poniedziałek, 18 września 2023

Ciekawe praktyczne spostrzeżenia naukowe w książce "Marsjanin" (Andy Weir)

źródło grafiki: amazon.com

Andy Weir to nie tylko utalentowany pisarz SF, ale i pełnokrwisty informatyk.

Czytając adolfową wersję jego książki "Marsjanin" na bieżąco wynotowywałem sobie do zeszytu ciekawsze praktyczne ciekawostki naukowe:

  • NASA przyjmuje, że dorosły i normalnie aktywny fizycznie astronauta potrzebuje dobowo 588 litrów tlenu oraz dwa litry wody
  • ilość wydalanego moczu odpowiada w przybliżeniu ilości wydychanej pary wodnej, czyli już wiadomo, dlaczego na stacjach kosmicznych obie sprawy podlegają odzyskaniu przy użyciu odpowiedniej technologii
  • niekontrolowane zwiększanie się stężenia dwutlenku węgla w powietrzu pociąga za sobą takie oto nieprzyjemne reperkusje: powyżej 1 % = człowiek "zakręcony", powyżej 2% = pijany, powyżej 5% = ciężka świadomość, powyżej 8% = śmierć; nie ma się więc co dziwić, że zamknięte habitaty muszą być wyposażone w odpowiednie pochłaniacze wodorotlenkowe lub podobne
  • cyjanku potasu potrzeba 8 miligramów, aby astronauta definitywnie "przestał się męczyć"
  • najwydajniejsze nachylenie paneli słonecznych na Marsie wynosi 14 stopni
  • na Ziemi z metra kwadratowego panelu słonecznego można pozyskać 1400 watów elektryczności, a na Marsie tylko połowę z tego, czyli około 700 watów
  • tzw. dalszy wtórny niespodziewany przeskok/taniec iskry pioruna na Marsie może dochodzić do 120 cm, czyli znacząco dalej niż w atmosferze ziemskiej 
  • kod heksadecymalny przełożony na tabelę ASCII to potęga zwięzłego przekazywania właściwie dowolnie skomplikowanej informacji, podobnie jak opisywany już na moim zablogowaniu bardzo praktyczny szyfr Polibiusza 
  • ziemniaki oraz odpowiednia wiedza oznaczają przetrwanie
  • zastępowanie keczupu preparatem "Vicodin" nie jest chyba najlepszym pomysłem i przypuszczalnie niejeden lekarz podniósłby larum, ale że bohater książki był oddalony od Ziemi o kilkaset milionów kilometrów, to "mogli mu skoczyć i obtoczyć"
Zachęcam do zainteresowania się literaturą SF, która wyszła spod pióra tego gościa, bo jest w niej naprawdę więcej "science" niż "fiction". Komu się spodoba, to niech koniecznie przeczyta jeszcze tę pozycję.

(Marcin Perliński)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz