Jakieś trzydzieści lat temu dotarło do mego mikrorozumku, że chyba najpowszechniej występujący na naszej planecie związek chemiczny, czyli woda, ma przecież stały ciężar, bo litr wody waży kilogram, a jeden mililitr odpowiada jednemu gramowi (pomijam tu nic nie wnoszące deliberacje uniwersyteckie dotyczące minimalnej i "ultraułamkowej" zmiany ciężaru właściwego wody w funkcji zmiany temperatury czy ciśnienia). Miałem wówczas w piwnicy nad warsztatem zawieszoną prostą "samorobną" wagę laboratoryjną, gdzie na szalce odważnikowej (zrobionej zresztą ze szklanej pokrywki od słoika Wecka) kładłem takie zwykłe apteczne strzykawki jednorazowe, które wcześniej napełniałem wodą do odpowiedniego poziomu, czyli do odpowiedniej kreski na podziałce (np. 7 mililitrów odpowiadało 7 gramom, 20 mililitrów 20 gramom itd.). Wszystko było oczywiście odpowiednio starowane i skalibrowane, więc odczyty były jak najbardziej miarodajne.
Kilka tygodni temu natrafiłem na niezmiernie ciekawy materiał z baaardzo starożytnego wydania "Młodego Technika", który również wykorzystuje wodę, choć tym razem już bardziej w oparciu o prawo Archimedesa i hydromechanikę w ogólności:
źródło: Młody Technik 7/1958
Myślę, że zainteresuje to niejedną żądną wiedzy i praktyki osobę, bo taką wagę można przecież wykonać w oparciu o bardziej współczesne materiały.