Powiodło się dopiero za trzecim razem ...
Wskazówki bezpieczeństwa!
Uwaga na wysokie napięcie! Możliwość natychmiastowej utraty życia lub trwałych ubytków na zdrowiu. Możliwość wywołania pożaru! Działaj zawsze w towarzystwie drugiej osoby, która może Ci udzielić ewentualnej pierwszej pomocy (a przede wszystkim odłączyć zasilanie). Skonsultuj swoje postępowanie z elektrykiem z uprawnieniami lub choćby z nauczycielem fizyki w szkole! Wszystko robisz na własne ryzyko! Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości czy obawy, to po prostu nie rób! Kup tani fabryczny watomierz lub lepszy multimetr (za np. 50 ... 100 zł) z wbudowaną funkcją pomiaru prądu/natężenia AC. Życie masz tylko jedno! Koncept nie nadaje się do wykorzystania przez dzieci i młodzież! Przed wykonywaniem bardzo niebezpiecznych pomiarów/eksperymentów warto się przeżegnać (osobiście zawsze tak czynię, bo z Panem Bogiem, czyli „we dwójkę”, zawsze raźniej).
Tani multimetr za kilkanaście/kilkadziesiąt złotych zazwyczaj nie potrafi mierzyć natężenia prądu przemiennego AC (mierzy tylko „amperaż” dla prądu stałego DC).
Najpierw próbowałem z szeregową diodą i amperomierzem DC, ale sprawdza się to tylko dla typowych obciążeń omowych/oporowych, które są w stanie nadal działać (= świecić/grzać) przy obniżonej o połowę mocy i przy wyprostowaniu jednopołówkowym (zwykłe żarówki, halogenówki, grzałki, lutownice oporowe itp.) ---> za diodą mamy natężenie o połowę mniejsze niż przed diodą, czyli odczyt z amperomierza mnożymy przez dwa i gotowe. Pomiar jest nawet akceptowalnie dokładny.
Potem wypróbowałem typowo podręcznikowo-szkolnie koncepcje metrologiczne badając spadek napięcia na precyzyjnym rezystorze 0.22 Ω / 2 W, ale że zakres taniego multimetru przy ustawieniu 500 VAC (HV!!!) obejmuje tylko trzy segmenty/cyfry wyświetlacza (rozdzielczość pomiarowa 1 V), więc mierzyć się da tylko z dokładnością plus/minus kilkadziesiąt wat, czyli dla interesujących mnie typowych domowych urządzeń mniejszej mocy (gdzieś tak do 200 wat) okazało się to nieporozumieniem (bo po cholerę kupować multimetr z wyższej półki, np. marki „Brymen”, np. za 400 ... 500 złotych, który ma na wyświetlaczu 5 czy 6 cyferek oraz funkcję uśrednienia wahań sieciowych (RMS/AVG), skoro ten droższy przyrząd tak czy siak mierzyłby również prąd AC, więc po cóż byłoby się męczyć z opornikiem).
Dopiero trzecie podejście z małym złomowym (nominalnie/znamionowo najprawdopodobniej dziewięciowoltowym) trafkiem sieciowym (pierwotne 408 Ω <---> wtórne 2.2 Ω, czyli 230...240 V <---> 13.3V bez obciążenia), zastosowanym jako szeregowo wpięty czwórnik/przekładnik (wtórne 2.2 Ω w szeregu zasilającym urządzenie mierzone, a na pierwotnym 408 Ω sprawdzamy napięcie używając zakresu 500 VAC HV!!!) okazało się pełnym sukcesem, bo przetestowałem różne sieciowe urządzenia domowe i odczyty/przeliczenia nawet względnie dokładnie pokryły się z tym, co producenci umieścili na tabliczkach znamionowych swoich wyrobów (a wiadomo przecież, że nie zawsze podają ścisłą prawdę).
zapasowy mirrorek z możliwością znacznego powiększenia
Zwykły tani multimetr z marketu za 20 złotych, małe trafko sieciowe z elektrośmieci (na oko szacunkowo około 6 ... 8 VA) i odrobina rozumu, tudzież (stosownej grubości/jakości/wielkości) kabelki, krokodylki/szczęki/oprawki, pewne stanowisko pracy, łeb na karku, a także PRZEDE WSZYSTKIM dużo ostrożności. Tylko tyle! Polecam! Mimo wszystko zalecam pracę w (najlepiej specjalistycznych) rękawicach elektroizolacyjnych – zwłaszcza w bardzo niezalecanej i niebezpiecznej sytuacji, kiedy np. dotykamy kablem/krokodylkiem do dolnego „dzyndzla” żarówki (dlatego lepiej używać fachowych oprawek E27 czy E14).
Współczynnik 1.07 został wyekstrapolowany praktycznie na podstawie licznych pomiarów próbnych, ale jeśli ktoś chce, to może zawsze go sobie wyliczyć z faktycznej przekładni naszego transformatorka. Nie należy mierzyć mocy większych niż 100 wat, a jeśli ktoś już to robi, to robi to na własne ryzyko, bo tanie multimetry mają słabo kontaktujące kable, gniazda czy złącza. Nie należy również stosować transformatorów o większych gabarytach niż podałem, bo w wielgachnym trafie o bydlęcych rozmiarach rdzeń jest potężny, więc indukuje i magazynuje znaczący impuls ferromagnetyczny, który w pierwszej kolejności uderza w multimetr, a potem (ewentualnie) również w mierzone urządzenie, więc byłoby głupio zniszczyć multimetr lub, co gorsze, np. jakiś drogi sprzęt RTV. Zalecam więc stosowanie najtańszego chłamu multimetrowego oraz posługiwanie się malutkimi transformatorkami (nawet taki 4 VA wystarczy). Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, to kup sobie po prostu za kilkadziesiąt złotych gniazdo sieciowe ze zintegrowanym cyfrowym miernikiem mocy (watomierzem). Nie należy również używać trafek, które na uzwojeniu wtórnym mają rezystancję większą niż 2.2 Ω. Zabronione jest również sięganie po nietypowe (obecnie) transformatory głośnikowe (np. ze starych odbiorników lampowych), bo mają o wiele za dużą przekładnię (moglibyśmy nawet „uwalić” multimetr) i są generalnie za duże gabarytowo, więc mogłyby spowodować wiele dalszych szkód w czasie „udaru ferromagnetycznego” (pojawiającego się na moment w chwili włączania prądu). Pamiętaj, że multimetrem trzeba się umieć posługiwać, aby go nie zniszczyć czy nie „spalić” znajdującego się wewnątrz bezpiecznika. W czasie „płynięcia prądu” i odczytywania pomiaru z wyświetlacza nie wolno kręcić kółkiem wyboru zakresu!!! Pomiar napięcia wykonujemy podłączając się równolegle!!!
Życzę miłych i pożytecznych pomiarów!
(Marcin Perliński)
AKTUALIZACJA (07-10-2022) ---> na pożyczonym od znajomego niedrogim mierniku EMOS MD-220 (wspierającym pomiar prądu AC do 10 amperów) przeprowadziłem próby kontrolne i okazało się, że moja "partyzancka" metoda transformatorkowa/przekładnikowa jest prawidłowa, skuteczna, miarodajna i wiarygodna, czyli że można polecić i zalecić.
Doczytaj jeszcze KONIECZNIE toto oto coś takie!!!
Ważna uwaga dodatkowa!!!
Woltomierz podłączaj zawsze po chwili, tzn. pozwól, aby ewentualna szczytowa szpilka prądowa/napięciowa zdążyła się rozejść w uzwojeniach oraz rdzeniu transformatora. Najpierw włączamy więc mierzone obciążenie, pozwalamy mu działać przez 2 ... 3 sekundy, a dopiero po tym dokonujemy pomiaru woltomierzem (= multimetrem). Najlepiej, jeśli nasz multimetr posiada specjalny fizyczny mechaniczny przycisk włączający obieg prądu. Jeśli nasz woltomierz takiego nie posiada, to warto na kablu pomiarowym prowadzącym do multimetru taki szeregowy przelotowy wyłącznik zainstalować. Uchroni to nasz przyrząd przed uszkodzeniem. Ja sobie osobiście tak multimetr częściowo uszkodziłem, więc ostrzegam i radzę, aby podobna przygoda nie przytrafiła się Tobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz