Wystarczy stara ładowarka od telefonu komórkowego, jeden opornik 330 Ω, zielona dioda LED, dowolny uniwersalny tranzystor bipolarny o polaryzacji NPN oraz superkondensator. Proszę nie przekraczać napięcia znamionowego podanego na obudowie superkondensatora oraz oczywiście nie pomylić plusa z minusem. Do zasilania zwykłych ściennych zegarów wskazówkowych wystarczy superkondensator 1F, dla budzików, które mają wbudowany buzzer oraz nierzadko podświetlacz, rekomenduje się przynajmniej 10F lub wielokrotnie więcej.
Zegar pracuje wiecznie, nawet po zaniku zasilania sieciowego jest w stanie działać przez wiele dni lub tygodni (= im większa pojemność superkondensatora, tym dłużej).
Dioda LED jest nie tylko "kontrolką" sieci, ale i stabilizatorem napięcia, czyli źródłem referencyjnego napięcia odniesienia (zazwyczaj około 2.2 ... 2.5 V). Musi ona być koloru zielonego, aby na wyjściu pojawiło się napięcie rzędu 1.5 ... 1.8 wolta, czyli odpowiednie do zasilania typowych zegarów ściennych czy budzików, które "karmione" są jednym "paluszkiem" (bo 2.2 V minus 0.7 V spadku na złączu tranzystora daje nam 1.5 wolta).
Aha, 1F (= farad) to 1000 mF (= milifaradów), czyli milion mikrofaradów (µF).
Prosta konstrukcja dla całkowicie początkujących!
Zwróć uwagę na bezpieczeństwo przeciwpożarowe i koniecznie pokaż swój układ elektrykowi z uprawnieniami! Jest to konstrukcja dość bezpieczna i względnie idiotoodporna, jednak niebezpiecznego scenariusza w pełni wykluczyć się nie da, ponieważ nawet zwykła bateryjka AA kupiona w kiosku może być — przy sporej dozie pecha i autogłupoty — źródłem pożaru, więc zasilacza niniejszego nie powinny wykonywać dzieci czy młodzież, jeśli nie jest to prowadzone pod nadzorem wystarczająco "kumatej" osoby dorosłej.
(Marcin Perliński)
wersja na LM317, większy czas podtrzymania
wersja na LM317, większy czas podtrzymania, napięcia wyjściowe 3V
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz