Wszystko na poniższym bohomazie:
Dopóki działamy w zakresie KF, to kwarce zazwyczaj nie muszą być stabilizowane termicznie, o ile są użytkowane w temperaturze pokojowej (a na upartego nawet i na mrozie czy Saharze), jednak w zakresach VHF/UHF, czyli np. w kwarcowych powielaczach częstotliwości, każde większe wahanie temperatury zmienia częstotliwość w stopniu n-krotnie większym w porównaniu z tym, co osiągamy na częstotliwości fundamentalnej kwarcu, przy czym współczynnik n-krotności równa się mnożnikowi powielenia częstotliwości, więc ciepły aktywny automatyczny termostat jest wskazany, a używa się ich w technologii satelitarnej, wojskowej i profesjonalnej, a także w klasycznych zastosowaniach amatorskich VHF/UHF oraz na jeszcze wyższych pasmach.
To info dla tych, którzy nie chcą "pakować się" w (obecnie podobno) nieco przestarzałe cyfrowe "poprawiacze" pływającej częstotliwości z samoczynną korekcją uchybu fazowego/termicznego lub działające jeszcze lepiej, bo w oparciu o zdecydowanie współcześniejsze mikroprocesorowe rozwiązania DDS, a potrzebują tanim i prostym "domowym" sposobem uzyskać bardziej profesjonalną stabilność częstotliwościową. Skoro przy użyciu tak prostych analogowych technik udało się polecieć na Księżyc i nawet z niego powrócić, a także zbudować ciągle jeszcze jakoś tam "zipiące" próbniki Voyager, to propagowana w niniejszym blogowpisie technologia z końca lat sześćdziesiątych XX wieku rodem wcale nie była taka głupia.
(Marcin Perliński)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz