piątek, 27 grudnia 2019

Historia Zakładów Radiowych Diora w Dzierżoniowie, dwie monografie (PDF/OCR)

Dawne archiwalne rzeczy (1970 oraz 1985). Będzie co czytać w długie zimowe wieczory ...




Pełna monografia, a między innymi na stronie 112 coś niecoś o Moim Dziadku, inż. Stanisławie Perlińskim.   




Pełna monografia. Z niej dowiedziałem się, że mój sąsiad (tudzież Tato Kasi i Gosi), inż. Stanisław Sara (jest nawet jego zdjęcie*), był głównym twórcą naszej słynnej diorowskiej "Elizabetki".

* PDF str. 86 (wydanie papierowe str. 80)  
 A na stronie 91 (PDF str. 101) nasza wychowawczyni, Pani mgr Elżbieta Krementowska (a także inne nauczycielki z "trójki" - Panie Paniak, Pani Malusi, nasza dyrka Prochwiczowa i jeszcze jakaś młódka, której nie umiem zidentyfikować).



opracowanie: prace zbiorowe (1970 oraz 1985)

digitalizacja: Marcin Perliński (2019)


Przyjemnej lektury!

piątek, 20 grudnia 2019

Miernik indukcyjności – groszowa przystawka do multimetru, zrób se sam



Taniutka przystawka do multimetru cyfrowego umożliwiająca pomiar indukcyjności w zakresie od 5 do 500 µH, po drobnych modyfikacjach od 2 do 200 µH, a po uruchomieniu mózgu również od setek nanohenrów do setek milihenrów, według Andrzeja Janeczka (SP5AHT), przykładowa realizacja praktyczna: Marcin Perliński (SP6MAJ)

Kiedy budowałem swojego pierwszego „samorobnego” TRX-a w układzie modułowym, bazującego na znakomitym cyklu artykułów autorstwa Andrzeja Janeczka (SP5AHT), opublikowanym na łamach „Młodego Technika” w roku 1992, miałem dość poważny problem z wykonaniem w miarę „wysokodobrociowych” indukcyjności na poziomie filtra pasmowego oraz samego VFO. Nie chciałem wówczas sięgać po gotowe fabryczne dławiki osiowe, charakteryzujące się zdecydowanie zbyt niską dobrocią, dlatego postanowiłem zastosować bardziej „przyzwoite” dawne „gierkowskie” indukcyjności serii 12x28 (wzgl. 12x12), wymontowane ze znalezionego dosłownie na ulicy starego lampowo-tranzystorowego czarno-białego „Neptuna 623”. Okazało się, że nie są to karkasy tak bezproblemowe jak te starsze i większe, zalecane przez twórcę TRX-a, czyli pochodzące na przykład z odbiornika telewizyjnego „Libra”, więc uzwojenia musiałem wykonywać w dwóch warstwach, przez co moje obliczenia teoretyczne wydatnie „rozjechały się” z rzeczywistością i odbiornik nie chciał prawidłowo „wstrzelić się” w pasmo 80-metrowe (3500 – 3800 kHz). Na szczęście przypomniałem sobie o naprawdę prostej w wykonaniu przystawce do multimetru cyfrowego, dzięki której można mierzyć indukcyjności w podstawowym  zakresie od 5 do 500 µH, czyli w przedziale dość potrzebnym z punktu widzenia typowego „radiowariata-lutowacza”, budującego układy krótko-, średnio- czy nawet długofalowe, a po zastosowaniu prostych tricków pomiarowych także i od setek nanohenrów do kilkuset milihenrów, czyli w zakresach VHF i np. VLF. Istnieje również możliwość zmiany zakresu pomiarowego do przedziału od 2 do 200 µH (należy zmienić scalak na inny „siostrzany” oraz zmodyfikować wartość dwóch kondensatorów). Warto przy okazji zauważyć, że wspomnianą przystaweczkę zaprojektował również SP5AHT (jej opis ukazał się w „Elektronice dla Wszystkich”, nr 6/2003, strona 23, a wersja zmodyfikowana w tymże samym miesięczniku, nr 10/2003, od strony 50). 

Szybka decyzja i szybka realizacja. Zamówiłem zatem na „Allegro” groszowy układ scalony 74HC132 (współcześniejsza technologia CMOS, mniej lub bardziej naśladująca wcześniejsze komponenty TTL), zawierający w swoich „bebechach” cztery dwuwejściowe bramki NAND z wejściami na przerzutnikach Schmitta. Jest to „grzebyczek”  2x7 nóżkowy (DIL14). Zamówiłem oczywiście normalną wersję przewlekaną (THT), którą można osadzić w zwykłej podstawce o stosownej liczbie gniazd/pinów (a stosowna liczba to podstawka DIP14). Układ tenże ma zasilanie na nóżce nr 14, a masę (= 0 V, zwane potocznie „minusem”) na nóżce nr 7. Można go zasilać napięciami nie przekraczającymi 6 V (standardowe napięcie to 5 V) i nie jest on odporny na odwrotne/pomyłkowe podłączenie zasilania (= szlag go trafia).





  


układ scalony 74HC132





 wewnętrzny układ bramek
(źródło: Fairchild Semiconductor, 1983)




schemat ideowy przystawki pomiarowej
(opracowanie: Andrzej Janeczek, źródło: EdW, 6/2003, str. 23, rys. 6)


Lista potrzebnych komponentów:

1. układ scalony 74HC132, wersja przewlekana, dla podstawowego zakresu pomiarowego od 5 do 500 µH nadaje się tylko seria HC, 1 sztuka; dla zakresu pomiarowego od 2 do 200 µH należy zaopatrzyć się w „siostrzany” układ scalony 74HCT132 (literka „T” oznacza pełną zgodność poziomu napięć ze standardem TTL; zasilanie nie może przekraczać +5V) 

2. podstawka pod układ scalony, 14-nóżkowa (2x7, czyli tzw. DIP14), 1 sztuka, np. taka:







3. multimetr cyfrowy, może być najtańszy z marketu; im większa oporność wejściowa, tym lepiej, 1 sztuka

4. płytka uniwersalna (np. 5 x 7 cm) lub jej fragment, wzgl. dowolny inny kawałek „czegoś”, 1 sztuka

5. źródło zasilania wysokostabilizowanego (+5V) z jak najmniejszym poziomem tętnień, może być pięciowoltowy transformatorowy stabilizowany zasilacz sieciowy (ładowarka impulsowa do telefonu nie nadaje się); można zasilać bateryjnie (np. bateryjka dziewięciowoltowa 6F22 z dołączonym stabilizatorem 78L05); do zasilania przystawki nie można pobierać napięcia z „pokładowej” baterii umieszczonej wewnątrz multimetru







78L05: pinout oraz aplikacja


6. kondensator 47 nF, dowolny typ, choć np. MKSE (lub podobny z dielektrykiem „plastikowym”) byłby bardziej wskazany, typowe oznaczenie „473”, 1 sztuka;  dla zakresu pomiarowego od 2 do 200 µH należy zaopatrzyć się w kondensator 470 nF (typowe oznaczenie „474”) i zastąpić nim kondensator 47 nF

7. kondensator 470 nF, dowolny typ, choć np. MKSE (lub podobny z dielektrykiem „plastikowym”) byłby bardziej wskazany, typowe oznaczenie „474”, 1 sztuka

8. kondensator 1 nF (= 1000 pF), w miarę możliwości z niewielką tolerancją, np. 1% lub 5% (im mniejsza tolerancja, tym lepiej), dowolnego typu, choć mikowy, mikowo-srebrowy lub styrofleksowy, najlepiej z dużą stabilnością termiczną (NP0/COG itp.), byłby najbardziej wskazany, typowe oznaczenie 102, 1 sztuka;  dla zakresu pomiarowego od 2 do 200 µH należy zaopatrzyć się w kondensator 2.2 nF (typowe oznaczenie „222”) i zastąpić nim kondensator 1 nF

9. rezystor (= opornik) 220 Ω, na dowolną moc, kod barwny „czerwony – czerwony – brązowy”, 1 sztuka

10. rezystor (= opornik) 27 kΩ, na dowolną moc, zalecany rezystor o niewielkiej tolerancji, np. 1% lub 5% (im mniejsza tolerancja, tym lepiej), kod barwny „czerwony – fioletowy – pomarańczowy”, 1 sztuka

11. rezystor (= opornik) 10 kΩ, na dowolną moc, kod barwny „brązowy – czarny – pomarańczowy”, 1 sztuka

12. przewód montażowy, cyna, kalafonia, złącza ARK2 lub zwykłe „kostki” żyrandolowe itd. itp.





Nieobowiązkowe wyposażenie dodatkowe (do ewentualnej kalibracji przystawki oraz „pozazakresowych” pomiarów bardzo małych i bardzo dużych indukcyjności):


  • gotowy fabryczny „kupny” dławik osiowy 10 µH (lub 15 µH) ; im lepsza/mniejsza tolerancja, tym lepiej,np. z paskowym oznaczeniem barwnym „brązowy – czarny – czarny – srebrny” (wzgl. „brązowy – zielony – czarny – srebrny”), gdzie ostatni pasek srebrny oznacza tolerancję 10% (czyli niekoniecznie najlepszą), więc lepiej, gdyby to był pasek złoty (5%) lub brązowy (1%); taki dławik może posłużyć do oszacowania uchybu pomiarowego w zakresie najniższych badanych indukcyjności (opis w dalszej części niniejszego tekstu)
  • gotowy fabryczny „kupny” dławik osiowy 100 µH; im lepsza/mniejsza tolerancja, tym lepiej, np. z paskowym oznaczeniem barwnym „brązowy – czarny – brązowy – srebrny”, gdzie ostatni pasek srebrny oznacza tolerancję 10% (czyli niekoniecznie najlepszą), więc lepiej, gdyby to był pasek złoty (5%) lub brązowy (1%); taki dławik łączymy równolegle z badaną nieznaną dużą indukcyjnością (powyżej 500 µH), aby na podstawie odczytu na multimetrze (np. 95.65 mV) z załączonej dalej tabeli „równoległej” dowiedzieć się, że mamy akurat do czynienia z indukcyjnością 2200 µH (czyli 2.2 mH); niniejszy dławiczek można także wykorzystać do pomiarów na zasadzie dołączanej indukcyjności szeregowej (od 100 µH wzwyż dokładność przystawki jest już znacząco niezła i porównywalna nawet z niejednym gotowym tańszym „kupnym” przyrządem fabrycznym)
     



Po zmontowaniu układu według umieszczonego wcześniej schematu ideowego może powstać np. coś takiego:






pomiar fabrycznego dławika 15 µH o tolerancji 10%;
rzeczywista indukcyjność tego egzemplarza wynosi faktycznie 15.1 µH, co oznacza,
że „moja” przystawka w okolicach 15 µH ma ujemny uchyb pomiarowy o wartości około 5.5% 

foto: Marcin Perliński (SP6MAJ)


Jak widać na zdjęciu powyżej jest to konstrukcja bardzo niewielka i prosta do wykonania. Podstawka pod scalak nawet nieco większa, bo akurat taką miałem pod ręką. Kilka elementów zostało umieszczonych po drugiej stronie płytki. Mierzony dławiczek został „na szybko” przylutowany do (niezbyt długich) końcówek pomiarowych (= białe kabelki), ale od biedy można również i bez lutowania przytrzymać mocno paluchami lub najbardziej fachowo posłużyć się gotowym złączem (np. samozaciskowym wyjściem głośnikowym dla sprzętu audio). Multimetr z „Kauflandu” (kupowany około roku 2016 lub 2017 za 19,99 PLN; obecnie, czyli w roku 2019, cena wynosi 21,99 PLN), ustawiony na najczulszy zakres pomiarowy (200 mV), ale dla indukcyjności od 200 µH wzwyż należy się już posłużyć zakresem 2000 mV (= 2 V).

Rozwarcie końcówek pomiarowych (bez podpinania jakichkolwiek mierzonych indukcyjności) daje nam napięcie około 2.5 V (Pan Janeczek wspomina w swojej publikacji o 2.7 V, ale u mnie akurat tyle nie chciało po prostu być, co może się wiązać ze słabą (czyli zbyt dużą) tolerancją głównie kondensatora 1 nF (użyłem najtańszego badziewia ceramicznego) oraz częściowo zależeć od indywidualnych cech (serii) danego egzemplarza scalaka. Po zwarciu końcówek napięcie powinno spaść do zera lub oscylować w jego bezpośrednim pobliżu. Obsługa przystawki jest ekstremalnie prosta: 5 mV to 5 µH, a 500 mV oznacza 500 µH (mikrohenrów).


Tak wykonana przystawka charakteryzuje się największym błędem pomiarowym w swoim najniższym zakresie (od 5 do 10 µH), gdzie uchyb sięga nawet do 10% (w „moim” egzemplarzu przystawki w zakresie od 5 do 10 µH akurat minus 10%), w zakresie od 15 do około 30 µH uchyb ten wynosi około 5%, zmniejszając się coraz gwałtowniej, aby od wartości mniej więcej 100 µH (oraz przy wyższych indukcyjnościach) osiągnąć już pełną dokładność, co oznacza, że przekłamania raczej prawie wcale nie występują. Sugeruję zatem, aby postarać się o rezystor 27 kΩ oraz kondensator 1 nF o jak najmniejszej tolerancji (oraz dużej stabilności termicznej), gdyż tylko wtedy przekłamania dla dolnych zakresów będą naprawdę niewielkie i (raczej) całkowicie akceptowalne. Proszę również nie zapominać, że zawsze warto podłączyć mierzoną indukcyjność na dobrych kilka(naście) minut do przystawki, aby temperatura złącz półprzewodnikowych, tworzących strukturę układu scalonego, mogła się w naturalny sposób ustabilizować, co jeszcze wydatniej zwiększy dokładność pomiaru.

Z drugiej strony sama świadomość istnienia uchybów całkowicie wystarcza, aby poprawnie wykorzystywać niniejszą przystaweczkę jako niezły przyrząd pomiarowy (bo jakiż to niby problem przy mniejszych indukcyjnościach rzędu 5 czy 10 µH dodać lub odjąć sobie w głowie te 10%; w „moim” egzemplarzu przystawki muszę akurat dodać wspomniane 10%, co najłatwiej osiągnąć mnożąc wynik z wyświetlacza przez 1.1). Można także podłączyć indukcyjność pomocniczą 100 µH (o znacząco „wyższej precyzji”, czyli np. o tolerancji tylko 1%), a do niej szeregowo przytroczyć naszą mierzoną ceweczkę, aby od razu mieć niezłą L-miarkę o (dość) wysokiej dokładności wskazań, co oznacza, że na przykład „107.2” na wyświetlaczu multimetru (ustawionego na czulszą „rozdziałkę” 200 mV) będzie oznaczało rzeczywistą i dość precyzyjnie zmierzoną indukcyjność 7.2 µH.

 

pomiar fabrycznego dławika 100 µH o tolerancji 1%;
jak widać od mniej więcej 100 µH (oraz powyżej) właściwie
nie występuje już żaden istotny uchyb pomiarowy,
co oznacza, że taki dławik można wykorzystać jako szeregową indukcyjność pomocniczą
do całkiem precyzyjnego/wiarygodnego
pomiaru dowolnych innych ceweczek o wartościach
bardzo małych (setki nanohenrów) do około 400 µH
(patrz foto na następnej stronie)

foto: Marcin Perliński (SP6MAJ) 






wysokoprecyzyjna (1%) fabryczna indukcyjność pomocnicza o wartości 100 µH,
połączona szeregowo z mierzonym (również fabrycznym)
dławikiem 15 µH (10%) daje nam sumaryczny, ale za to bardzo dokładny
odczyt indukcyjności, bo zakres pomiarowy przystawki zostaje sztucznie przesunięty
w obszar „wysokoprecyzyjny”, a więc nadzwyczaj miarodajny;
taki trick można wykorzystać do dość rzetelnego pomiaru dowolnych
innych ceweczek o wartościach bardzo małych (setki nanohenrów) do około 400 µH;
przy pomiarze bardzo małych indukcyjności (zwłaszcza poniżej 10 µH, a poniżej 1 µH tym bardziej)
warto przełączyć multimetr np. z przedziału 2000 mV do bardziej „ułamkowego” 200 mV

foto: Marcin Perliński (SP6MAJ)



Jak widać na powyższej fotografii prosty trick pomiarowy bardzo zasadniczo zmienił „moją” przystaweczkę w dość rozsądny i miarodajny przyrząd do pomiaru indukcyjności. Dzięki powyższemu pomiarowi z pomocniczą indukcyjnością szeregową okazało się, że  nasz „stary znajomy” dławik  15 µH (10%) „udał się” fabryce znacznie lepiej niż podana na jego obudowie tolerancja dziesięcioprocentowa (po przełączeniu multimetru w „bardziej ułamkowy” przedział 200 mV dowiedziałem się, że rzeczywista wartość wspomnianego dławika to 15.1 µH). Tak dokładny pomiar wymaga jednak pewnej dozy cierpliwości, gdyż powyższy odczyt wyświetlacza pojawił się dopiero po kilku(nastu) minutach od podłączenia do „naszej” przystawki, tzn. po nagrzaniu i ustabilizowaniu się złącz półprzewodnikowych tworzących tranzystory składowe bramek wbudowanych w układ scalony 74HC132 (jest to naturalne zjawisko fizyczne, o którym znakomicie wiedzą krótkofalowcy-konstruktorzy, budujący swoje moduły generacyjne/oscylacyjne zwane VFO). Pomiar powyższy umożliwił mi także dokonanie „kalibracji” własnego stanu wiedzy o swoim egzemplarzu przystawki, bo niniejszym dowiedziałem się, że przy pomiarze bezpośrednim, tzn. bez „podpinania” pomocniczej szeregowej indukcyjności pomocniczej, w okolicach 15 µH występuje ujemny uchyb pomiarowy o wartości około 5.5% (bo 14.3 µH x 1.055 = 15.0865 µH).



przykład pomiaru dość małej indukcyjności w postaci gotowego fabrycznego dławika 1.5 µH
(producent „rzucił” czarnym paskiem na końcu kodu barwnego, czyli nie chciał podać tolerancji, co oznacza, że jest ona dość znaczna ... i faktycznie – pomiar poprzez szeregową indukcyjność pomocniczą 100 µH (1%) wykazuje rzeczywistą wartość 1.7 µH (czyli z fabrycznym dodatnim uchybem około 15% dla tego akurat konkretnego egzemplarza dławika, co przekłada się na przemilczaną przez producenta tolerancję aż ... 30%)

foto: Marcin Perliński (SP6MAJ)  





bezpośredni pomiar fabrycznego dławika 5.6 µH (5%); nauczony doświadczeniem wynikającym
z kilkuletniego już oswojenia się z niniejszą przystaweczką oraz na podstawie licznych
pomiarów uwiarygodniających z szeregową indukcyjnością pomocniczą wiem od razu,
że w dolnym zakresie pomiarowym (w okolicach 5 µH) do widocznego na wyświetlaczu wyniku
należy dodać 10%, co przekłada się na indukcyjność rzeczywistą o wartości 5.8 µH;
początkowe zero na wyświetlaczu wynika z faktu, że multimetr znajduje się w trybie 200 mV

foto: Marcin Perliński (SP6MAJ)  



Jeśli ktoś będzie musiał zmierzyć indukcyjności przekraczające górną granicę możliwości niniejszej przystawki, tzn. powyżej 500 µH, to wystarczy, że znów ruszy mózgiem i wykorzysta wspomnianą indukcyjność pomocniczą 100 µH (1%) w układzie równoległym, do której, również równolegle, przytroczy badaną nieznaną dużą ceweczkę, której wartość zamierzamy określić.

Określenie wartości naszej „dużej” indukcyjności realizujemy przy pomocy poniższej tabeli (w przypadku braku dokładnie takiej samej wartości szukamy najbliższej i ekstrapolujemy osobistym śródczaszkowym aparatem myślowym) lub też w oparciu o „pokombinowanie sobie” np. w programie „Elektronische Berechnungen” lub jeszcze wygodniej w naszym rodzimym sofcie o nazwie  „Asystent Elektronika 2.1” (obie te aplikacje są dla systemu Windows; działają również w Linuksie poprzez Wine).






przykładowa „kombinowanka-próbowanka-dopasowywanka” w niemieckim
bezpłatnym programie „Elektronische Berechnungen”;
w polu „L2” wpisujemy taką wartość, aby w polu „L-Gesamt” pojawiło się to,
co widzimy na wyświetlaczu naszego multimetru (dwa miejsca po przecinku wystarczą) ...





... lub sięgamy po znacznie wygodniejszy i szybszy w działaniu nasz polski program „Asystent Elektronika” (indukcyjności równoległych nie obsługuje, ale ma przecież analogicznie obliczane rezystancje równoległe); w polu „Rezystor 2” wpisujemy taką wartość, aby pod ramką (w prawym dolnym rogu)  pojawiło się dokładnie to samo, co widzimy na wyświetlaczu naszego multimetru;
osobiście polecam nasz polski kalkulator, ponieważ nie trzeba w nim
wybierać jednostek, każdorazowo mozolnie klikać na klawiszu „Berechnung”
oraz dokonywać denerwującego czyszczenia pola wynikowego





przykład pomiaru dużej indukcyjności (oczywiście z wykorzystaniem równoległej cewki pomocniczej):
32 zwoje na radzieckim/rosyjskim pierścieniowym rdzeniu ferrytowym M2000HM1-5 (17.5 x 8 x 5 mm) o liczbie AL1500 dają nam 1500 µH (co można wydedukować z „tabelki równoległej” lub wprost z programów kalkulacyjnych, wzgl. potwierdzić matematycznie -->  L [µH] = liczba AL x liczba zwojów do kwadratu / 1 000, czyli 1 500 x 1 024 / 1 000 = 1 536 000 / 1000 = 1536 µH (czyli 1.536 mH)

foto: Marcin Perliński (SP6MAJ)  




WARIANT PRZYSTAWKI Z ZAKRESEM POMIAROWYM OD 2 DO 200 µH




opracowanie: Andrzej Janeczek, źródło: EdW, 10/2003, str. 51, rys. 2

Tak, tak – to zasadniczo niemalże ten sam układ, który już znamy, jednakże mamy tu do czynienia z częstotliwością roboczą 20 kHz (zamiast 50 kHz), więc autor użył „siostrzanego” układu scalonego (74HCT132 zamiast 74HC132) oraz zmienił wartości C1 (z 1 nF na 2.2 nF) oraz C3 (z 47 nF na 470 nF). Tym razem napięciu 2 mV odpowiadają 2 µH, a 200 mV oznacza 200 µH. Sposób posługiwania się indukcyjnościami pomocniczymi jest taki sam jak w przypadku wersji podstawowej (5µH – 500 µH).


Kilka ogólnych porad końcowych:

1. Korzystaj z porządnego zasilacza stabilizowanego lub baterii (w tym drugim przypadku oczywiście
z odpowiednim stabilizatorem/reduktorem napięcia). Moja pierwsza próba zasilania przystawki z impulsowej ładowarki do telefonu komórkowego zakończyła się fiaskiem (mimo faktu, że była to ładowarka wysokiej jakości i bez istotnych negatywnych tętnień czy tzw. „prążków”).

2. Odwrotne podłączenie biegunów zasilania „uwala” scalaka. Kup kilka sztuk tego „grzebyka”, bardzo uważaj,a jeśli chcesz się porządnie zabezpieczyć przed beztroskim „pokićkaniem”, to zainstaluj stabilizator 78L05 poprzedzony diodą zabezpieczającą (np. 1N4007, katoda do wejścia 78L05, a anodą pobieramy energię „wpływającą” z zewnątrz do zasilacza) i „napędzaj” całość np. z baterii 9V. Przystawka pobiera około 10 mA.

3. Większość pomiarów zrobisz w układzie bezpośrednim (tzn. bez cewek pomocniczych). Z czasem nauczysz się także mierzyć wartości mniejsze niż dolny zakres (sekwencja obniżających się odczytów pojawia się na ułamek sekundy – pod uwagę bierzemy ten pierwszy „przebłysk”; szybko „wykumasz”, o co w tym wszystkim chodzi).

4. Bądź cierpliwy! Czasem warto poczekać nawet i pół godziny do momentu „nagrzania się” i ustabilizowania się wewnętrznego układu generatora wzorcowego (ta faza wymaga trwałego podpięcia mierzonej indukcyjności) .

5. Nie przejmuj się za bardzo tolerancjami i uchybami. W większości przypadków wystarczy poznanie przybliżonej wartości indukcyjności, bo w amatorskiej (i profesjonalnej) „radiokonstruktorce” niemalże wszystko i tak dostraja się później kondensatorami zmiennymi, trymerami, diodami pojemnościowymi, „rdzeniuszkami-pokręcuszkami” itd. itp.  

6. W pliku archiwum skompresowanego dodateczki-l-miareczki.rar znajdziesz materiały uzupełniające, bezpłatne programy, kalkulatory, katalogi oraz całe mnóstwo dalszych pożyteczności. Daj się mile „zaniespodziankować”! Zachęcam do skorzystania!

Życzę miłego użytkowania!


Marcin Perliński (SP6MAJ), Dzierżoniów, 20 grudnia 2019



czwartek, 12 grudnia 2019

Jak podłączyć silniczek trójfazowy do gniazda (jednofazowej) sieci oświetleniowej

W latach 50 i 60 ubiegłego stulecia fabryczne szlifierki elektryczne nie były zbyt powszechnie i masowo dostępne dla zwykłej ludności "cywilnej", a kiedy już były, to ceny ich były naprawdę zaporowe z punktu widzenia "zwykłego" majsterkowicza-hobbysty. Nic więc dziwnego, że znaczną popularnością cieszyły się takie wynalazki jak ręczne szlifierki czy wiertarki "na korbkę". Niewiele drożej od wspomnianych ustrojstw z napędem mięśniowym można było jednakże kupić lub zdobyć w inny sposób niewielki (choćby kilkusetwatowy) silnik trójfazowy, dorobić u znajomego tokarza czy ślusarza odpowiednią tuleję ze sprytnie "obkumanym" (zazwyczaj przeciwbieżnym) gwintem, założyć "brusek" (czyli kamień szlifierski) i przykręcić toto sobie do stołu warsztatowego. Trochę większym problemem było doprowadzenie napięcia trójfazowego, czyli tzw. "siły", ale nawet ci nieliczni szczęśliwcy, którzy takim w domu dysponowali, w większości przypadków nie kwapili się nadmiernie do korzystania z czegoś takiego bezpośrednio na stole warsztatowym.

Poniżej link do pliku PDF z gotowym rozwiązaniem, umożliwiającym zasilanie niewielkiego, maksymalnie kilkusetwatowego (0.25 ... 0.5 kW), silnika trójfazowego napięciem ze zwykłej domowej instalacji jednofazowej:


Powyższy tekst ukazał się w styczniowym numerze "Młodego Technika" w roku 1959. Autorem jest bardzo znany popularyzator elektroniki oraz radiotechniki, Pan inżynier Witold Kozak.

 schemat podłączenia, sposób doboru wartości kondensatora
"rozruchowego" znajdziesz w pełnym tekście publikacji (plik PDF)


Pojemność kondensatora dla silników o mocy 0.25 ... 0.5 kW można dobrać eksperymentalnie. Zazwyczaj są to wartości rzędu 10 ... 25 mikrofaradów, przy czym niedopuszczalne jest korzystanie z kondensatora o zbyt dużej pojemności niż jest to faktycznie konieczne!!! Muszą to być specjalne dedykowane kondensatory rozruchowe, przystosowane do pracy z sieciami prądu przemiennego, a ich wytrzymałość napięciowa nie może być niższa od 500 V. Więcej informacji w powyższym materiale źródłowym.

Przypominam o wszelkich środkach ostrożności związanych z powyższą przeróbką, adaptacją oraz samym użytkowaniem. Jeśli masz możliwość, aby zawodowy elektryk raczył na to rzucić okiem, to zrób to! Życie masz tylko jedno!

UWAGA!!! WSZYSTKO WYKONUJESZ NA WŁASNE RYZYKO!!! NIE ZNASZ SIĘ, TO NIE RÓB!!! POKAŻ SWÓJ UKŁAD ELEKTRYKOWI Z UPRAWNIENIAMI!!! RYZYKO PORAŻENIA LUB POŻARU ZAWSZE ISTNIEJE!!! ROZWIĄZANIE NIE NADAJE SIĘ DLA WSPÓŁCZESNYCH DZIECI ORAZ MŁODZIEŻY!!!

Kondensator musi być każdorazowo (przed montażem oraz demontażem) w pełni rozładowany przy pomocy np. klasycznej kilkudziesięciowatowej żarówki na 230 V. Dotknięcie do końcówek naładowanego kondensatora grozi śmiercią!!!

(Marcin Perliński)

wyższa "szkoła jazdy" / mirror
dalsze tajniki / mirror 

Unikalny, ale i potężno-łebski mikrosofcik, czyli javowy blaszakowy aplecik symulujący dzielenie pisemne

Od czasu do czasu powtarzam sobie dzielenie pisemne, aby nie zbliżyć się nazbyt gwałtownie do stanu umysłowego gimbazy, smartfoniarzy czy też pejsbukowców. O zasadach dzielenia pisemnego wspominałem już w tymże postku, jednakże dziś będzie coś oto takiego:


screenshot: Marcin Perliński // zapasowy mirror z powyższą grafiką


pobierz aplet dzielpis.jar (7 kB)


Aplikacja jest to javowa, blaszakowa (= do uruchamiania na komputerach PC z każdym systemem operacyjnym, na który istnieje środowisko uruchomieniowe JRE, któreż to należy sobie oczywiście najpierw pobrać i zainstalować).

Autorem tego nadzwyczaj łebskiego softu jest Pan Konrad Foks (jego dawna strona internetowa z okolic roku 2003 chyba najwyraźniej już nie istnieje).

Od teraz można już autorytarnie weryfikować swoje umiejętności dzielenia pisemnego. Polecam!

(Marcin Perliński)

Ostrosłup prawidłowy czworokątny (piramida Cheopsa), czyli jak bez katowania się pierwiastkami policzyć wysokość (gotowy wzór)

Wczoraj przerysowywałem sobie do jednego z moich antytumanowych kajetów konstrukcję anteny krótkofalowej typu "piramida drutowa" (zapasowy mirror). Autor publikacji, z której korzystałem, podał wszystkie wymiary poza ... wysokością środkowego masztu podtrzymującego, co praktycznie bardzo utrudnia wykonanie takiej konstrukcji, a już na pewno uniemożliwia uprzednie "spokojne" przycięcie sobie materiałów tworzących konstrukcję wsporczą. Nadszedł więc moment, aby wysokość piramidy "wykumać sobie" metodą matematyczną.

Po przekopaniu wielu zalegających u mnie "na chacie" książek i zasobów internetowych zauważyłem, że wysokość ostrosłupa czworokątnego prawidłowego jest tematem w kręgach edukacyjnych raczej dość niemile widzianym, obliczanym zazwyczaj w oparciu o pierwiastkowanie. Mimo faktu, że nawet bez tych wszystkich Waszych/naszych smart-gadżetów wiem, że pierwiastek z dwóch wynosi 1.41, sprawa nie dawała mi spokoju do momentu, w którym poszukując jeszcze prostszych (jednoetapowych) rozwiązań obliczeniowych postanowiłem "wdepnąć sobie" jeszcze na Wikipedię w języku końskich ryjów, czyli angielskim i ... znalazłem stosowny artykuł, który pasuje do mojego perlińskiego mikromózgu, pracującego w układzie liniowym, niewykładniczym, niepierwiastkowym i całkowicie dziesiętnym (z uwagi na fakt, że urodziłem się 10 maja 1971 roku).


   

 h = 0.707107 x a
(gdzie znak "x" oznacza mnożenie)


Liczba 0.707107 jest, przynajmniej dla mnie, bardzo łatwa do zapamiętania, gdyż słyszałem zarówno o samolocie Boeing 707, jak i tranzystorze BC107. Powyższy wzór wynika (podobno) bezpośrednio ze słynnego diagramu Schlegela (stanowiącego materię niemal całkowicie niezrozumiała dla takiego durnia jak ja).

No i teraz już wiem, że antenowa piramida drutowa o boku 13.4 metra powinna mieć wysokość 9.47 metra (plus 3 metry na obszar występowania dodatkowych czterech pionowych dielektrycznych "nóżek", na których się ją stawia, czyli łącznie ostatecznie 12.47 metra), a słynna piramida Cheopsa, o długości boku (podstawy) około 230 metrów, powinna mieć wysokość w okolicach 162.6 metra (powinna, bo z różnych powodów obiektywnych, takich jak abrazja, nieregularności konstrukcyjne samej piramidy czy jej naturalne "zafundamentowanie się" w piachu, ma tychże metrów obecnie realnie tylko nieco ponad 146).

I tym sposobem policzyłem "jednym cugiem" bez tych całych Waszych/naszych pierwiastków. 

(Marcin Perliński)