Test polaryzacji to stwierdzenie, na którym kablu mamy plus, a na którym minus. Chodzi więc tylko i wyłącznie o prąd stały. Ze względów bezpieczeństwa powinno się testować jedynie napięcia uznawane za względnie bezpieczne, tzn. do 24 woltów (i zwłaszcza w przypadku pierwszej metody uważać na wodór, który w większych ilościach oraz oczywiście w połączeniu z powietrzem może nieźle pierdyknąć).
Metody pierwsza i trzecia są całkowicie januszowo-domowe (z całym należnym szacunkiem dla wszystkich Januszy tego świata). Metoda druga (z bibułką) jest natomiast najelegantsza i "praktycznie najtrwalsza", bo odpowiednio przygotowaną bibułkę po wysuszeniu można przechowywać całymi latami, ale wymaga toto dodania do wodnego roztworu soli jeszcze kilku kropelek fenoloftaleiny.
Jeden obrazek powie Ci więcej niż 1000 słów, więc wklejam i zachęcam do przetestowania lub choćby zapamiętania sobie w mózgownicy, że w posolonej wodzie bombelkuje minus, a na kartoflu zielonkawo zabarwia się plus.
A zrobiłem se radyjko do kibelka (wzgl. łazienki) – maksymalnie
uproszczone, bo wystarczą tylko dwa przyciski. Jeden usypia do
pomijalnie nieistotnych 150 mikroamperów (= 0.15 mA) oraz budzi, a drugi
stroi w górę, aby po dojściu do końca skali spaść na jej początek i
ponownie zacząć szukać w górę. Odbiorniczek po wybudzeniu „przypomina”
sobie, gdzie był ostatnio i bardzo precyzyjnie dostraja się do tej
częstotliwości (co może potrwać nawet kilka sekund). Dwie alkaliczne
baterie R14 wystarczą na przynajmniej 100 godzin głośnego grania (a kto
słucha cichuteńko nocą przy łóżku, to bez problemu czas ten podwoi lub
nawet potroi). Można również wpierniczyć dwie alkaliczne R20 i będzie
wtedy minimum 200 godzin (a do ponad 600 godzin w przyłóżkowej nocnej
cichości).
BK1068 już opisywałem przy okazji wrzucenia poprzedniego filmiku (=
szukaj frazą „pierwsze starcie”), więc wypada omówić jedynie wzmacniacz
audio (MC34119). To fajny groszowy scalak używany niegdyś (w swojej
zminiaturyzowanej wersji SMD) także w najprostszych „niesrajfoniastych”
telefonach komórkowych. Działa od 2 woltów, przy 3 woltach (i z
głośnikiem ośmioomowym) powinien generować do około 100 mW, a przy 12
woltach zasilania i głośniku 64-omowym produkuje prawie pół wata mocy
audio. Taki układ dla uzyskania imponującej „ryczącej” głośności wymaga
jednak raczej lepszego dedykowanego specjalizowanego głośniczka o
wysokim ciśnieniu akustycznym. Kiedyś takie głośniki były powszechne –
produkowali i montowali je ludzie radzieccy w radioodbiornikach
tranzystorowych oraz telewizyjnych, a także Japończycy w kablowych
telefonach głośnomówiących, osekretarkowanych mikrokasetką i z końcówką
audio na tranzystorach (takich od „Panasonica”, serie K czy KX
cośtam...). Obecnie takie głośniczki wciepuje się czasami nadal do
niektórych telefonów komórkowych oraz bezprzewodowych głośników
„chodzących po BT” (szanowne gimby dobrze „znajo, wiedzo i cenio”). W
praktyce wygląda to tak, że jeśli mamy położone obok siebie dwa
elektrycznie identyczne głośniki, np. ośmioomowe półwatowe, to ten
specjalistyczny zagra przynajmniej dwukrotnie głośniej. Można jednak
kompensować kaszaniastość głośnika poprzez umieszczenie go w odpowiednim
pudle rezonansowym lub/oraz poprzez solidne przykręcenie go do obudowy
(na miękkiej podkładce lub też i bez niej). Można także poprawiać
brzmienie przez obkładanie tyłu głośnika watą, filcem itp. Ja
zdecydowałem się na najprostszą metodę, czyli użycie pudła rezonansowego
i umieszczenie weń głośnika na odpowiednio dobranej wysokości. Efekt
jest znośny mimo faktu, że użyłem głośnika typowego dla telewizorów
czy monitorów, a więc tych najgorszych z punktu widzenia domowego
majsterkowicza, bo prostokątnych, które są nawet znakomite brzmieniowo,
o ile przyłożymy do nich powyżej pół wata mocy i umieścimy je w
specjalnie wyprofilowanej obudowie telewizora czy monitora.
Układ audio ma wbudowaną funkcję stand-by (nóżka numer jeden), taką samą
funkcję posiada także BK1068, więc wystarczy prosty progowy przełącznik
jednotranzystorowy, aby scalak SMD pięknie wybudzał głośnikowca z jego
energooszczędnego letargu oraz kładł go ponownie spać, kiedy sam udaje
się na spoczynek. Znany niemiecki radiowariat-konstruktor Burkhard
Kainka (radzę poszukać sobie Internetem jego stron) obkumał takie
ustrojstwo i spisuje się ono znakomicie.
Radyjko zmontowałem na „odrywce” kauflandowej karty „Payback”. Scalaka
SMD polutowałem wczesnojaruzelską transormatorówką – wystarczy ostrożnie
naprzemiennie poodginać nóżki (na zasadzie jedna w górę, a druga w dół
itd.), a potem dolutować miedziane nielakierowane druciki „mikrowłoski”,
wydłubane z kabla elektrycznego (np. takiego od pralki czy lodówki).
Całość po wetknięciu drucików w dziurki przekłute przez płytkę
unieruchomiłem klejem epoksydowym ze sklepu chińskiego w byłej stołówce
„Diory”.
Zielona dioda LED nie służy do świecenia (choć minimalnie coś
się w niej tam i żarzy), a do stabilizacji/wytworzenia napięcia
odniesienia, niezbędnego do poprawnej pracy układu wybudzania/usypiania
wzmacniacza głośnikowego.
Przypominam o zasadach bezpieczeństwa. Alkaliczna bateria R14 ma od 6000
do 8000 mAh, alkaliczna R20 natomiast od 12 000 do nawet 18 000 mAh,
więc w przypadku zwarcia może być nawet i pożar, więc lepiej
zainwestować 1 zł w oprawkę (często do kupienia np. w Bricomarche) oraz
dziesięciogroszowy bezpiecznik 100 mA niż sfajczyć budę za kilkaset
kafli czy nawet milion złotych.
Układ radyjka można również przebudować na wyższe napięcie (np. na 4.5
wolta) i będzie wtedy grało naprawdę głośno (proszę jedynie pamiętać, że
BK1068 nie toleruje napięć wyższych niż 3.6V, więc trzeba mu to
ograniczyć odpowiednio dobranym na bazie prawa Ohma rezystorem lub
dwiema szeregowo spiętymi diodami krzemowymi, najlepiej prostowniczymi
serii 1N4001 do 1N4007). Aha, wartość rezystora 100 kilo (oraz
bezpiecznika) najprawdopodobniej trzeba będzie nieco zwiększyć.
Schemat i lista elementów (dostępne także w samym filmiku):
Zachęcam do konstruktorki i życzę
dobrego odbioru.
Marcin Perliński
Doprecyzowanie (09-04-2020):
Wzmacniaczyk głośnikowy (MC34119) między nóżkami 4 oraz 5 ma rezystor, który ustala wzmocnienie. Jeśli uznasz, że radyjko gra zdecydowanie za cicho (lub za głośno/zbyt charkliwie), to zawsze możesz dokonać stosownych modyfikacji zmieniając wartość tegoż oporniczka. Pamiętaj jednak, że głośniej oznacza również większy apetyt na miliampery, co skróci czas pracy z baterii.
AKTUALIZACJA 16-04-2020:
Zwróć uwagę na charakterystyczne dla przycisków o dużym skoku zjawisko mikrostykowe. Dotyczy to w szczególnym stopniu przycisku budzącego/usypiającego. Warto więc sięgnąć po wysokojakościowy przycisk o małym skoku i małym prawdopodobieństwie wystąpienia zjawiska mikrostykowego, a jeśli to niemożliwe dokonanie niezbędnych modyfikacji w układzie (np. dokoptowany dodatkowy kondensator oraz rezystor itp.), dzięki którym obsługa odbiornika stanie się pewna, przewidywalna, stabilna, komfortowa oraz precyzyjna (= odbiornik przy każdym wybudzeniu będzie DOKŁADNIE i niemalże NATYCHMIAST powracał do ostatnio słuchanej stacji).
AKTUALIZACJA 27-05-2020: Hahahaha, wszystkie poprzednie moje komentarze/aktualizacje można
(przynajmniej w pewnej ich części) o kant zadu rozbić, bo od kilku dni
radyjko zaczęło działać perfekcyjnie, bo baterie podają już nie 3.14V, a
np. 2.85-2.9V i wybudzanie nie szwankuje, nic tam nie mikrostykuje.
Czyli wystarczy niewielki opornik lub nawet dioda szotka na zasilaniu, a
ewentualną brakującą głośność można (nawet wielokrotnie) podbić zmianą
wartości rezystora między pinami 4 i 5 scalaka wzmacniacza głośnikowego.
Alternatywnie można poprawić wszystko bez obniżania napięcia
zasilającego dając pierścienie lub koraliki ferrytowe na kablu plusowym,
głośnikowym i odklawiszowym budzącym.