Szyfr Polibiusza to obok wystukiwania alfabetem Morse'a oraz gestów literowych wykonywanych "kończynami górnymi" najpopularniejsza forma porozumiewania się przez ludzi zapuszkowanych w pierdlu, niewoli, stanie internowania, kwarantannie, izolacji koszarowej itd. itp.
Jest to coś znane już od czasów starożytnych, przy czym szczyt masowej popularności osiągnęło w czasach rewolucyjnych, a później i gułagowych.
Polibiuszem posługują się ludzie uwięzieni do dnia dzisiejszego.
System jest prosty jak budowa cepa i nie wymaga pamięciowego opanowania, o ile mamy pod ręką rozpiskę, którą można również wyskrobać na murze czy narysować patykiem w piachu,
Jeśli chcemy więc nadać literę T, to wystarczy wystukać choćby w kaloryfer czy ścianę cztery razy długo i cztery razy krótko. I nie muszą to być wcale sygnały akustyczne, bo można także puszczać zajączki lusterkiem, migać żarówką, przesłaniać świeczkę lub machać kawałkiem szmaty, a nawet dłońmi.
O takim sposobie porozumiewania dowiedziałem się dzisiaj zupełnie przypadkowo przeglądając jutubny kanał Wiktora Gonczarowa.
Proponuję dobrze to sobie zapamiętać, bo raczej nie każdy zna grypserową "gajówę", a patent Polibiusza szybko opanuje nawet słabo ogarnięty umysłowo przedstawiciel człowieka sapiącego podwójnie.
(Marcin Perliński)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz