środa, 29 marca 2023

Rekomendacje CEPT T/R 61-01 oraz CEPT T/R 61-02, czyli formalna podstawa licencji, egzaminów, zachowań i zwyczajów w eterze


Są to dwa wiążące krótkofalowców europejskich dokumenty, stanowiące swoistą "podstawę programową", przyjętą przez kraje zrzeszone w ramach CEPT, czyli również przez Rzeczpospolitą Polską, dlatego oficjalne licencje, zwane u nas pozwoleniem radiowym, dosłownie i wprost wymieniają w swojej treści obie  rekomendacje:
 
 
tak toto wygląda na moim pozwoleniu radiowym
(a pobyt krótkotrwały to normalnie jest do 3 miesięcy)

 
A tutu wspomniane dokumenty (w języku angielskim):
 

T/R 61-01 (dodatkowy/zapasowy mirrorek)

T/R 61-02 (dodatkowy/zapasowy mirrorek)

 
Takie zbiurokratyzowanie ma swoje uzasadnienie, gdyż licencje/pozwolenia radiowe oraz egzaminy radiooperatorskie w Służbie Radiokomunikacyjnej Amatorskiej (SRA) są uznawane na zasadach wzajemności w większości najbardziej rozwiniętych krajów świata (niekoniecznie tylko na terenie Europy), a ponadto ... kilku facetów ma zapewnioną "jaką taką fuchę" oraz przysłowiowy "kieliszek chleba".

Kiedy jesienią roku 2017 intensywnie przygotowywałem się do egzaminu "krótkofalarskiego", to nie miałem dostępu do pełnej treści obu tych rekomendacji. Szkoda, bo by się mi wiele rzeczy od razu w głowie uporządkowało, np. literowanie, oficjalna lista prefiksów dla poszczególnych krajów, kody Q, podstawy fizyczne/metrologiczne, techniczne/konstruktorskie itd.


(Marcin Perliński)

 

wtorek, 28 marca 2023

Modulacja amplitudowa (AM) w krótkofalarstwie — nadal legalna, nie tylko w paśmie 29 MHz (10 metrów)

Część krótkofalowców uważa, że historyczna, „zabytkowa” i mało już dziś popularna wśród „ruchu hamsiarskiego” modulacja amplitudowa (AM) jest dozwolona jedynie w paśmie 29 MHz (długość fali w okolicach 10 metrów), gdzie tzw. Band Plan HF dla naszego regionu radiokomunikacyjnego (IARU Region 1) dopuszcza posługiwanie się kanałami o szerokości do 6 kHz, co z grubsza odpowiada właśnie modulacji amplitudowej, formowanej z tzw. przycięciem pasma akustycznego (np. w jakości „telefonicznej” — ot, choćby w oparciu np. o archaiczny mikrofon węglowy, który sam z siebie i „na dzień dobry” przenosi zakresy dźwiękowe od około 300 Hz do około 3 kHz).

No i ta część krótkofalowców potężnie się myli, bo oficjalne bandplany dla fal krótkich mają jeszcze „porobione” przypisy w postaci „drobniejszego druczku”:

 

Pełny aktualny dokument z powyższym oficjalnym "bandplanem" znajduje się tutaj. Zapasowy mirror zdeponowałem pod tym adresem.

Regulator światowy/regionalny nie zakazuje więc modulacji amplitudowej, a jedynie prosi o branie pod uwagę innych użytkowników pasm, co należy rozumieć w taki sposób, że się po chamsku nie "wpierdzielamy" ze swoim AM-em między inne stacje, o ile nie zaobserwujemy wystarczającego odstępu, czyli wyraźnej wolnej luki, w którą moglibyśmy się kulturalnie i "bez robienia rzeźni" wcisnąć. Uwagi te dotyczą nie tylko wspomnianych już "zalecanych i dedykowanych" 10 metrów, ale i pozostałych pasm (np. 80-metrowego, 40-metrowego). Wystarczy więc, że regulator umieścił adnotację "all modes", aby było nam wolno napierdzielać amplitudowo, o ile nie "wyjedziemy" poza przewidziany zakres danego pasma (np. dla pasma 80-metrowego będzie to częstotliwość nie niższa niż 3606 kHz oraz nie wyższa niż 3794 kHz, czyli taka, która uwzględnia już "naszą obszerność" wynoszącą 6 kHz).

Przypominam, że modulacja amplitudowa jest domeną tzw. krótkofalarstwa w stylu retro. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia na terenie Indii pracowało kilkaset stacji AM (głównie w paśmie 40 metrów, czyli w okolicach 7 MHz). Czy jest tak nadal? Nie mam pojęcia, ale nie sądzę, żeby to hinduskie licencyjne (i pewnie też bezlicencyjne) am-owanie na pasmach "hamsowych" zanikło dokumentnie i całkowicie.

No i nie zapominajmy, że modulacja AM jest nadal używana w ramach pasma obywatelskiego (CB Radio) oraz radiokomunikacji lotniczej czy kosmicznej. Nie są to jednak obszary objęte licencjami krótkofalarskimi, więc informuję o nich jedynie na marginesie. Nie wspomniałem także o krótkofalarskim paśmie 6 metrów (50 ... 52 MHz, czyli już VHF/UKF), gdzie akurat w Polsce wręcz "z urzędu" musimy korzystać z "amplitudówki", bo tak sobie (podobno) wojsko wymyślić raczyło. 

Przypominam, że przepisy, licencje, pozwolenia, regulaminy to jedna (mniej ważna) strona medalu. W prawdziwym życiu pewnych rzeczy po prostu się nie robi — nie ze względu na urzędasów, a ze względu na podstawową zasadę obowiązującą we Wszechświecie, która powiada: "Nie czyń drugiemu, co Tobie niemiłe".

 

 (Marcin Perliński)

Klasyczny dawny bezscalakowy zasilacz stabilizowany 7.5 V ... 10 V, 200 mA


Jest to sprawdzona i przetestowana konstrukcja, koncepcyjnie nawiązująca do naszych dawnych PRL-owskich rozwiązań fabrycznych typu ZOT-1 (Zasilacz Odbiornika Tranzystorowego, model 1) czy ZMK-2 (Zasilacz Magnetofonu Kasetowego, model 2). Taki układzik w okolicach roku 1984 wykonał najpierw mój kolega z podwórka, Czesiek Stec. Wykorzystał elementy oraz schemat z zestawu politechnicznego "Młody Elektronik 3", produkcji krakowskich zakładów Unitra-TELPOD. Później sam podobny zasilaczyk zlutowałem i potwierdzam, że działa bez najmniejszych problemów.


Oto dokumentacja z dodanymi przeze mnie do schematu wartościami poszczególnych elementów:





Układ powyższy nie dysponuje typowym pełnym zabezpieczeniem przeciwzwarciowym w naszym dzisiejszym rozumieniu (np. jako tzw. "fold back"), ale że ma wbudowane bardzo silnie uproszczone, acz skuteczne, elementarne źródło prądowe, uniemożliwiające przepływ natężenia większego niż kilkaset miliamperów, to i można go nazwać względnie bezpiecznym oraz nawet dość idiotoodpornym (punkt pracy dla diody Zenera ustalony ćwierćwatowym rezystorem 510-omowym ogranicza nie tylko prąd, ale i napięcie poprzez "trzymanie w ryzach" tranzystorów T1 oraz T4). Ostatecznym ogranicznikiem, zabezpieczającym przed niekontrolowanym "rzygnięciem nadmiernym amperażem", jest w tym układzie rezystor R5, dbający o to, aby nawet w przypadku wystąpienia zwarcia na wyjściu zasilacza prąd nie przekroczył wartości kilku setek miliamperów.

Aha, gdyby np. podłączony do niniejszego zasilaczyka magnetofon kasetowy "buczał", to proponuję zastosować patent, jakim posłużył się jeden z pracowników naszego ZURiT-u w ramach naprawy mojego fabrycznego zasilacza ZMK-2, używanego wraz z magnetofonem kasetowym "Ułan B-303" (produkcji ZRK, licencja Thomsona, kolejne wcielenie kultowego ZK-125). Człowiek tenże, który obecnie jest zdaje się właścicielem naszej dzierżoniowskiej "Radiany", przylutował po prostu kilkudziesięcionanofaradowy kondensator między dwoma wyprowadzeniami tranzystora BC211 (po tylu latach nie pamiętam już, które to były dokładnie) i problem buczenia ustał jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Uwaga!!! Tranzystor wykonawczy (BC211/BD135) powinien być zaopatrzony w stosowny (niewielki) radiator. Dla BC211 będzie to własnej konstrukcji radiator typu "stove-pipe", a dla BD135 łatwiejszy do nabycia czy samodzielnego wykonania klasyczny radiator w postaci kawałka blaszyska/aluminiska lub czegoś podobnego. 

Zachęcam do budowy, bo uzyskamy zasilacz, który będzie zrozumiały dla naszego mózgu, tudzież bardzo łatwo naprawialny oraz skalowalny.

uzupełniaczek downloadowy

bardziej "wypasiona" wersja zasilacza


(Marcin Perliński)

poniedziałek, 27 marca 2023

Rosyjski zamiennik Wikipedii, czyli Encyklopedia Runiversalis, która ma już tyle samo haseł, co swój pierwowzór

Adres tutu. Haseł zawiera toto już obecnie ponad 1 900 000. Większość z nich jest przeniesiona 1:1 z pierwotnej Wikipedii

Czy są jakieś treści odbiegające od "oryginału"? Owszem, są nieliczne. Czy można się dowiedzieć czegokolwiek na bazie poglądów reprezentowanych przez drugą stronę barykady? Jak najbardziej można, choć póki co nie ma tego za wiele. 

Koncepcja ta uniezależnia Rosję oraz jej najbliższych sojuszników na zasadzie redundancyjnej z drobnymi modyfikacjami i uzupełnieniami. 

Czy to dobrze, że Runiversalis istnieje i działa? Na pewno dobrze, bo im więcej źródeł informacji, tym lepiej. A porównywanie antagonizmów daje nam szanse wyciągać średnią ze skrajnych odchyłek emocjonalnych, merytorycznych, statystycznych, propagandowych oraz odróżniać tzw. fakty medialne od obiektywnych (bo przecież każdy "środek masowego rażenia" permanentnie kłamie i ciągnie w swoją stronę, a odbiorca uformowany w duchu krytycznym potrafi się bronić przed manipulacjami, przeważnie bardzo skutecznie i powtarzalnie).


Aktualnie encyklopedia ta oferuje zbiór haseł w wersji jedynie rosyjskiej, choć przewidziano istnienie dalszych równoległości językowych.

Zachęcam do korzystania, testowania, wyciągania własnych wniosków, przeprowadzania analiz porównawczych itd. itp.


(Marcin Perliński)



czwartek, 23 marca 2023

Migacz na transoptorze ... lub bardziej tradycyjnie fotorezystorowo, czyli proste sprzężenie optyczne w praktyce

W elektrośmieciach są różne skarby i "wyluty", więc i mniej typowy migacz nawet na transoptorze daje się wykrzesać. Żem się na tej oto stronie o tymże "patencie" dowiedział, choć koncepcja nie jest nowa, gdyż już w dzieciństwie w jednym z zestawów "Młody Elektronik", produkowanych przez naszą rodzimą Unitrę-TELPOD, był podobny układ ze sprzężeniem optycznym (dioda LED "poświecała se" na fotorezystor). Takie zestawy politechniczne zaczął mi około roku 1982 kupować Mój Tato, Bronisław Perliński, a potem to już sam na nie w CSH (Centralnej Składnicy Harcerskiej) bardzo pilnie i systematycznie polowałem.

migacz na transoptorze


wyprowadzenia transoptora PC817

... czyli można tak ustawić próg zadziałania,
że będzie migało dopiero w momencie nastania ciemności
(czyli np. po zmroku)

tranzystrory uniwersalne, np. BC547B, BC107, BC147, BC238, 2N3904 itp.

zestawy politechniczne "Młody Elektronik" jako chyba jedyne tego rodzaju na świecie dodawały do opisu i schematu każdorazowo szczegółowy spis połączeń do wykonania lutownicą  


 

 

Pamiętam, że robiłem także taki oto podobny układ (włącznik zmierzchowy) i zamiast diody LED zamontowałem w nim żaróweczkę 6 V / 50 mA (przez rezystor 100 Ω zamiast 270 Ω), która świeciła bezpośrednio na fotorezystor i także wtedy fajnie migało, kiedy ustawiło się odpowiedni dystans między żarówką a fotorezystorem (a nawet samowłączanie migania nocne dawało się uzyskać). 

Warto przy okazji nadmienić, że TELPOD znajdował się w budynku dawnej krakowskiej fabryki naczyń emaliowanych, należącej kiedyś do Oskara Schindlera (ul. Lipowa 4).

Aż mnie korci zlutować to transoptorowe, bo na PC817 akurat jeszcze praktycznie niczego nie realizowałem, więc filmik niebawem ...

 

(Marcin Perliński)



Trochę zapomniana i niedoceniana krótkofalowa nadawczo-odbiorcza antena obozowa, harcerska, wojskowa, czyli ukośny/skośny/pochyły promień

Jedna zarzutka na drzewo lub wysoki krzew, stodołę czy skałę to zdecydowanie mniej roboty od wieszania klasycznego dipola (no i bez typowego współczesnego fidera w postaci "koncentryka" można się obejść). W czasach minionych, tzn. gdzieś tak do końca lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, było to modne, dobre, proste i powszechne ze względu na dość silne skoszarowanie społeczeństwa, czyli obowiązkowe "wojo", popularne harcerstwo, mocno rozwijającą się społeczność krótkofalowców w klubach lokalnych, stowarzyszeniach itd. itp.

tak toto wygląda:


Antenę powyższą dokładniej opisał mgr inż. Witold Kozak w cyklu "Jak zostać krótkofalowcem", publikowanym na łamach "Młodego Technika" w latach 1974-1975. 

 

a tutu akapit jej dotyczący:

Osobiście na drzewie dałbym ruchomy bloczek z ciężarkiem, aby antena w czasie wichury się nie rwała i nie "ciągała nam" radiostacji po polu, ale dla anten terenowych (instalowanych tylko na chwilę) oczywiście nie jest to chyba bezwzględnie konieczne.  

W ramach wieszania tego wynalazku wielu radiomaniaków stosowało procę, a słyszałem także i o jednym Niemcu, który posiłkował się łukiem sportowym (że aż się ichniejsze "gestapo" tym zainteresowało).

Moim skromnym zdaniem "za Gierka" świat osiągnął maksimum swojego rozwoju intelektualnego i cywilizacyjnego, więc i antenkę "pochyłopromieniową" z czystym sumieniem polecam, bo przetestowałem własnoręcznie i organoleptycznie.

 

(Marcin Perliński)

środa, 22 marca 2023

Dwa radioodbiorniki postawione obok siebie i już można słuchać emisji telegraficznych czy SSB

Wiele osób, nawet takich rozgarniętych technicznie, myśli sobie, że emisja telegraficzna (CW) to akustyczny pisk nadawany np. na falach krótkich. W rzeczywistości w 99% przypadków tak nie jest, bo nadawana jest jedynie sama pusta fala nośna, pulsująca formowanymi przez radiotelegrafistę kropkami i kreskami, czyli krótszymi lub dłuższymi "postawieniami" wspomnianej nośnej. No to dlaczego np. na filmach wojennych czy szpiegowskich słyszymy piknięcia? Odpowiedź na to pytanie może rozczarować lub zadziwić niejedną osobę, gdyż wspomniane "piknięcia" powstają nie w nadajniku, a w odbiorniku i są matematyczną różnicą częstotliwości nośnej oraz dodatkowej częstotliwości generatora pomocniczego wbudowanego w odbiornik radiowy (tzw. heterodyny/VFO lub BFO). Jeśli więc radiotelegrafista "napierdziela" kreskami i kropkami na częstotliwości 7.140 MHz (7140 kHz), to odbiorca tej częstotliwości słucha jej albo z małą, np. jednokilohercową, odchyłką (dla odbiorników homodynowych czy synchrodynowych wyposażonych w generator lokalny VFO, nastawiony np. na 7.141 MHz, czyli na 7141 kHz) albo z nałożoną częstotliwością pomocniczą (zdudnieniową) dla klasycznych odbiorników superheterodynowych wyposażonych w specjalny dodatkowy generator pomocniczy (zdudnieniowy, tzw. BFO), pracujący na częstotliwości o około 1 kHz różnej od częstotliwości pośredniej naszego odbiornika superheterodynowego (np. dla superheterodyn z pośrednią 455 kHz będą to częstotliwości odchylone o 456 lub 454 kHz od częstotliwości odbieranej, czyli albo 7596 kHz czy 7594 kHz albo 6684 kHz czy 6686 kHz). Zdudnienie superheterodyny jest alternatywnie możliwe także przez zbliżenie do niej pracującego generatora 455 kHz (dla superheterodyn z pośrednią 455 kHz, a na częstotliwości 465 kHz dla naszych dawnych PRL-owskich odbiorników z "Diory" czy "Eltry"). Na filmach wojennych słyszymy więc "piknięcia" będące różnicą pracy przynajmniej dwóch generatorów wielkiej częstotliwości (z czego przynajmniej jeden może być oddalony nawet o tysiące kilometrów, gdyż pracuje w nadajniku), co nasze ucho odbiera w postaci słyszalnego pisku o częstotliwości od kilkuset herców do około jednego kiloherca (wzgl. nieco wyżej). 

Powyższa wiedza podstawowa, uzupełniona odrobiną sprytu, może spowodować, że przy pomocy bardzo prostych środków, które być może od lat zalegają nam w domu, "za całkowite darmo" i bez jakichkolwiek inwestycji będziemy mogli posłuchać autentycznych emisji telegraficznych (CW) czy "wstęgowych" (SSB, DSB, LSB, USB) w "prawdziwej" formie radiowej i na oryginalnym analogowym sprzęcie "z prądu, miedzi i z krzemu", gdyż wystarczy postawić obok siebie dwa klasyczne superheterodynowe odbiorniki radiofoniczne wyposażone w zakres fal krótkich (podzakres 40-metrowy, czyli w okolicach 7 MHz), włączyć oba (oczywiście na fale krótkie), całkowicie ściszyć jeden z nich (ten pomocniczy), a podgłośnić ten drugi właściwy (i oczywiście nastroić go na żądaną emisję krótkofalarską w paśmie 40 metrów), by na tym ściszonym odbiorniku nastawić częstotliwość o około 455 kHz wyższą lub niższą od częstotliwości odbieranej, czyli dla nośnej 7140 kHz będzie to około 7595 kHz lub 6685 kHz. I delikatnie podstrajając ten ściszony odbiornik na tym właściwym głównym  usłyszymy wyraźnie emisje CW czy SSB. Dzieje się tak dlatego, że każdy homodynowy lub superheterodynowy  odbiornik radiowy jest również i słabym nadajnikiem radiowym, działającym zauważalnie i dobitnie w promieniu kilkunastu (rzadziej kilkudziesięciu) centymetrów, co wystarczy, aby fachowo zdudnić postawione tuż obok drugie radio w taki sposób, że usłyszymy emisję CW czy SSB. Zdudnienie to nic innego jak wygaszenie zbędnej fali nośnej dla emisji SSB lub wygenerowanie tonicznych "piknięć" dla emisji CW (= telegraficznych). W ramach dekodowania SSB dochodzi także do odpowiedniego przesunięcia fazowego, ale to akurat wiedza mocno specjalistyczna, którą na tym etapie nie warto się przejmować, bo będzie nam może potrzebna dopiero kiedyś w przyszłości, kiedy zajmiemy się bardziej zaawansowaną "konstruktorką". Aha, jeśli zdudniamy "zachodni" odbiornik z pośrednią 455 kHz przy pomocy naszego PRL-owskiego odbiornika pomocniczego z pośrednią 465 kHz, to ten "socjalistyczny" będzie zdudniał jedynie poniżej częstotliwości odbieranej na tym właściwym "imperialistycznym" (czyli np. nasz rodzimy sprzęcior będzie ustawiony na 6685 kHz). Drugiej alternatywnej/wyższej symetrycznej pozycji zdudniającej na skali, czyli np. 7595 kHz, nie będzie.

Jeśli mój powyższy bełkot do kogoś nie dociera, to zawsze można się posiłkować poniższym rysunkiem lub filmikiem jutubnym:


Adolfowy TELEFUNKEN PARTNER 500 z roku 1977 odbiera, a nasza diorowska KALENICA R301 z roku 1990 swoim generatorem lokalnym (heterodyną) zdudnia jako BFO emisje SSB/CW w Telefunkenie. Między odbiornikami nie ma żadnego połączenia kablowego, a istnieje jedynie sprzężenie indukcyjne. Nagrano w drugi dzień wiosny Roku Pańskiego 2023 w Dzierżoniowie, około godziny 14:00, przy pięknej słonecznej pogodzie, ale w niezbyt rewelacyjnych warunkach propagacyjnych. Recepcja wewnątrz budynku ceglanego, dość cichego elektrosmogowo, na pierwszym piętrze i z oryginalnymi hitlerowskimi oknami i szybami z roku 1935 (dawne szyby ołowiowe słabo tłumią fale radiowe i jest to ich ewidentna zaleta). Odbiór tylko na samej antenie teleskopowej (50 cm).

Na filmiku rozmawiają sobie panowie z Bremy w Niemczech (ponad 700 kilometrów od Dzierżoniowa; to ten pierwszy korespondent, czyli głośniejszy, bo "dmucha" poprzez kilowatowy "dopał" zwany u nas "grubym Stefanem") oraz inny Niemiec z pobliża Gór Harcu w Turyngii, czyli z terenu byłego "enerdowa", tzn. ponad 400 kilometrów od mojego odbiornika.

Odbiorniki umieszczamy przeto bardzo blisko siebie (ba, mogą nawet do siebie przylegać/dotykać czy leżeć na sobie), przy czym lepiej, żeby to były urządzenia z jedną ciągłą skalą na falach krótkich, tzn. bez powycinanych "dziur", np. rozciągającą się w jednym kawałku od 5 do 18 MHz. A ideałem byłoby, gdyby choć jeden z nich był wyposażony w tzw. precyzer strojeniowy, bo zapewni to nam ponadprzeciętny komfort obsługi. Wskazane jest także, aby przynajmniej odbiornik pomocniczy (zdudniający) nie był urządzeniem przesadnie niskonapięciowym (czyli np. nie trzywoltowym, a dziewięciowoltowym), ponieważ zasięg pola elektromagnetycznego będzie większy, czyli do naszych potrzeb znacznie korzystniejszy. No i warto wiedzieć, że pomocniczy odbiornik zdudniający nie musi być wyposażony w antenę, a nawet nie musi być w pełni sprawny — ważne jedynie, aby działał w nim generator lokalny, zwany heterodyną, czyli żeby dało się go płynnie przestrajać pokrętłem zmiany częstotliwości (czyli zazwyczaj kondensatorem zmiennym, rzadziej potencjometrem "obsługującym" diodę pojemnościomą/warikap).

Warto nadmienić, że część odbiorników ma dualny system zasilania — bateryjny i sieciowy. Do "naszych" eksperymentów zawsze lepszym rozwiązaniem będzie korzystanie z zasilania sieciowego, bo odbiorniki w takim trybie często otrzymują nieco wyższe napięcie, co przekłada się również na lepszą głośność oraz czułość na falach krótkich.

Zachęcam wszystkich do poeksperymentowania. To wspaniała przygoda, pouczające czynności, bilet wstępu do krótkofalarskiego czy "radiowariackiego" świata hobbystów i samouków. Może ktoś połknie bakcyla. Może doda antenę zewnętrzną czy uziemienie, dobuduje prosty wzmacniacz wielkiej częstotliwości, filtr pasmowy (środkowoprzepustowy), "wystruga se" własne VFO/BFO* i nie będzie już musiał posiłkować się drugim odbiornikiem zdudniającym. Do pierwszych nasłuchów CW/SSB takie proste rozwiązanie na pewno się nada.

* testowałem tego Telefunkena z moim prostym VFO 3.5 ... 3.8 MHz (koncept Andrzeja Janeczka, SP5AHT, z "Bartka Zero" z Młodego Technika z roku 1992) i działa wyśmienicie, ale pewnie się zdziwicie, dlaczego VFO dla pasma 80-metrowego "śmiga" normalnie jako BFO na 40 metrach ... ----> dzieje się tak dlatego, że moje VFO (jak każde inne) napierdziela mocną harmoniczną na 7 ... 7.6 MHz (bo 3.5 MHz x 2 = 7 MHz), na tyle silną, że "z palcem w nosie" zdudnia tego adolfowca (Telefunkena), przy czym generatorek tenże ma faktycznie dobrą stabilność i sakrucką amplitudę (do 500 mV peak-peak na wyjściu), więc wystarczy kabelek z sygnałem obok Partnera 500 położyć i gotowe (a i z nawet ponad pół metra też nieźle potrafi zdudniać)

 

(Marcin Perliński)

wtorek, 21 marca 2023

Prawdziwe morsowanie — kluczem telegraficznym, a nie w zimnej wodzie, czyli rytmiczno-muzyczny memoryzator audio


O mnemotechnikach w ramach kodowania na niniejszym zablogowaniu już było, ale dekodowanie to trudniejsza sprawa, więc może to poniższe cośkolwiek w neuronach naprostuje:

 

 posłuchatko pierwsze

posłuchatko drugie


Powinno się nie tylko spodobać, ale nawet nieco "wciągnąć" i pozytywnie uzależnić. Ma szanse się szczególnie spodobać osobom umuzykalnionym oraz obdarzonym wyczuciem rytmu.


(Marcin Perliński)


sobota, 18 marca 2023

"Air Coil Calculator", czyli w miarę rozsądny i przyjazny androidowy kalkulator cewek powietrznych jednowarstwowych

Tego całego pierwszego w życiu srajfona mam dopiero od trzech tygodni i już mnie wkurzyła płytkość intelektualna oraz ścierwokapitalistyczna strategia wyświetlania reklam twórców aplikacji dla tego systemu. Zauważyłem, że jeszcze kilka lat temu przydatność merytoryczna aplikacji była radykalnie większa, nie było agresywnych reklam, a jeśli się pojawiały, to całkowicie nieuciążliwe, bez pełnoekranowych hamulców, międzyokien oraz podobnych śmieci. Ponieważ akurat pracuję nad nadajnikiem krótkofalowym, zachciało się mi szybko wyliczać indukcyjność cewki powietrznej jednowarstwowej i Sklep Google całkowicie mnie rozczarował, bo są narzędzia, ale tak toporne, skomplikowane i niewygodne, że tylko się pochlastać. Po cholerę spowalniać użytkownika w jego twórczej pracy konstruktorskiej współczynnikiem przenikalności magnetycznej (który dla powietrza i tak równa się 1), odstępami międzyzwojowymi czy do niczego przydatną optymalizowaną częstotliwością roboczą, na jakiej będzie śmigała cewka docelowa? Brakowało mi czegoś tak prostego jak windziany kombajnik kalkulacyjny „Asystent Elektronika”, ale na szczęście poza oficjalnym Sklepem Google znalazłem starszą aplikację, działającą prosto, wygodnie, bez hamulców i pierdyliona niepotrzebnych międzyparametrów wejściowych. Jest to soft nieco starszy, ale śmiga na Androidzie 11 (i przypuszczalnie również na nowszych), nie ma w nim ukrytego syfu w postaci wirusów, trojanów, wykradaczy danych, a reklam albo nie wyświetla wcale albo pojawiają się one okazjonalnie "raz na ruski rok" i w formie całkowicie nieuciążliwej. Plik sprawdziłem oczywiście narzędziem VirusTotal (raport/metryka pliku tutu).

Plik APK pobiera się na przykład stąd.

 

a tak toto wygląda:

na karkasie o średnicy 10 mm nawijam
100 zwojów drutem 0.11 mm,
co nie powinno zająć więcej niż
15 mm długości na nimże
i "wychodzi", że będzie 50 mikrohenrów,
czyli po wsunięciu antenowego pręta
ferrytowego o typowej przenikalności
dochodzącej do pięciu będzie jakieś 250 mikrohenrów,
czyli po dopierdyknięciu równoległego kondensatora
rezonansowego o wartości 1 ... 1.2 nF
powinno się dać usłyszeć naszą Radiową Jedynkę
na falach długich (225 kHz), przy czym niniejsza
kalkulacja rezonansowa uwzględnia już realne pojemności
międzyzwojowe samej cewki
(bo osobiście o tym zawsze pamiętam),
a samo dostrojenie do stacji realizujemy
poprzez przesuwanie pręta w karkasie

Narządko powyższe wylicza indukcyjność na podstawie średnicy karkasu, długości uzwojenia oraz liczby zwojów lub liczbę zwojów na podstawie podanej indukcyjności, średnicy karkasu i długości nawinięcia. Należy jedynie pamiętać, aby odpowiednie pola były puste, zanim klikniemy na klawiszu "Calculate".

Powyższy skrinszotek zawiera paskudny czarny pas na dole, ale nie powinno to nikogo dziwić, bo to stara apka, projektowana jeszcze dla znacznie wcześniejszych wersji Androida oraz telefonów z radykalnie mniejszymi ekranami w porównaniu z tym, co oferuje się obecnie.

Zachęcam do zainteresowania się tym wdzięcznym kalkulatorkiem.

 

(Marcin Perliński)

 

czwartek, 16 marca 2023

Quick Copper — jedyna apka androidowa, która po ludzku rysuje normalne schematy elektroniczne

Jeśli ktoś uważa, że w Sklepie Google znajdzie normalną ludzką aplikację do rysowania klasycznych zwykłych schematów elektronicznych, to się myli. Jest dobry soft do schematów elektrycznych (nie elektronicznych!!!) oraz cała masa symulatorów obwodów czy niewygodnych kombajnów CAD, ale nie ma czegoś małego, przejrzystego i prostego, porównywalnego np. z desktopowym windzianym sPlanem itp. 

Na szczęście udało mi się znaleźć zewnętrzne pozagooglowe repozytorium, gdzie natknąłem się na plik APK z troszkę starszym softem o nazwie Quick Copper, śmigającym jednakże nadal normalnie pod Androidem 11 (i pewnie pod nowszymi), więc radość moja była i jest przeogromna, bo już zaczynałem wątpić w ludzkość. 

Narzędzie to opracował przed laty jakiś rosyjski programista. Jest darmowe, po polsku, bez reklam i nie zawiera w sobie (raczej) żadnych niemiłych niespodzianek, choć może warto byłoby toto jeszcze na wszelki wypadek przeskanować jakimś antywirusem czy czymś podobnym (to taka rada dla najbardziej paranoicznie przezornych). Przed momentem sprawdzałem tenże plik poprzez przeglądarkową wersję narzędzia VirusTotal i nie znalazł on jakichkolwiek zagrożeń (ma on tenże plik w swojej bazie danych na tzw. białej/zielonej liście już od marca roku 2022).

 

tak toto wygląda


miękki migacz na jednym tranzystorze

Łatwo się rysuje, obraca elementami, przewody łączące powstają automatycznie (wystarczy kliknąć na początku i końcu połączenia). Opisy i wartości wprowadzamy poprzez zaznaczenie elementu i szufladę w lewym górnym rogu. Oporniki mają normalny europejski krój, czyli bez paskudnych amerykańskich zygzaków. Tranzystory w momencie dodawania ich do schematu mogą mieć doprecyzowany styl (bez kółek lub z nimi), kondensatory elektrolityczne dają się narysować również z pogrubionym plusem (także poprzez wybór stylu w momencie pierwszego osadzania). Apka dysponuje pełną funkcjonalnością rysowniczą, dzięki której można ją wykorzystać także jako wdzięczne i wygodne narzędzie kreślarskie.

W opcjach programu można ustalić rozdzielczość, do jakiej będą eksportowane efekty naszej pracy, a także wybrać styl/wygląd interfejsu.

PRZYPOMINAM O REGULARNYM BIEŻĄCYM TWORZENIU KOPII ZAPASOWYCH ORAZ ROBOCZYCH EKSPORTÓW NASZYCH AKTUALNYCH PROJEKTÓW/SCHEMATÓW — LEPIEJ JEDEN BACKUP/EKSPORT ZA DUŻO NIŻ JEDEN ZA MAŁO!!!

Zachęcam bardzo i polecam! Jak dla mnie to prawdziwy rarytas.


(Marcin Perliński)

Święta wyznania mojżeszowego (1936)

Niniejszy blogowpisek ma zarówno kontekst nostalgiczno-historyczny, bo to, co znajduje się na poniższym skanie, pochodzi z Kalendarza Nauczycielskiego na rok 1936 (edycja ZNP), jak i wykazuje charakter nadal aktualny oraz poznawczy, bo przecież Żydzi te święta obchodzą do dzisiaj. Proszę jednak zwrócić uwagę, że część świąt może mieć charakter ruchomy (np. odksiężycowy lub jeszcze jakiś inny — cholera ich wie, jak oni to właściwie dokładnie liczą czy ustalają, ale przecież można się doedukować, bo istnieje specjalny artykuł wikipedyczny oraz pozostały Internet).

 


 

Jest u nas w Dzierżoniowie synagoga, jest również i rabin Rafael Blau, więc pewnie dałoby się go od ręki (np. mailowo) dopytać, ale kiedy jestem na późnym nocnym spacerze, to światła pogaszone i tylko Gwiazda Dawida (ledami chyba) ładnie w rozecie szczytowej/naddrzwiowej zielonkawo podświetlona.   

Powyższość proszę traktować jako przyczynek do dalszych studiów i poszukiwań.

 

(Marcin Perliński)


 

środa, 15 marca 2023

Własnego wystrugu rysik (stylus) do tabletu czy srajfona — prawidłowo wskazuje, świetnie klawiaturuje, dobry do pisma odręcznego, trochę słabszy do rysowania

Długopis stary plastikowy rozkręciłem i wkład wywaliłem. Ze starego kabla wielowłoskowego miedzianego zdjąłem izolację na długości odpowiadającej temu, co ma długopis, plus jeszcze kilka centymetrów zapasu oczywiście. Plecionkę mocno skręciłem, odciąłem i zamontowałem w taki sposób, jak to ukazuje poniższa fotografia. Patyczek do czyszczenia uszu przyciąłem na zasadzie pozbycia się jednej z watek (druga oczywiście zostaje). Wcisnąłem toto (= te pół patyczka do czyszczenia uszu) do długopisu i zwilżyłem minimalną ilością wody z kranu (można też używać posolonej wody lub w ostateczności własnej śliny, choć to ostatnie jest raczej średnio higieniczne).

 

tak toto wygląda — plecionka miedziana z kabla wyjęta
została, a rozciągnięta jest między górnym gwintem a dolną dziurką,
z której wystaje patyczek do czyszczenia uszu


 

Stylus zadziałał od razu. Bardzo dobrze wskazuje i uaktywnia przyciski na ekranie dotykowym, świetnie obsługuje wirtualną klawiaturę dotykową, dobrze wprowadza pismo odręczne, a trochę gorzej rysuje (choć na pewno lepiej w porównaniu z tym, co uzyskujemy posługując się paluchem).

nie mam większych zastrzeżeń do wprowadzania pisma odręcznego

 

rysowanie wypada już gorzej, ale i tak o niebo lepiej od męczenia się paluchem;
schemat przedstawia czujnik sensorowy wrażliwy na oporność ludzkiej skóry
(zwarcie końcówek palcem zaświeca żaróweczkę 6V 50 mA)

Watkę piszącą (wraz z całym półpatyczkiem) łatwo zwilżyć, prosto wymienia się ją na nową, można ją uformować palcami, przyciąć nożyczkami, mocniej wepchnąć do środka długopisu w celu poprawienia przewodności elektrycznej. Rysik należy trzymać w taki sposób, aby nasze palce dość mocno obejmowały wijący się wokół korpusu długopisu drut miedziany (jednak nie musi to być wcale chwytane w jakiś kurczowy i nadmiernie niewygodny sposób).

Pamiętaj, że piszący "trzpień waciany" musi być bardzo mocno wciśnięty do długopisu, względnie wilgotny (= półsuchy), mocno ubity/zmiażdżony/uformowany paluchami. Osoby nie obawiające się eksperymentowania zawsze mogą spróbować sięgnąć po sok z cytryny (niniejsze zdanie wprowadzam właśnie przy jego "pomocy").

Uważam, że jak na początek taki stylus spokojnie może być, a do bardziej profesjonalnych zastosowań graficznych proponuję jednak sięgnąć po gotowy kupny produkt fabryczny.

Uwaga! Nieprawidłowo wykonany oraz użytkowany rysik może stopniowo degenerować/zarysowywać poliwęglanową folię ochronną, o ile taka w naszym telefonie występuje! Uwaga ta może dotyczyć także rysików fabrycznych, które również ulegają stopniowemu zużyciu i zaczynają kaszanić ekrany czy folie.


(Marcin Perliński)

 


wtorek, 14 marca 2023

Sinus, cosinus, tangens, cotangens takie znaki przyjmują i następujące wartości w poszczególnych ćwiartkach układu współrzędnych posiadają ...

 ... czyli "Kalendarz-Poradnik Młynarski na rok 1926 i 1927" niewątpliwie nadal sakrucko przydatny:



Gdyby ktoś chciał pogłębić tenże temat, to odsyłam do fachowego bloga matematycznego (lub zapasowy równoległy archiwalny pobieralny mirrorek PDF).

Jestem pod przemożnym superpozytywnym wrażeniem w stosunku do mądrości, spostrzegawczości, pomysłowości, pracowitości, wytrwałości, systematyczności i ogólnej spójności oraz "spokojności" psychofizycznej pokoleń naszych dziadów, pradziadów, prapraprzodków. Wszystkim nam przydałaby się niewątpliwie podobna koherentna konsystencja duchowo-umysłowa.

Ukazało się toto w roku 1926 nakładem bydgoskiej Księgarni J. Idzikowskiego, ulica Gdańska 16-17, a treści dobrali i przygotowali panowie Stanisław Małyszczycki oraz Kazimierz Apelkowski


(Marcin Perliński)

„Nuka mieczi, stakany na stoł”, czyli zarąbiście fajowa i wesoła współczesna rosyjska piosenka biesiadna

To obmyślił sobie Borys Griebienszczikow (Борис Гребенщиков), lider radzieckiej/rosyjskiej grupy rockowej "Akwarium", istniejącej już od roku 1972. Borys inspirował się celtyckimi motywami muzycznymi, które go nadzwyczaj fascynują. Utwór pojawił się w roku 2006 wywołując niespotykany entuzjazm. I choć liczne teksty Griebienszczikowa na skutek ichże specyficznej rubaszności, niecenzuralności czy wręcz obsceniczności faktycznie wywołują oburzenie niektórych skostniałych mentalnie konserwatywnych nauczycielek języka rosyjskiego, to nie da się ukryć, że twórca tenże zrobił wiele dobrego dla upowszechnienia i ocieplenia kultury wschodniosłowiańskiej — czasami odnoszę wrażenie, że może nawet więcej od takich nieśmiertelnych klasyków jak Puszkin, Gogol czy Dostojewski. Piosenkę tę można wręcz idealnie wykorzystać w ramach nauczania języka rosyjskiego jako obcego.

"Stakany" zdobyły ogromną popularność nie tylko w Rosji i krajach Europy Wschodniej, ale i na całym świecie, przez co zapisały się na dobre w popkulturze masowej i uzyskały status chyba już niemalże kultowy.

Ciekawe jest to, że można toto śpiewać po rosyjsku i po polsku, bo dzięki godnej uznania postawie użytkownika zanzara, udzielającego się na stronie lyricstranslate.com, dysponujemy całkiem zgrabnym i "śpiewalnym" przekładem polskim.

 

 oto piosenka oryginalna:

 

oraz "cudzy cover" z wtopionymi słowami piosenki:

 

tekst w języku rosyjskim:

Ну-ка, мечи стаканы на столНу-ка, мечи стаканы на столНу-ка, мечи стаканы на столИ прочую посудуВсе говорят, что пить нельзяВсе говорят, что пить нельзяВсе говорят, что пить нельзяЯ говорю, что буду
Рано с утра, пока темноПока темно, пока темноРано с утра, пока темноИ мир ещё в постелиЧтобы понять, куда идтиЧтобы понять, зачем идтиБез колебаний прими сто граммИ ты достигнешь цели
Ну-ка, мечи стаканы на столНу-ка, мечи стаканы на столНу-ка, мечи стаканы на столИ прочую посудуВсе говорят, что пить нельзяВсе говорят, что пить нельзяВсе говорят, что пить нельзяЯ говорю, что буду
Я не хотел тянуть баржуПоэтому я хожу-брожуЕсли дойду до конца землиПойду бродить по морюЕсли сломается аппаратСтану пиратом и буду радБез колебаний пропью линкорНо флот не опозорю
Ну-ка, мечи стаканы на столНу-ка, мечи стаканы на столНу-ка, мечи стаканы на столИ прочую посудуВсе говорят, что пить нельзяВсе говорят, что пить нельзяВсе говорят, что пить нельзяЯ говорю, что буду
Ну-ка, мечи стаканы на столНу-ка, мечи стаканы на столНу-ка, мечи стаканы на столИ прочую посудуВсе говорят, что пить нельзяВсе говорят, что пить нельзяВсе говорят, что пить нельзяЯ говорю, что буду

 

automatycznie wygenerowana
"anglosaska" transkrypcja łacińska:

Nu-ka, mechi stakany na stol
Nu-ka, mechi stakany na stol
Nu-ka, mechi stakany na stol
I prochuju posudu
Vse govorjat, chto pit' nel'zja
Vse govorjat, chto pit' nel'zja
Vse govorjat, chto pit' nel'zja
Ja govorju, chto budu
Rano s utra, poka temno
Poka temno, poka temno
Rano s utra, poka temno
I mir eshhjo v posteli
Chtoby ponjat', kuda idti
Chtoby ponjat', zachem idti
Bez kolebanij primi sto gramm
I ty dostignesh' celi
Nu-ka, mechi stakany na stol
Nu-ka, mechi stakany na stol
Nu-ka, mechi stakany na stol
I prochuju posudu
Vse govorjat, chto pit' nel'zja
Vse govorjat, chto pit' nel'zja
Vse govorjat, chto pit' nel'zja
Ja govorju, chto budu
Ja ne hotel tjanut' barzhu
Pojetomu ja hozhu-brozhu
Esli dojdu do konca zemli
Pojdu brodit' po morju
Esli slomaetsja apparat
Stanu piratom i budu rad
Bez kolebanij prop'ju linkor
No flot ne opozorju
Nu-ka, mechi stakany na stol
Nu-ka, mechi stakany na stol
Nu-ka, mechi stakany na stol
I prochuju posudu
Vse govorjat, chto pit' nel'zja
Vse govorjat, chto pit' nel'zja
Vse govorjat, chto pit' nel'zja
Ja govorju, chto budu
Nu-ka, mechi stakany na stol
Nu-ka, mechi stakany na stol
Nu-ka, mechi stakany na stol
I prochuju posudu
Vse govorjat, chto pit' nel'zja
Vse govorjat, chto pit' nel'zja
Vse govorjat, chto pit' nel'zja
Ja govorju, chto budu

 

 

... oraz polski przekład:

Hejże, stawiaj szklanice na stół,

Hejże, stawiaj szklanice na stół,

Hejże, stawiaj szklanice na stół,

I pozostałą zastawę.

Mówią mi, że nie wolno pić,

Mówią mi, że nie wolno pić,

Mówią mi, że nie wolno pić,

A ja mówię, że będę.

 

Wcześnie rano, gdy jeszcze ćma

Póki ciemno - gdy jeszcze ćma

Wcześnie rano, gdy jeszcze ćma

I świat jeszcze w pościeli

Żeby zrozumieć, dokąd masz iść

Żeby zrozumieć, po co masz iść

Bez wahania wypij sto gram

Wtedy dojdziesz do celu.

 

Hejże, stawiaj szklanice na stół,

Hejże, stawiaj szklanice na stół,

Hejże, stawiaj szklanice na stół,

I pozostałą zastawę.

Mówią mi, że nie wolno pić,

Mówią mi, że nie wolno pić,

Mówią mi, że nie wolno pić,

A ja mówię, że będę.

 

Nie chciałem ciągnąć barki

Dlatego chodzę, wędruję

Jeśli dojdę do ziemi końca

Wędrować pójdę po morzach

Jeśli zepsuje się urządzenie

Piratem zostanę chętnie

Bez wahań pancernik przepiję

Lecz flocie wstydu nie zrobię

 

Hejże, stawiaj szklanice na stół,

Hejże, stawiaj szklanice na stół,

Hejże, stawiaj szklanice na stół,

I pozostałą zastawę.

Mówią mi, że nie wolno pić,

Mówią mi, że nie wolno pić,

Mówią mi, że nie wolno pić,

A ja mówię, że będę.


Dla najbardziej leniwych osobników przygotowałem najistotniejszy pasaż/refren w transliteracji przystosowanej do umysłu oraz aparatu artykułacyjnego chyba każdego typowego Polaka:

 

Nuka mieczi, stakany na stoł!

Nuka mieczi, stakany na stoł!

Nuka mieczi, stakany na stoł!

I proczuju pasudu!

Wsie gawarjat, szto pit nie lzja!

Wsie gawarjat, szto pit nie lzja!

Wsie gawarjat, szto pit nie lzja!

Ja gawarju, szto budu! 

 

Zachęcam do wykorzystania (auto)dydaktycznego lub choćby delektowania się w ramach poprawiania sobie nastroju.

 

(Marcin Perliński)