środa, 15 marca 2023

Własnego wystrugu rysik (stylus) do tabletu czy srajfona — prawidłowo wskazuje, świetnie klawiaturuje, dobry do pisma odręcznego, trochę słabszy do rysowania

Długopis stary plastikowy rozkręciłem i wkład wywaliłem. Ze starego kabla wielowłoskowego miedzianego zdjąłem izolację na długości odpowiadającej temu, co ma długopis, plus jeszcze kilka centymetrów zapasu oczywiście. Plecionkę mocno skręciłem, odciąłem i zamontowałem w taki sposób, jak to ukazuje poniższa fotografia. Patyczek do czyszczenia uszu przyciąłem na zasadzie pozbycia się jednej z watek (druga oczywiście zostaje). Wcisnąłem toto (= te pół patyczka do czyszczenia uszu) do długopisu i zwilżyłem minimalną ilością wody z kranu (można też używać posolonej wody lub w ostateczności własnej śliny, choć to ostatnie jest raczej średnio higieniczne).

 

tak toto wygląda — plecionka miedziana z kabla wyjęta
została, a rozciągnięta jest między górnym gwintem a dolną dziurką,
z której wystaje patyczek do czyszczenia uszu


 

Stylus zadziałał od razu. Bardzo dobrze wskazuje i uaktywnia przyciski na ekranie dotykowym, świetnie obsługuje wirtualną klawiaturę dotykową, dobrze wprowadza pismo odręczne, a trochę gorzej rysuje (choć na pewno lepiej w porównaniu z tym, co uzyskujemy posługując się paluchem).

nie mam większych zastrzeżeń do wprowadzania pisma odręcznego

 

rysowanie wypada już gorzej, ale i tak o niebo lepiej od męczenia się paluchem;
schemat przedstawia czujnik sensorowy wrażliwy na oporność ludzkiej skóry
(zwarcie końcówek palcem zaświeca żaróweczkę 6V 50 mA)

Watkę piszącą (wraz z całym półpatyczkiem) łatwo zwilżyć, prosto wymienia się ją na nową, można ją uformować palcami, przyciąć nożyczkami, mocniej wepchnąć do środka długopisu w celu poprawienia przewodności elektrycznej. Rysik należy trzymać w taki sposób, aby nasze palce dość mocno obejmowały wijący się wokół korpusu długopisu drut miedziany (jednak nie musi to być wcale chwytane w jakiś kurczowy i nadmiernie niewygodny sposób).

Pamiętaj, że piszący "trzpień waciany" musi być bardzo mocno wciśnięty do długopisu, względnie wilgotny (= półsuchy), mocno ubity/zmiażdżony/uformowany paluchami. Osoby nie obawiające się eksperymentowania zawsze mogą spróbować sięgnąć po sok z cytryny (niniejsze zdanie wprowadzam właśnie przy jego "pomocy").

Uważam, że jak na początek taki stylus spokojnie może być, a do bardziej profesjonalnych zastosowań graficznych proponuję jednak sięgnąć po gotowy kupny produkt fabryczny.

Uwaga! Nieprawidłowo wykonany oraz użytkowany rysik może stopniowo degenerować/zarysowywać poliwęglanową folię ochronną, o ile taka w naszym telefonie występuje! Uwaga ta może dotyczyć także rysików fabrycznych, które również ulegają stopniowemu zużyciu i zaczynają kaszanić ekrany czy folie.


(Marcin Perliński)

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz