Rosja to stan umysłu, więc i ichniejsi radiowariaci miewają różne ciekawe pomysły i poglądy.
Było sobie kiedyś wojskowe zastrzeżone radzieckie pasmo radiowe 3 MHz (długość fali w okolicach 100 metrów oraz "lambdowo" minimalnie poniżej, czyli częstotliwościowo gdzieś tak do 3.2 MHz maksymalnie). No było, ale się zbyło, więc powstała niezagospodarowana luka, po którą samowolnie i samozwańczo sięgnęli amatorzy fal radiowych, aby działać tamże w trybie fonicznym z modulacją amplitudową AM, a rząd ich specjalnie za to nie ściga, przymyka oko i jedynie w teorii grożą tamże za to raczej symbolicznie spoziomowane kary grzywny odpowiadające kilku setkom naszych polskich złotych, o ile komuś przyjdzie akurat do głowy taką karę nakładać, bo polowania na czarownice rosyjskie władze jakoś specjalnie nie uskuteczniają.
Dlaczego więc Rosjanie tak chętnie poruszają się w półlegalności? Odpowiedź jest dość złożona, bo przede wszystkim spowodowane jest to samą naturą ich kraju. Dużo ludzi, ogromne tereny, sporo regionów prowincjonalnych o wyraźnie niższej zamożności obywateli w porównaniu z aglomeracjami, fajne warunki propagacyjne (setki do tysięcy kilometrów zasięgu), trochę mniej zaskwierczone elektrosmogiem częstotliwości, mniejszy tłok eterowy, brak większej ilości "radiowych chamów" dmuchających "grubymi Stefanami" na poziomie kilowatów oraz przede wszystkim konstrukcyjna i wręcz prymitywistyczna prostota sprzętu, bo na tak niskich częstotliwościach można budować nadajniki czy odbiorniki dosłownie byle jak i z byle czego, choćby ze złomu elektronicznego, czyli bez wydawania nawet jednej kopiejki. Rosyjska dusza żyje sobie względnie spokojnie w "izbuszkach", daczach czy "kwartirach" na terenach "padmaskowia" czy na słabo zaludnionych obszarach syberyjskich, gdzie życie płynie wolniej, spokojniej, ma się mnóstwo czasu na hobby, można sobie pomajsterkować, poszerzyć umiejętności i wiadomości szkolne, nawiązać jakieś tam hobbystyczne kontakty z osobami o podobnej sytuacji życiowej. Na trzech megahercach Rosjanie działają więc na luzie, bez spinania się, bez szpanowania, kupowania drogiego sprzętu, bo tu liczy się zwykła pasja, radość, pokój i spokój ducha, czyli cechy dość nietypowe w zachodnioeuropejskim ultrakapitalistycznym turbozeszmaceniu. Wszechświat już ma takie prawidła, że nie lubi pustki i pięknie sam się zagospodarowuje. Na nieco podobnej zasadzie działają nasi CB-radiowcy nadający w okolicach 27.555 MHz, czyli w nielegalnym u nas zakresie powyżej "oficjalnej czterdziestki" czy Hindusi szalejący między wioskami AM-owo w paśmie 6 ... 7 MHz lub Holendrzy "wariujący" na falach średnich. No i o Włochach też chyba nie muszę wspominać, gdyż nadają dosłownie wszędzie i wstydu swojemu rodakowi o nazwisku Marconi nic a nic nie przynoszą.
Oto przykładowe rozmowy przedstawicieli rosyjskiego pasma "chuligańskiego":
źródło: YO3HJV
Informację powyższą umieszczam bardziej jako ciekawostkę, ponieważ z perspektywy typowego Polaka naprawdę nie ma nadzwyczajnej potrzeby sięgać po rozwiązania nielegalne. Liczę jednak na to, że znajdą się radiokonstruktorzy-pasjonaci chcący choćby czysto edukacyjnie przetestować warunki propagacyjne, np. poprzez budowę prostego odbiornika (zapasowy mirrorek tutu) lub drobną przeróbkę starego złomowego radioodbiornika fabrycznego.
Oprócz 3 MHz "chuligaństwo", podobnie zresztą jak w przypadku Europy Zachodniej, "odbywa się" również na częstotliwościach zbliżonych do 1.6 MHz, gdzie przeważają już emisje rozsiewcze, czyli broadcastingowe, przejawiające się głównie w postaci nadawania muzyki, której właściwie i tak mało kto słucha.
(Marcin Perliński)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz