poniedziałek, 2 października 2023

Nauczka na przyszłość, czyli nie kupuj multimetru bez fizycznego mechanicznego przycisku uruchamiającego pomiar i "puszczającego" prąd

Pacjent pod tytułem EMOS MD-220, czyli całkiem przyzwoity sprzęt, który nabyłem ze względu na przystępną cenę (60 ... 70 PLN) oraz fakt, że mierzy wzmocnienie tranzystorów oraz natężenie prądu przemiennego (AC)

Dziś biedaczek został inwalidą, bo wysiadł całkowicie amperomierz AC/DC oraz pomiar hFE. Przy pomiarze prądu AC, wykonywanym (raczej) zgodnie z instrukcją oraz prawidłami metrologii, przyrząd nie wytrzymał milisekundowej szpilki prądowej udarowej, towarzyszącej momentowi włączenia markowej "motorolnej" przetwornicowej szybkiej trzyamperowej ładowarki od srajfona. Pomiar był wykonywany od strony 230 V. Spodziewany znamionowy "amperaż" na poziomie zdecydowanie poniżej 200 mA (przy 240 V). Nie zadziałał fabryczny bezpiecznik topikowy (najwyraźniej niewystarczająco szybkiego typu), bo szpila była tak okrutna, że rezystor R37 po prostu odparował wydając charakterystyczne akustyczne "puk".

R37 odparował i go już nie ma, przy okazji "usyfił" R36, choć chyba nie zdążył go "uwalić", bo nadal jakieś megaomy wykazuje

Gdyby multimetr był wyposażony w fizyczny włącznik uruchamiający pomiar, to do wyżej opisanej sytuacji raczej by nie doszło, bo szpila zdążyłaby się odpowiednio wcześniej "rozejść po kościach", czyli głównie po dziesięcioamperowym (chwilowym, kilkusekundowym) boczniku pomiarowym. Część multimetrów oferowanych na rynku taki fizyczny przycisk posiada, więc jest nauczka i dla mnie i dla producenta tegoż niezłego skądinąd multimetru. Być może importer to przeczyta i przekaże moją uwagę do "skośnych oczu", gdzie to wytwarzają, bo sprzęcior jest przyzwoity i wymaga jedynie małej korekty konstrukcyjnej.

I tym oto sposobem muszę się zaopatrzyć w nowy przyrząd innego producenta, który stosowny włącznik mechaniczny posiada. 

przykład multimetru, który jest wyposażony w fizyczny mechaniczny przycisk uruchamiający pomiar, zasilanie z kilkukrotnie bardziej wydajnych i tańszych baterii AAA oraz funkcja pomiaru pojemności plus trochę niższa cena detaliczna także zdają się być dodatkowym argumentem

No i wróciłem do mojej dawnej domorosłej metody pomiarowej dla natężeń AC, która jest względnie idiotoodporna. Zmierzyłem przed chwilą poprzez przekładnik "trafkowy" i tam zagrożenie "szpilkowe" okazało się niekłopotliwe.

AKTUALIZACJA: Udało się częściowo naprawić multimetr wstawiając za R37 mostek z cyny. Pomiar funkcji hFE wrócił jako tako do normy (wynik zaniżony o jakieś 10 ... 13 %, czyli można uznać, że akceptowalnie). W pełni naprawił się amperomierz AC/DC w zakresie do 10 amperów. Odczyty są super prawidłowe i zgodne z tym, co pokazują moje inne multimetry. Miliamperomierz AC/DC (ten z zakresami 2 mA, 20 mA oraz 200 mA) też ożył, ale wskazuje kompletnie nieliniowe bzdury, więc gniazdo z napisem "mA" zaraz zakleję jakąś zaślepką. Wniosek z tego taki, że raczej nie muszę "na cito" nabywać nowego przyrządu.


(Marcin Perliński)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz