sobota, 6 stycznia 2018

Prosty improwizowany “na szybko” klucz telegraficzny do nauki alfabetu Morse'a


Prosty improwizowany “na szybko” klucz telegraficzny do nauki alfabetu Morse'a oraz ewentualnie pierwszych nieco powolniejszych łączności (QRS)


Jak każda rzecz na świecie ma oczywiście swoje “zady” i “walety” ... (wytrawny telegrafista to by pewnie splunął na toto, ale myślę, że dla początkujących pasjonatów powinno się przydać).

Koszt zbliżony do zera złotych. Czas wykonania (samego klucza) w okolicach godziny lub nawet mniej. Inną sprawą jest sklecenie/podłączenie generatorka akustycznego na dwóch tranzystorach, kondensatorze, oporniczku, głośniczku oraz bateryjce/akumulatorku, jednak osoby nie chcące się “katować” lutowaniem zawsze mogą pójść np. do “Bricomarche” (czy dowolnego sklepu elektronicznego, wzgl. lepszego elektrycznego) i kupić za 4-5 złotych gotowy buzerek bzyczący/pipczący sobie w okolicach 1 kHz, który można zasilać w szerokim zakresie napięć (zazwyczaj od 3 do nawet 24 wolt). Przy pewnej wprawie będzie możliwe nawet wielokrotnie szybsze tempo niż “powolniejsza telegrafia”.


mój klucz kilka sekund po ukończeniu


Potrzebne elementy/materiały:

  1. Najważniejszy element, czyli przełącznik od widełek ze starego telefonu kablowego (mój ma akurat na sobie napis “LF” i został wymontowany z aparatu “Panasonic” o oznaczeniu KX... cośtam ...; był to sprzęt z lat dziewięćdziesiątych XX wieku (głośnomówiący, z pamięciami oraz z automatyczną sekretarką w oparciu o mikromagnetofon z mikrokasetą), który to znalazłem dosłownie na ulicy, bo ktoś go po prostu wyłożył na żywopłot obok chodnika. Przełącznik ten najpierw wylutowałem wraz z innymi sąsiadującymi komponentami, aby pozyskać oryginalny fragment płytki drukowanej/laminowanej o wymiarach około 2 x 4 cm . Wspomniany fragment płytki ostrożnie wyciąłem piłką do metalu i delikatnie oszlifowałem krawędzie. Po tej czynności przełącznik od widełek wrócił oczywiście na swoje miejsce. Proszę przy okazji ustalić (np. multimetrem/testerem ciągłości itp.), które wyprowadzenia będą nam potrzebne (u mnie było ich razem 6, z czego wykorzystałem tylko dwa, te normalnie otwarte/rozwarte).
  2. Klinkierowa kafelka (= płytka) z wypalonej gliny (taka, co to na przykład na elewacjach domów ma udawać prawdziwą cegłę klinkierówkę, choć nią nie jest); moja ma wymiary 25 x 6.5 cm.

  3. Dwa prostopadłościenne kawałki z tworzywa sztucznego o wymiarach np. 3 x 2 cm oraz wysokości kilku milimetrów (np. 5-8 milimetrów).

  4. Klej sekundowy.

  5. Kostka żyrandolowa (= dwa człony listwy zaciskowej czy jak tam się to cholerstwo nazywa).

  6. Dwa odcinki kabelka, np. skrętki telefonicznej, komputerowej lub innego przewodu o długości około 5-8 cm (zawsze lepiej użyć nieco więcej, a potem dociąć).


Wykonanie:

Na płytce klinkierowej naklejamy dwa postumenty z tworzywa sztucznego. Ich miejsce należy dobrać eksperymentalnie i ze szczególnym uwzględnieniem ergonomii (każdy ma nieco inną długość/budowę dłoni oraz indywidualne upodobania). Między postumencikami powinna znaleźć się szczelina o szerokości dopasowanej do wyprowadzeń naszego typu przełącznika widełkowego oraz wymiarów płytki laminatowej, na której jest on osadzony. Po wyschnięciu (przy grubszych warstwach kleju nawet do kilku lub kilkunastu minut) naklejamy kostkę żyrandolową i znowu czekamy na porządne związanie kleju. W międzyczasie możemy sobie przylutować i unieruchomić/skręcić ze sobą kabelki, które połączą przełącznik widełkowy z kostką żyrandolową. Po naklejeniu płytki z przełącznikiem widełkowym (i przylutowanymi uprzednio kabelkami) na postumentach odczekujemy przynajmniej kilkanaście minut na ostateczne zestalenie się wszystkich połączeń klejonych (być może trzeba będzie trochę docisnąć lub skręcić ściskami stolarskimi, o ile ktoś nimi dysponuje) i łączymy/wpinamy kabelki do kostki żyrandolowej.

Pamiętaj również o WCZEŚNIEJSZYM (tzn. przed przyklejeniem!!!) sprawdzeniu poprawności (ciągłości elektrycznej) i mechanicznej trwałości podłączenia kabelkowego, bo po naklejeniu nie będzie już można tego łatwo/kulturalnie naprawić/poprawić!!!


link do filmiku na YT:



alternatywny/zapasowy link z możliwością pobrania:



plastikowe płyteczki postumencikowe pozyskałem
ze starych czeskich mebli – szafa dokładnie taka sama
jak ta w segmentach w domu Ferdynanda Kiepskiego


Kwestia generatora/buczka/buzera ...

Schematy generatorów akustycznych do nauki telegrafii można znaleźć w Internecie oraz we większości książek krótkofalarskich dla początkujących, np. w “ABC Krótkofalowca” (autorstwa Pana Krzysztofa Słomczyńskiego SP5HS). Oto konstrukcja Pana Krzysztofa:



Sugeruję użycie wkładki telefonicznej (od telefonu kablowego) lub słuchawek średnioomowych (np. 800 Ω), a jeśli zdecydujesz się na podłączenie współczesnych słuchawek niskoomowych (np. od Walkmana, Discmana, odtwarzacza MP3 czy też “srajfona”), to połącz oba kanały w szereg, aby uzyskać 64 Ω (takiego połączenia możesz dokonać na poziomie gniazdka słuchawkowego). Zamiast tranzystorów BC107 możesz wpierniczyć BC547B lub podobne. Układ powinien również działać z małym/większym głośni(cz)kiem 8Ω , o ile zmienisz trzeci tranzystor na jakiś “bardziej pancerny”, np. na BD135. 








Potencjometry w układzie to zwykłe tanie montażowe “peerki”. Jeden z nich ustala symetrię sygnału sinusoidalnego (= jakość/soczystość tonu), a drugi jego wysokość. Układ Pana Słomczyńskiego gwarantuje najwyższą jakość tonu (= piękny czyściutki i pełny sinus). Nadmieniam, że wynalazku Pana Słomczyńskiego nigdy nie budowałem i nie testowałem, ponieważ zazwyczaj posługuję się czymś takim oto:





więcej na temat tego układu: https://yadi.sk/i/hW1eMX873REZFR


Jest to mój wielokrotnie budowany/przetestowany próbnik uniwersalny (ton zaczyna się wydzielać w momencie zwarcia punktów A i B). W serwisie YT umieściłem filmik przedstawiający działanie niniejszego klucza telegraficznego, podłączonego właśnie do takiego uniwersalnego próbniczka. Egzemplarz generatorka, który został przedstawiony we wspomnianym materiale wideo, umieściłem w obudowie po tanim zepsutym budziku kwarcowym (takim za 5 zł od Chińczyka). Zainstalowany w układzie baaardzo miniaturowy przetwornik słuchawkowy, wydobyty z jakiegoś starego telefonu komórkowego, ma tak dużą impedancję (około 64 Ω lub nawet większą), że przy niskim napięciu zasilania rzędu 1.2 – 1.5 V (akumulatorek lub paluszek) go po prostu prawie nie słychać (dopiero przy przytknięciu do ucha lub w bardzo cichym pokoju). Układ ten zbudowałem parę lat temu i od razu muszę się przyznać bez bicia, że był to niewypał, ponieważ jest zdecydowanie za cichy i musi być zasilany ... lekko rozładowaną (!!!) baterią 1.5 V lub zdecydowanie starszym akumulatorkiem 1.2 V (w obu przypadkach chodzi o specyficzną wewnętrzną oporność ogniwa, przy której dochodzi do oscylacji). Niezbadane są jednak wyroki/plany Pana Boga, ponieważ porażkę związaną ze wspomnianym niewypałem udało się przekuć na całkowity sukces, gdyż po zbliżeniu do dowolnego fabrycznego (czyli klasycznego superheterodynowego) odbiornika radiowego z zakresem AM (czyli np. z falami długimi lub średnimi) w głośniku radioodbiornika można usłyszeć naprawdę bardzo głośny i prawidłowy sygnał generatorka (to zjawisko występuje oczywiście również w sytuacji, kiedy użyjemy prawidłowego dla tego układu głośniczka ośmioomowego, jednak już nie z tak dużą intensywnością, ponieważ przetwornik słuchawkowy z telefonu komórkowego został fabrycznie zbudowany, aby ładnie sprzęgać się z aparatami słuchowymi, czego klasyczny głośniczek już tak dobrze nie potrafi). Wystarczy jedynie włączyć odpowiedni zakres fal (najlepsze są fale długie; na filmiku słychać akurat fale średnie), dostroić się co nieco (np. na początek środek lub koniec skali) i znaleźć najlepszy punkt sprzęgnięcia (np. w pobliżu układów pośredniej częstotliwości lub anteny ferrytowej). Można również wykorzystać prosty samodzielnie wykonany amatorski odbiorniczek długo- czy średniofalowy o wzmocnieniu bezpośrednim, refleksowy lub reakcyjny i sprzęgać się z pobliżem anteny ferrytowej względnie dławika. Jestem również w stanie wyobrazić sobie sytuację, że ktoś zażyczy sobie mieć generatorek całkowicie milczący (zupełnie bez głośniczka), a jednak słyszalny po zbliżeniu do dowolnego odbiornika AM. Taką sztuczkę łatwo wykonać, o ile w miejsce głośniczka wmontujemy kilkudziesięcioomowy rezystor drutowy (najlepiej samodzielnie nawijany drutem cienkim jak ludzki włos) lub najlepiej cewkę (oczywiście również o nie za małym oporze własnym), nawiniętą na fragmencie dowolnego ferrytu (odłamku starej anteny ferrytowej, pierścienia ferrytowego itd. itp.) albo ... po prostu na starej szpulce od nici (choćby takiej bardzo “starożytnej” drewnianej z ogranicznikami po bokach), którą uzwoimy cienkim drutem nawijając “do pełna”.

Trzecią możliwością może być skorzystanie z popularnego groszowego wzmacniacza głośnikowego na układzie scalonym LM386, czyli gotowym fabrycznym wzmacniaczu głośnikowym:



W miejsce RL podłączamy głośniczek (8 Ω). Plus zasilania (4.5 do 12 V) do punktu Vs, minus zasilania do masy (czyli choćby do nóżki numer 4). Pinout tego układu scalonego jest bardzo typowy, bo jeżeli patrzymy na niego z góry i wpustka/wżerek/kropka/ścięty rożek znajduje się z lewej strony, to pin 1 jest w lewym dolnym rogu, pin 4 w prawym dolnym, pin 5 w prawym górnym, a pin 8 w lewym górnym. 0.1 µF = 100 nF, zamiast 50 µF możemy dać również 47 µF

Ostatnią i najprostszą możliwością jest zakup taniego jak barszcz buzerka (oczywiście z wbudowanym generatorem akustycznym, np. 1 kHz, i emisją dźwięku ciągłego), bateryjek (np. wraz z koszyczkiem na 2, 3 lub 4 ogniwa typu AA zwane “paluszkami”) i podłączenie sobie tego do naszego klucza telegraficznego.



opracowanie: Marcin Perliński



Niniejszy post jako plik PDF.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz