poniedziałek, 23 września 2024

Cztery 555 robią sekwencję trzech następujących po sobie tonów

Mimo faktu, że niezmiernie popularny timer 555 jest opisany już chyba niemalże wszędzie oraz na wszelkie możliwe sposoby, to taki sekwencyjny sygnalizator trójtonowy jest wykonywany raczej stosunkowo rzadko ze względu na dość złożoną budowę, gdyż do jego montażu musimy użyć relatywnie sporej ilości elementów.

Działanie układu możemy zobaczyć oraz usłyszeć tutaj, a koncepcja pochodzi stądże

Ustrojstwo to zaprojektował, wykonał i przetestował Thomas Krüger z Hamburga, autor niezmiernie ciekawego serwisu dieelektronikerseite.de, oferującego także gotowe zestawy elementów, z których można zbudować wszystkie opisane tamże propozycje schematowe.

Zachęcam do wykonania oraz modyfikowania.


(Marcin Perliński)


zapasek


niedziela, 22 września 2024

Solarna lampka ogrodowa na elementach dyskretnych (Artiom Kosicyn z Tiumenia)

Można wpierdyknąć również diodę wydłubaną z żarówki LED

Czyli da się także i bez specjalizowanego scalaka, co może się przydać w ramach napraw lub budowy własnych latarenek ogrodowych.

Pojemność akumulatorka Ni-MH dobrać w taki sposób, aby nie dochodziło do przeładowania w najbardziej słoneczne upalne letnie dni, czyli amperomierz do łapki i ruszyć mózgiem. Autor wykorzystał oryginalny panel solarny ze starej standardowej taniej popularnej fabrycznej latarenki ogrodowej (cztero- lub pięciopaskowa, czyli cztero- lub pięciocelkowa, do 3 cm x 3 cm, do 2.5 V, do kilkudziesięciu miliamperów w pełnym świetle słonecznym), a diodę LED zapakował taką ciut bardziej porządną (do około 2...3 mm x 2...3 mm), wydłubaną z żarówki ledowej z gwintem E27 lub E14 (napięcie przewodzenia do około 3.6 V, prąd nominalny do 20 ... 25 mA). Przetwornica ma tak policzoną ilość zwojów, żeby do diody LED dostarczać około 19 mA.

Starsza technologia akumulatorków Ni-Cd byłaby tu zresztą lepsza, bo nie spada zbyt znacząco ich pojemność na mrozie.

opracowanie: Artiom Kosicyn 

Układ wykonany i sprawdzony praktycznie. Dioda zaświeca się po zmroku i gaśnie o świcie, a akumulatorek jest ładowany w ciągu dnia.

Zachęcam do majsterkowania.


(Marcin Perliński)



TTL 7400 dzieli płynnie nawet do trzydziestu, co się ustawia potencjometrem — koncept genialny, ale stabilność termiczna pod zdechłym Azorkiem (USA 1972, ZSRR 1975)

No tak, ale gdyby tak wpierdyknąć toto do ciepłego termostatu, to byłoby już niegłupio (i świadczą o tym zabytkowe technologie militarne, wykorzystywane okazjonalnie nawet i do dziś, np. w rakietach "Minuteman III").

Układ po raz pierwszy przedstawiono "cywilnie" w jankeskim czasopiśmie "Electronics" (10/1972), a przedruk ukazał się w breżniewowskim "Радио" (7/1975).


(Marcin Perliński)



Tranzystorowy dzielnik częstotliwości przez dwa (PRL)

Kolejny ciekawy materiał dydaktyczny z czasów minionych, wykorzystywalny jak najbardziej praktycznie.

Skany pochodzą z "telpodowskiego" zestawu politechnicznego "Młody Elektronik 4", sprzedawanego niegdyś między innymi w CSH.




Druga dioda LED miga dwukrotnie wolniej od pierwszej, czyli mamy podział przez dwa.

Obecnie dość trudno sobie wyobrazić, żeby taki dzielnik wykonywać na układach dyskretnych, ale niech no tylko nas bieda, wojna czy apokalipsa dopadnie, to wtedy wiedza elementarna może być już na wagę złota.


(Marcin Perliński)



TTL 7490 dzieli przez 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 lub 10 (standardowy scalak "śmiga" do 18 MHz)

Przetestowane na UCY7400 i pochodnych (jedynie czechosłowacki teslowski MH7490 działał jakoś nietypowo, więc ten model ewentualnie proponuję omijać, ale być może "trafił się" mi jakiś częściowo "upalony" egzemplarz).

Schemat narysowałem tylko dla podziału przez dwa. Dla pozostałych dzielników dane umieściłem w tabelce. Zwracam uwagę na kolumnę "SPIĄĆ", gdzie piny do połączenia znajdują się w odrębnych blokach grupowych, co oznacza, że łączymy w obrębie jednej grupy, a nie wszystko ze wszystkim!!!

W razie wątpliwości odsyłam do materiału uzupełniającego oraz przypominam, że podziały można realizować także według innych schematów, ponieważ kolejność "przerzutnikowania" może być inna, więc w podręcznikach, prasie czy Internecie można znaleźć również inne schematy z innymi układami połączeń, które ... działają dokładnie tak samo.

Maksymalne (teoretyczne) prędkości działania bramek logicznych znajdziesz tutaj.


(Marcin Perliński)


dzielenie przy pomocy 4017

dzielenie przy pomocy 4060

tranzystorowy dzielnik częstotliwości 

"Cmosowy" układ scalony 4017 (74HC4017) dzieli częstotliwość przez 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 lub 10 (sześć ... siedem kabelków wystarczy podlutować)

4017 pracuje do 4 MHz, a 74HC4017 do prawie 45 MHz

Żeby zrozumieć zasadę działania, należy rzucić okiem na dwa poniższe bohomazy:


Czyli można dzielić przez dowolną liczbę z zakresu 2 ... 10 poprzez pobranie sygnału z odpowiedniego wyjścia scalaka, podanego np. na pin 15 (resetujący).

A kto mimo wszystko ma problemy z "zakumaniem bazy", spogląda na mój kolejny bazgrołek, gdyż taki układ wykonałem praktycznie i działa on poprawnie do dziś w opisywanej już na niniejszym zablogowaniu f-miarce:

Tylko sześć kabelków żem był podlutował i układ pięknie dzieli przez 10, czyli np. z częstotliwości 27 180 kHz robi 2 718 kHz, bo moja f-miarka w podstawowej konfiguracji mierzy tylko do 10 000 kHz (= do 10 MHz), ale używając dzielnika na 74HC4017 można ją "przymusić" do pracy w wyższych zakresach częstotliwościowych.

W podobny sposób możemy wykonać np. kwarcowany nadajnik długo- czy średniofalowy, gdyż zakup gotowego "zabytkowego" kwarcu, np. 1 500 kHz, może być utrudniony, a montując choćby popularny złomowy "wylutowy" kwarc "telewizorowy" 3.5 MHz będziemy w stanie zrobić dzielnik przez trzy i "wydusić" z tego "betonowo" stabilną nośną w okolicach typowo radiofonicznych rozsiewczych 1 166 kHz i nadawać na falach średnich.

Dzielniki można także łączyć w szeregi, np. najpierw podzielić przez 7, a potem zrobić podział przez 2, czyli z kwarcu 3.5 MHz uzyskamy najpierw około 500 kHz, a potem około 250 kHz, czyli stworzymy broadcastingowy nadajnik długofalowy, który nie będzie zauważalnie "pływał" przy zmianach temperatury otoczenia.

A może zainteresuje Cię jeszcze dzielnik na scalaku 4060, o tyle ciekawy, że "kosteczka" ta ma już wbudowany generator. Zwracam także uwagę na 7490.

Maksymalne (teoretyczne) prędkości działania bramek logicznych znajdziesz tutaj.

Nie wykluczam ponadto, że spodoba Ci się także i tranzystorowy dzielnik częstotliwości.


Polecam!


(Marcin Perliński)



Trójledowy dwubarwny wskaźnik dostrojenia odbiornika radiowego UKF z ARCz (1975 ... 1978)

schemat ideowy 

Jest to genialny regulowalny trójprogowy wskaźnik napięcia na trzech diodach świecących. Za niskie napięcie wejściowe to aktywacja pierwszej "lewej" czerwonej diody LED, stan prawidłowy to zaświecenie się "środkowej" zielonej diody, a napięcie za wysokie to uruchomienie świecenia "prawej" czerwonej LED.

Układ po niewielkich modyfikacjach może monitorować dowolne stany napięciowe, np. nadzorować poziom naładowania akumulatora.

Tranzystory oczywiście dowolne uniwersalne, a potencjometry pakujemy montażowe.

Polska zajawka ukazała się w "Radioamatorze i Krótkofalowcu Polskim" 7/8 1978, a pierwowzór przedstawiono w niemieckim czasopiśmie "Das Elektron" 4/1975.

Niedługo możemy dojść do stanu wiedzy technologicznej, w którym zapomnimy o podstawach działania elementarnych układów, gdyż wszystko oddamy pod opiekę mikrokontrolerów, które "myślą" za nas, a taki scenariusz odcina nas od "podstaw podstaw", więc budując taki układ na tranzystorach jesteśmy w stanie odwrócić to niepokojące zjawisko i czegoś się nauczyć, tudzież ciekawy i naprawdę bardzo potrzebny w 100 procentach analogowy klasyczny przyrządzik "wystrugać".


(Marcin Perliński)


materiał źródłowy 

piątek, 20 września 2024

Bardzo spora schematowa baza wiedzy, "bukwiana" (DJVU, 1956 ... 1992)

Tytuł taki oto: "В помощь радиолюбителю".

To się ukazywało jako kwartalnik przez aż 36 lat i do dziś cieszy się naprawdę ogromną popularnością w obszarze wschodniosłowiańskim.

Wydano 115 numerów plus książkę będącą poszerzonym spisem treści, obejmującym całość, czyli lata 1956 ... 1992. Numer 18 (rok 1964) nigdy się nie ukazał, więc proszę nawet nie wszczynać poszukiwań.

Digitalizacji dokonali siarczyście zaangażowani ukraińscy krótkofalowcy-pasjonaci z Winnicy. Archiwalnym formatem wyjściowym jest DJVU, co oznacza, że do odczytania będzie potrzebny odpowiedni sofcior-czytnik. Edycja DJVU charakteryzuje się zazwyczaj znacznie lepszą czytelnością, ponieważ została zeskanowana właśnie pod kątem uzyskania intensywniejszej czerni kresek tworzących schematy.

Wydawano to z pozycji struktur okołoarmijnych, co w tamtych czasach było dość typowe dla krajów demokracji ludowej. Na niniejszym zablogowaniu były już odwołania do analogicznych periodyków z "enerdowa".

Osoby preferujące format PDF mogą równolegle korzystać z repozytorium funkcjonującego w ramach zasobów kalifornijskich.  

Podstawowy spis artykułów, ułatwiający wyszukanie czegokolwiek bez potrzeby przeczesywania wszystkich 115 numerów, znajduje się tutaj.

Dla zainteresowanych elektroniką, którzy dysponują jakimiś tam "bukwianymi" zdolnościami językowymi, będzie to niewątpliwie pozycja nadzwyczaj godna polecenia, zwłaszcza że do części artykułów dołączono projekty PCB oraz opisy wykonania prac mechanicznych, nawinięcia cewek itp.

Polecam!


(Marcin Perliński)


zapasowy mirror (DJVU)

zapasowy mirror (PDF)


wtorek, 17 września 2024

Akustyczny czasowy sygnalizator dźwiękowy do ciemni, kuchni itp. (czasy Jaruzela)

To produkowano jako zestaw do samodzielnego montażu w "Telpodzie", a sprzedaż odbywała się choćby i w sklepach "Centralnej Składnicy Harcerskiej".

Po podaniu zasilania piszczy. Po naciśnięciu i przytrzymaniu na przynajmniej 10 sekund przycisku W1 oraz zwolnieniu go milknie na ustalony odpowiednim potencjometrem czas, po którego upłynięciu znowu piszczy. Są dwa przedziały regulacji (wybierane przełącznikiem W2). Można ustalić wysokość tonu oraz tryb/próg wyzwalania sygnału akustycznego (narastający i od razu ciągły na jednym poziomie). Przedwczesne ponowne użycie W1 przedłuża czas milczenia o ustaloną wartość.

Dwa isostaty: jeden chwilowy, a drugi bistabilny. Obecnie można zastąpić innymi przełącznikami. Dioda na szynie plusowej także np. 1N4007 itp. 

Obsługa dziwaczna i mało wygodna dla współczesnego człowieka, bo takie były czasy i wówczas to nikomu nie przeszkadzało. 

Nie mam pojęcia, czy ktoś obecnie chciałby to budować poza względami nostalgiczno-sentymentalnymi, ale wiedza na temat stałej czasowej RC, przerzutnikowania, buczkowania multiwibratorowego czy wzmacniania mocy audio przecież nadal bezcenna, gdyż fizyka niezmiennie ta sama.


źródełko oryginalne

źródełko wtórne

podobna koncepcja z sygnalizacją świetlną


(Marcin Perliński)


piątek, 13 września 2024

Co to jest konstrukcja Manhattan w elektronice (Paul Gacek, W6PNG/M0SNA)

Jeden obraz mówi więcej niż tysiąc słów:

fotografia: Paul Gacek (W6PNG/M0SNA)

Strona Paula tutaj.

Istnieje bardzo wiele wariantów i sposobów wykonywania tego typu konstrukcji. 

Jest nawet pewien gościu, który wcale nie stosuje wysepek izolacyjnych, tylko podpiera się rezystorami kilkudziesięciomegaomowymi, gdyż ma na chacie ich większą ilość w szpargałach, ale to już oczywiście chyba mała przesada.

Mam nadzieję, że teraz już nikt nie będzie miał wątpliwości, co to jest ten cały Manhattan w znaczeniu elektronicznym, a zwłaszcza radiotechnicznym, ponieważ to właśnie w świecie radiowariackim duża ilość ekranującej od dołu masy RF jest naprawdę nadzwyczaj kluczowa i potrzebna.

Uwaga!!! Dla pasm VHF i UHF oraz wyższych lepiej nie stosować naklejanych wysepek, ponieważ mogą one sporadycznie wnosić niepożądane pojemności montażowe, więc należy "robić Manhattan" w postaci wydrapywanych okrągłych wysepek izolacyjnych (= wydrapuje się je wprost w laminacie PCB). Do wydrapywania używa się zazwyczaj przyrządu podobnego do cyrkla, w którym elementem wykrawającym jest gruby gwóźdź lub porządnie zaostrzony kawałek drutu czy pręta, a nawet wiertło dentystyczne:

opracowanie: Andrzej Janeczek (SP5AHT)

Metody cyrklowa oraz jej pochodne, np. rylcowana, są naprawdę najrozsądniejsze i moim zdaniem "patent" takiż bije na łeb i na szyję standardowe pomysły tworzenia "pionowych" czy bardziej poziomych wieżowców na wysepkach naklejanych, tudzież powszechniejsze żelazkowe, markerowe i wytrawiaczowe, ponieważ proste układy amatorskie, wykonywane tylko w jednym egzemplarzu, dużo szybciej tworzy się poprzez wydrapywanie. Bo to ma działać, a nie za wszelką cenę wyglądać tak samo ładnie i "soldermaskowo jak z fabryki".

A tutu jeszcze jeden sposób przerobienia starego małego płaskiego pilni(cz)ka warsztatowego na przyrząd do wykonywania okrągłych wysepek montażowych, zalecanych dla zakresów VHF i UHF oraz wyższych:

opracowanie: С. Жутяев (S. Żutjajew), центр --> środek, резец --> wycinak; wymiary w milimetrach 

 


(Marcin Perliński)


Najważniejsze gwiazdozbiory do zapamiętania przez początkujących fascynatów astronomii (1962)

ANDROMEDA to królewna etiopska, córka Kefeusa (= Cefeusza) i Kasjopei; z winy matki złożona na ofiarę potworowi morskiemu, uratowana i poślubiona przez Perseusza.

Jeden rzut okiem oraz mała powtórka mitologiczna i już można nauczyć się najelementarniejszych "podstaw podstaw". Kiedyś na poziomie ogólnokształcącym były to jeszcze umiejętności dość mocno rozpopularyzowane, a obecnie nie jest z tym zbyt dobrze, więc pora nadrobić:

niebo północne
niebo południowe 

Takie wspaniałości (= mapki) wykopałem w ulubionej podręcznej poszarpanej i rozpadającej się od ustawicznego kartkowania i czytania "Małej encyklopedii przyrodniczej", wydanej za czasów mojego faworyta i bezkompromisowego idealisty, towarzysza Wiesława.

Naucz się sam(a) i pokaż młodszemu pokoleniu.


(Marcin Perliński)


Alarm rozwierny pamiętający rozwarcie styku lub przecięcie kabla (chomik kpieczyrak)

W nawiązaniu do poprzedniego blogowpisu takaż otoż konstrukcyja:

źródło: chomik kpieczyrak 

Tranzystory dajemy uniwersalne, czyli np. BC547B, a diody 1N4148 czy 1N4007. Przekaźnik na 12 V z cewką kilkusetomową, czyli taki najbardziej rozpowszechniony na naszej planetce, któregoż to cewka nie powinna pożerać więcej niż 50 mA.

Zresetowanie alarmu polega na odłączeniu zasilania i usunięciu przerwy na styku alarmowym.

Ustrojstwo można wykorzystać zaiste na wiele sposobów, więc rusz łepetyną ...


(Marcin Perliński)


materiał źródłowy 

Odwrotny włącznik, czyli rozwarcie styków zaświeca diodę LED (towarzysz Gustáv Husák)

O alarmach czy sygnalizatorach rozwiernych, czyli de facto negatorach, na niniejszym zablogowaniu mowa była już tutaj, tutu, a nawet вот здесь.

Dla lubiących maksymalnie uproszczone konstrukcje bardzo niskonapięciowe (Uz = 3 V) wyszukałem jeszcze jeden koncept z Czechosłowacji rodem:

koncepcja: MEZ-Elektronik

Diodkę LED można dać migającą lub zastąpić buzzerem z wbudowanym generatorem (po zrezygnowaniu z instalacji rezystora stuomowego), tranzystory uniwersalne, np. BC557 (T3) i BC547 (T4), a styk (Tl) zamontować np. na futrynie drzwi lub okna lub zastąpić rozrywalną pułapką z bardzo cieniutkiego drucika.

Są oczywiście znacznie lepsze alarmy rozwierne, nawet takie szczególnie odporne na manipulację (= trwale pamiętające rozwarcie styków czy zerwanie drutu, gdzie ponowne zamknięcie okna czy połączenie przerwy w drucie nic nie daje i alarm trwa dalej), jednak co proste, to i piękne.


(Marcin Perliński)



Pięcioledowy ośmiotranzystorowy wskaźnik wysterowania do sprzętu audio itp. (PRL wymiata)

Się podłącza wprost do wyjścia głośnikowego. Zasilanie 6 V. Pełny wyster, czyli zaświecenie się wszystkich pięciu diod LED przy napięciu wejściowym na poziomie 3 ... 5 woltów skutecznych (sygnał sinusoidalny), co zależy od pozycji suwaka potencjometru montażowego P1

inspiracja: UNITRA Telpod, AWW-1

Płytencję PCB se można odgapić wprost z materiałów źródłowych.


(Marcin Perliński)



czwartek, 12 września 2024

Regulowana zenerka na dwóch bipolarach i "peerku"

Dawna wiedza, dziś sporadycznie wykorzystywana w dobie "tanich jak barszcz" regulatorów LM317, LM78xx, TL431 itd.

opracowanie: tromil.pl

opracowanie: profahmet

Ale kiedy nie ma czegoś pod ręką, to wtedy stare "niemodne" pomysły nagle stają się potrzebne ...

W drugim projekcie są znacznie mocniejsze tranzystory, więc taka improwizowana zenerka jest odpowiednikiem "prawdziwej" nawet i np. kilkuwatowej, jednak kiedy większa potencjalna moc maksymalna nie jest potrzebna, to opornik oznaczony jako 0.5 W spokojnie może być bardziej uniwersalnego typu, np. 0.25 W.

Obu konceptów możemy używać jako samodzielnych niezależnych stabilizatorów napięcia z płynną regulacją jego wartości lub jako źródła napięcia odniesienia służącego do wysterowywania tranzystorów "słuszniejszej" mocy w mocniejszych zasilaczach stabilizowanych, czyli dokładnie tak samo, jak używa się diod Zenera.

Jeśli chciałbyś zbudować bardzo prosty klasyczny tranzystorowy zasilacz stabilizowany o obciążalności 200 miliamperów (np. do zasilania turystycznego odbiornika radiowego), to zajrzyj tutaj

No i może jeszcze zaciekawi Cię poniższe ćwiczenie z czechosłowackiego zestawu politechnicznego:


Przeczytaj koniecznie, gdyż wiedza nie boli ...

(Marcin Perliński)

Radiobojka UKF FM CCIR lub OIRT, piszczy tonem 1 kHz, zasięg do 100 metrów, potrzebny drogi tranzystor jednozłączowy (UJT) lub zrobić zamiennik z dwóch bipolarów

Jak w tytule, reszta powinna wynikać ze schemaciora:

To produkuje mocny wyraźny soczysty sygnał audio oraz charakteryzuje się prawdziwą modulacją FM, gdyż korzysta z diody pojemnościowej. Głębokość dewiacji FM można także próbować jeszcze bardziej zwiększyć instalując dwa warikapy równolegle, a kto ma problem ze zdobyciem diody pojemnościowej, niech ewentualnie spróbuje wstawić np. jakąś zenerkę 15 ... 25 V. 

Tranzystory jednozłączowe (UJT, zwane też czasem tranzystorami PUT) nie są już obecnie produkowane, a stare leżaki magazynowe oferuje się w cenach 15 ... 25 złotych za sztukę, więc proponuję zrobić sobie własnoręcznie zamiennik takiego tranzystora i to nawet za ... zero złotych, jeśli mamy trochę elektrośmieci i wylutujemy wszelkie niezbędne potrzebności.

Zamiast trymerów można także "zapakować" kondziory stałe około 12 ... 15 pF o podwyższonej stabilności termicznej (NP0, COG, MLCC itp.) i do częstotliwości wyjściowej dostrajać się poprzez ostrożne rozciąganie (= "f" w górę) lub ściskanie ( = "f" w dół) zwojów tworzących cewkę L1. Cewkę tę po zestrojeniu proponuję zalać parafiną ze świeczki, co nie tylko dodatkowo poprawi stabilność temperaturową generatora wielkiej częstotliwości, ale i usunie nieprzyjemny efekt mikrofonowy.

Kiedyś wykonałem podobny układ na generatorku melodyjki (UM66), jednym 2N3904, cewce ze srebrzanki 0.8 mm oraz dwóch paluszkach, czyli trzywoltowo (ale bez warikapu, czyli z paskudnym miksem modulacyjnym AM/FM). Zasięg był do 50 metrów i stabilność termiczna niezbyt zadawalająca, gdyż nie miałem jeszcze kondziorów klasy NP0 itp. Na dodatek moje grajątko mało kulturalnie "waliło" harmonicznymi czy jakimiś dla mnie niezrozumiałymi odbiciami lustrzanymi i można je było usłyszeć w kilku miejscach na skali odbiornika równocześnie. Wykonałem więc "potworka", który i tak nieźle działał i sprawiał wiele radości.

Prezentowany w niniejszym blogowpisie "majaczek" powinien być pozbawiony większości wad mojego domorosłego konstruktu, które wymieniłem w poprzednim akapicie, więc polecam. 

Niekoniecznie obowiązkowy uproszczony filtr wyjściowy, który mocno ograniczy wyższe harmoniczne i poprawi kulturę pracy radiobojki, można próbować zbudować np. w oparciu o tę konstrukcję (cewka L1, C19, C21, bez zasilania z szyny plusowej oczywiście) lub poszukać innego gotowca/rozwiązania wśród setek podobnych amatorskich "januszowych" transmiterków, jakie oferują przepastne zasoby internetowe.

Montaż proponuję wykonać na jakiejś jednolitej miedzianej tafli, czyli najlepiej na kawałku laminatu PCB (= konstrukcja typu "Manhattan"). Całość warto dodatkowo zamknąć w blaszanej umasionej obudowie.

Układ jest adaptowalny do całkowicie legalnego użycia przez licencjonowanych krótkofalowców zainteresowanych np. amatorską radiopelengacją sportową oraz budową i strojeniem sprzętu nadawczego dla zakresów 70 MHz oraz 144 MHz.


(Marcin Perliński)



środa, 11 września 2024

Fiza jest praktyczna, czyli rozpylacz i strumienica zwana także inżektorem (DDR, 1984)

Widziałem kiedyś, jak gościu lakierował fragment karoserii samochodu dmuchając ryjem w igelitową rureczkę podłączoną do własnego wystrugu rozpylacza, wykonanego notabene z obudowy flamastra i ... kałamarza po atramencie.

Pewnie się wielu nawet nie zastanawia nad tym, jak rozpylacz jest skonstruowany, więc dla takich delikwentów poniższe objaśnienie obrazkowe:

źródło: Physik in Übersichten (1987), wydawnictwo "Volk und Wissen", Berlin, strona 87

No i strumienica, czyli "logiczna odwrotność" rozpylacza także się na obrazku "załapała".

Zasada jest taka, że w przypadku zwężonych rurek (= np. dysz) prędkość strumienia (= np. powietrza wdmuchiwanego) przepływającego przez taką rureczkę jest większa, a ciśnienie statyczne w zasysanej od dołu cieczy (= np. lakieru do włosów) znacznie mniejsze od ciśnienia statycznego ośrodka otaczającego dyszę (= np. wolnego powietrza atmosferycznego), więc ciecz (= np. lakier) jest samoczynnie zasysana do góry i pięknie rozpylana.


(Marcin Perliński)


100 ton walnęło z nieba i pozamiatało kawał tajgi, czyli meteoryt Sikhote-Aliń (1947)

Wydarzyło się to daleko od Polski, bo na najbardziej wschodnim kontynentalnym krańcu Azji, "rzut beretem" od miejsca, gdzie Rosja poprzez wodę z północnymi rubieżami Japonii graniczyć raczy.

Ognista kula niczym drugie Słońce na niebie oraz dymiący warkocz z towarzyszącym hipersonicznym łoskotem to coś, co zobaczyli i usłyszeli mieszkańcy chutorów położonych w bardzo skąpo zaludnionych górach Sichote-Aliń, gdzie najwyższy szczyt "dobija" do około 2000 metrów nad poziomem morza.

źródło materiału

Była to początkowo bardzo spokojna zimowa niedziela, jednakże kiedy około w pół do jedenastej rano, dnia 2 lutego roku 1947, niebo rozbłysło w taki sposób, że część naocznych świadków oraz poinformowanych nieco później notabli w Moskwie była początkowo naprawdę niemal święcie przekonana, że "imperialistyczna gadzina" atomówką w ZSRR "przypierniczyć" się odważyła, bo to, co przebywający na miejscu ludzie ujrzeli, autentycznie bardzo taki atak przypominało.

Po uderzeniu nieznanego obiektu zapanowała niespotykana w tamtejszej przyrodzie grobowa cisza, bo umilkły ptaki i fala uderzeniowa z wściekłą energią gruchnęła w domy, rozbijając okna i rozsadzając piece. Udokumentowano na pewno przynajmniej jeden przypadek wyrwania żeliwnych drzwiczek z pieca i wydmuchania tlącego się żaru na podłogę. A kiedy ludziom się wydawało, że to już koniec ich kłopotów i niektórzy nawet zaczęli nieśmiało wychodzić na zewnątrz, to na okolicę zaczęły spadać setki ostrych odłamków, wbijających się w glebę, pnie drzew, ściany domów oraz przede wszystkim w dachy, z których pewna część uległa uszkodzeniu.

Dymna smuga na niebie, znacząca trajektorię upadku, utrzymywała się jeszcze do końca dnia.

Fotografii końcowej fazy lotu meteorytu nikt nie posiada, ale naocznym świadkiem zdarzenia był znany malarz radziecki, Piotr Iwanowicz Miedwiediew, nadal żyjący i mający aktualnie aż 103 lata (!!!), który uwiecznił to, co zobaczył, na stosownym obrazie, którego miniaturową reprodukcję w roku 1957 wydano także na specjalnym okolicznościowym znaczku pocztowym:

wydawca: Poczta ZSRR

Rząd ZSRR wysłał niebawem ekspedycję naukową pod kierownictwem Wasilija Grigoriewicza Fiesienkowa, której zlecono zbadanie zdemolowanego obszaru tajgi, gdzie połamane drzewa straszyły martwymi kikutami pni, których górne części wraz z koronami zostały po prostu ścięte. Obszar spustoszeń był niemały, gdyż przypominał rynnowatą elipsę o długości 12 oraz szerokości 4 kilometrów. Znaleziono wyraźne 122 kratery oraz liczne odłamki skalne o masie 27 ton, które po zbadaniu okazały się bryłami niemal czystego żelaza (największy fragment wyłowiony z błota ważył 1750 kg). Teraz już nie było wątpliwości, że to meteoryt żelazny, stutonowy kolos, który uderzając w ziemię rozpadł się na tysiące odłamków, które do dziś są przechowywane w wielu krajach, także i w Polsce.

Zjawisko w górach Sichote-Aliń pod wieloma względami przypominało ekstremalnie tajemniczy incydent tunguski z roku 1908 i kojarzy się obecnie nierzadko również i z tym, co spadło w roku 2013 w okolicach Czelabińska.

Zachęcam do udania się do Olsztyna i odwiedzenia tegoż otoż przybytku, czyli jedynego z czterech miejsc w Polsce, gdzie "zwykły" człowiek z ulicy może próbować obejrzeć fragment meteorytu alińskiego.


(Marcin Perliński)


zapasior-widełor

Włącznik z opóźnionym czasem zadziałania (PRL)



Powyższy układ pochodzi z rozwiązań zaprezentowanych w zestawie politechnicznym "Młody Elektronik 3", oferowanym niegdyś przez krakowskie zakłady "UNITRA TELPOD", a dystrybuowanym w sklepach "Centralnej Składnicy Harcerskiej". Wartości uwspółcześnionych elementów na schemacie ideowym są już moją osobistą sprawką.

Możliwości takiej konstrukcji są po prostu przeogromne. Rusz łepetyną! Może nawet uda Ci się osiągnąć funkcjonalność, jaką oferuje prezentowany już w poprzednim blogowpisie koncepcik, gdyż jeśli zewrzesz na stałe punkty "1" i "2", a w miejsce baterii podlutujesz jakieś ogniwa solarne, to wyprodukowany konstrukt zadziała całkowicie bez chemicznego źródła zasilania i będzie funkcjonował może i nawet całymi dziesięcioleciami.


(Marcin Perliński)

Akustyczny trójtranzystorowy sygnalizator otwarcia drzwi lodówki (fotorezystor, opóźnienie np. 15 sekund)

Kiedyś zmontowałem bardzo podobny po prostu z ciekawości metodą "na pająka" i działało bezbłędnie. 

inspiracja: ВСЁ ДЛЯ ВАС - ВСЁ ДЛЯ ДОМА (YT)
Jeden z ciekawszych układów dla początkujących, więc mocno rekomenduję. Czas opóźnienia można oczywiście wydłużyć.

A może ruszysz mózgiem i zainspirujesz się czymś takim ...


(Marcin Perliński)




wtorek, 10 września 2024

Z kilkudziesięciu miliwatów robimy siedem watów (UKF CCIR)

To obmyślił i przetestował Artiom Kosicyn z zachodniosyberyjskiego Tiumenia.

Główny tranzystor mocy kosztuje u nas 7 dych aż i należy zafundować mu jeszcze raczej dość ogromny masywny radiator. Nie ma, niestety, gwarancji, że to, co nam sprzedadzą, nie będzie podróbką, więc proszę raczej szukać sprawnych demobilowych używanych egzemplarzy z wylutu. Wyjściowy trymer powinien być w stanie wytrzymać konkretniejsze moce, więc dajemy masywniejszy ceramiczny. Pozostałe trymerki od biedy można dać słabsze.

inspiracja: Artiom Kosicyn, od bazy C3355 do masy "idzie" oczywiście opornik 330 omów (moja literówka, sorry)

Tranzystor pierwszego stopnia (C3355) jest raczej dość trudny do zastąpienia, ponieważ ma dość znaczny współczynnik hFE. Chcąc w pełni wysterować ten wzmacniacz mocą wejściową mniejszą niż kilka dziesiątek miliwatów należałoby dobudować jeszcze jeden stopień wejściowy.

Na powyższym zdjęciu jest adnotacja "dwie strony wcześniej", więc od razu linkuję do jednego z poprzednich blogowpisów, gdzie znajduje się adekwatny schemat. Chodzi tu o schemat chińskiego zestawu do samodzielnego montażu, po którego złożeniu uzyskuje się transmiterek UKF CCIR o mocy kilku dziesiątek miliwatów, przy pomocy którego bez większych problemów wysterujemy niniejszy (= ten opisany we wpisie, który właśnie czytasz) siedmiowatowy dopałek wujaszka Artemija, dzięki czemu zasięg zwiększy się z 150 metrów do przynajmniej 5 ... 7 kilometrów (pod warunkiem posiadania prawidłowo zestrojonej i wysoko zawieszonej anteny zewnętrznej).

Pełny materiał widełny tutu. Zapasowy mirror także wykonałem i można go zassać stądże.

Umiejętność budowania takich wzmacniaczy może się również przydać licencjonowanym krótkofalowcom, którzy zamierzają wykonać podobny układ na pasmo dwumetrowe lub dostępny od niedawna zakres 70 MHz.


(Marcin Perliński)

Dopał 27 MHz, czyli z pół wata robimy watów sześć (4 razy BSX59 itp.)

Strona, na której to odkryłem od dawna już nie istnieje, a szkoda, bo imię i nazwisko osoby, która to wymyśliła, warto zapisać złotymi zgłoskami. Niestety, autor póki co jest nieznany, więc jeśli ktoś wie, to niech doda info w komentarzu.


Przypuszczalnie, lecz bardzo prawdopodobne parametry materiału ferrytowego F1001 firmy "Polfer" dopisałem na lewym marginesie drugiej fotki (sama nazwa "F1001" się trochę, "przycięła", więc doprecyzowuję).

Montaż można wykonać również metodą typu "Manhattan" na kawałku laminatu PCB. Należy zwrócić uwagę na to, aby tranzystory były podłączone symetrycznie, tzn. w równych odstępach od siebie, a linie prowadzące do baz, kolektorów i emiterów o symetrycznie równej długości, lecz także i bez przesadnego rozwlekania, czyli dokładne tyle, ile trzeba. Jeśli nasz laminat będzie dwustronny, to tym lepiej, bo odwrotną taflę miedzi podłączamy do minusa zasilania i uzyskujemy porządną masę RF. Niezależnie od tego wzmacniacz warto umieścić w metalowej uziemionej (= umasionej) obudowie.

Zachęcam do wykonania, a przynajmniej zanotowania, ponieważ kiedy ta elementarna wiedza radiotechniczna zaginie, to cywilizacja nasza naprawdę mocno się załamie i podupadnie intelektualnie.

Umiejętność budowania takich wzmacniaczy może się również przydać licencjonowanym krótkofalowcom, którzy zamierzają wykonać podobny układ na pasmo dziesięciometrowe.


(Marcin Perliński)



Uniwersalny selektywny dopał 3.5 ... 145 MHz, z 1 .. 2 watów robi 10 ... 15 watów (DDR, czasy Ericha Honeckera)

Uwaga!!! To nie jest wzmacniacz szerokopasmowy, gdyż dla poszczególnych zakresów należy użyć indywidualnie dobranych wartości LC. Zaletą jest prostota oraz brak konieczności wykonywania trudnych w realizacji trafek w.cz. na rdzeniach ferrytowych, a wadą oczywiście działanie tylko w ramach jednego wybranego pasma radioamatorskiego.

To się ukazało w przyarmijnym (= NVA) limitowanym roczniku branżowym "Elektronisches Jahrbuch 1978" pod redakcją jego głównego opiekuna edycyjnego, czyli Karla-Heinza Schuberta (DM2AXE).






Z 1-2 watów (PEP) na wejściu robi 10-15 watów (PEP) na wyjściu, ale żeby tak ładnie nam wzmocniło i nadmiernie się nie grzało, to i tranzystor powinien być raczej odpowiedni (= zalecany wysokowydajny specjalistyczny tranzystor nadawczy RF, np. dawny rosyjski/radziecki z serii KT9... itp. lub jeszcze bardziej zabytkowy imperialistyczny 2N3632). 

O sakrucko wydajnym radiatorowaniu/chłodzeniu chyba nie trzeba wspominać. Dla nieco niższych pasm (np. w zakresie 80-metrowym) można oczywiście posłużyć się tranzystorem znacznie bardziej pospolitym i radiowo wyraźniej "badziewiastym" (na przykład jakimś sześcioamperowcem lub nieco mocniejszym ośmioamperowym ---> wykorzystamy oczywiście tylko pewien ułamek potencjalnego amperażu maksymalnego przewidzianego dla danego modelu tranzystora, co w półprzewodnikowych konstrukcjach nadawczych jest całkowicie normalne i naturalne).

Pasma takie oto: 3.5, 7, 14, 21, 28, 145 MHz (oczywiście dla każdego pasma będą nieco inne wartości elementów ---> patrz załączona tabelka).

Kondensatory oczywiście na adekwatne napięcie, czyli w gałęzi wyjściowej na przynajmniej 100 V!!! 

opracowanie pierwotne: H. S. Brier (1974), reprint z "73", po adolfowemu w "Old Man"

wybór (tychże) treści: Karl-Heinz Schubert (DM2AXE), enerdowo

miejsce publikacji: Elektronisches Jahrbuch (1978), enerdowo 

Wiedza bezcenna, więc proponuję przerysować.

A kto się zastanawia, skąd tu "wytrzasnąć" dwa waty na wejściu, to niech poczyta tutu.


(Marcin Perliński)


Uniwersalny dopał 30 ... 100 ... 200 MHz (z 20 mW robi do 1 wata)

To się ukazywało w wielu książkach i czasopismach, więc obecnie nawet trudno ustalić, kto pierwszy totoż opracował.

kondzior między L2 i rezystorem dziesięcioomowym ma mieć 1 nF

Tranzystorów można użyć wielu różnych, o ile nie są podróbką (np. 2N5109 to obecnie same skośnookie malowanki, które mogą działać poprawnie lub nie). Na 30 MHz (w tym w obrębie tzw. CB-radia) proponuję posłużyć się BSX59. W zakresach CCIR nadal można "od biedy" próbować używać BSX59 (z napięciem zasilania ewentualnie podniesionym do 18 woltów i z dobrym odprowadzeniem ciepła w postaci dość rozłożystego radiatora), a na wyższym VHF czymś w rodzaju radzieckich tranzystorów VHF/UHF z serii KT9... o parametrach zbliżonych do proponowanego MRF227.

Obudowę ekranować, zasilanie ofiltrować, rezystor wyjściowy najlepiej od razu przynajmniej półwatowy, wejściowy na zasilaniu przynajmniej jednowatowy, a kondziory we/wy także raczej w miarę możliwości ciut lepsze (najlepiej mikowe). Dla zakresu 30 MHz wystarczy "zwykła" dioda impulsowa 1N4148. Dla wyższych zakresów proponuję poszukać zalecanej FD700 lub pokombinować z impulsowymi sygnałowymi "szotkami" (można także próbować wpierniczyć dwie "szotki" w szeregu, czyli jedna za drugą).

Radiomaniacy chcący zwiększyć moc swojego transmiterka FM CCIR mogą z powodzeniem podłączyć niniejszy dopałek do np. takiego układu:

na cewce L1 kondensator oznaczony jako "15" ma oczywiście pojemność 15 pF

Umiejętność budowania takich wzmacniaczy może się również przydać licencjonowanym krótkofalowcom, którzy zamierzają wykonać podobny układ na pasmo dziesięciometrowe lub dwumetrowe.


(Marcin Perliński)


materiał źródłowy 

poniedziałek, 9 września 2024

Eksperymentalny "galwaniczny" tester rezonansu (LA8AK)

Jest to jeden z ciekawszych i chyba najbardziej uniwersalnych układów w historii radiotechniki. Ma status eksperymentalny, ponieważ nie zawsze działa z każdym możliwym układem LC, ale i tak ma szansę stać się podstawowym "wołem roboczym" w pracowni niejednego radiolutowacza. Jest zresztą bardzo podobny do wykonanego niegdyś przeze mnie testera kwarców. I niemal identycznie działa.

koncept bazowy: LA8AK, Jan-Martin Noeding (Norwegia), Silent Key 2005 (niestety)

Autor pomysłu używał niniejszego urządzonka w sytuacjach, kiedy nie był w stanie fizycznie podejść z TDO w okolice badanego układu rezonansowego, czyli kiedy badany obwód LC był umieszczony np. w blaszance ekranującej.

Wspomniałem już, że to układ uniwersalny, czyli da się go przerobić na VFO, VXO, BFO, generator sygnałowy, miernik indukcyjności, pojemności, dobroci, nadajnik, heterodynę, a nawet tester rezonatorów kwarcowych czy piezoceramicznych.

Układ polecam średnio zaawansowanym radiomaniakom. Lepiej go zawsze mieć pod ręką niż nie mieć. Budując totoż od razu uzyskujemy zamiennik wielu urządzeń i układów, ale potrzebna jest oczywiście jakaś f-miarka lub oscyl. O tym, że układ drga i działa można się również przekonać przy pomocy sondy wielkiej częstotliwości lub nawet przez zbliżenie jakiegoś wielozakresowego kieszonkowego radyjka tranzystorowego.

Aha, BF245B ma źródło na szynie plusowej, a dren "idzie" w kierunku masy. Piszę o tym, ponieważ początkujący często tego nie wiedzą i o to pytają. Zamiast BF324 (PNP) i BF314 (NPN) można użyć wielu innych tranzystorów, np. BC557B (PNP) oraz BC547B (NPN) lub jeszcze lepiej 2N3906 (PNP) oraz 2N3904 (NPN).



(Marcin Perliński)


materiał źródłowy 


niedziela, 8 września 2024

Darlingtonowanie wraz z podwariantem w postaci układu Sziklaiego

Taka ściąga:

źródło grafiki: elektrodne

pierwszy wariant = układ Darlingtona z dwóch tranzystorów NPN, zachowuje się jak tranzystor NPN o bardzo dużym wzmocnieniu

drugi wariant = układ Darlingtona z dwóch tranzystorów PNP, zachowuje się jak tranzystor PNP o bardzo dużym wzmocnieniu

trzeci wariant = układ Sziklaiego z dwóch tranzystorów: PNP i NPN, zachowuje się jak tranzystor PNP o bardzo dużym wzmocnieniu

czwarty wariant = układ Sziklaiego z dwóch tranzystorów: NPN i PNP, zachowuje się jak tranzystor NPN o bardzo dużym wzmocnieniu


I w razie wątpliwości se doczytać.

No i o tym podwariancie nie zapomnieć!!!

Nie wyobrażam sobie, żeby tego nie mieć w jakimś podręcznym antytumanowym kajeciku.


(Marcin Perliński)


Automatyczny prostownik na LM324, BD679 i przekaźniku (H. Huijnen)

koncepcja: H. Huijnen

koncepcja: H. Huijnen

Proste i idiotoodporne rozwiązanie "elektorskie". Kiedy się aku naładuje np. do 13.8 V, to przekaźnik puszcza i gotowe. Kiedy napięcie akumulatora spadnie do ustawionych np. 12.6 V, to przekaźnik się załącza i rozpoczyna się (do)ładowanie. Odwrotne podpięcie akumulatora oraz zwarcie na wyjściu też niczego nie upala. Jedynie w sytuacji, kiedy w trakcie ładowania, tzn. kiedy "krokodyle" ładujące są już zapięte do klem aku, spowodowalibyśmy zwarcie między klemami, to raczej od razu upalimy przekaźnik, ale taka sytuacja jest bardzo mało prawdopodobna i można jej uniknąć instalując odpowiedni dodatkowy awaryjny topikowy bezpiecznik ratunkowy. 

Układ można zmieścić wewnątrz obudowy np. gotowego fabrycznego kupnego prostownika, który nie posiada automatyki. Proszę nie zapomnieć o dodaniu małego zasilaczyka stabilizowanego na np. 7812, karmionego (np. poprzez mostek i kondziory odsprzęgające) wprost z uzwojenia wtórnego trafa prostownika) i podłączonego do właściwego układu elektronicznego, bo LM324 przecież też musi dostać swoje zasilanie.

Darlingtona BD679 najlepiej zakupić, ale jeśli ktoś ma w rupieciach choćby np. dwa BD135 czy dwa BD139, to może sobie awaryjnie poskładać zusammen do kupy (schemat wewnętrzny dorysowałem, "sztuczka" uda się nawet i bez rezystorów wyrównujących, bo przecież cewka przekaźnika nie pobiera więcej niż kilkadziesiąt miliamperów).

UWAGA!!! Obowiązują wszelkie środki ostrożności w związku z możliwością wywołania pożaru lub ryzykiem porażenia prądem elektrycznym, występującym zwłaszcza wtedy, kiedy rozbierzemy obudowę gotowego fabrycznego kupnego prostownika!!! Układ musi zostać obejrzany przez elektryka z uprawnieniami oraz nie nadaje się do wykonania przez współczesne dzieci i młodzież!!! Kable czy ścieżki doprowadzające do i od przekaźnika muszą mieć właściwą grubość i szerokość!!! Osoby wykonujące płytkę PCB powinny odpowiednio pogrubione ścieżki solidnie i wysoko/"tłusto" pocynować!!!


(Marcin Perliński)


materiał źródłowy 

Konwerter CB na fale średnie A. Martynowa z Siewierodwińska (1997)

W Siewierodwińsku (okręg archangielski) produkuje się atomowe łodzie podwodne, więc inżynierowie tamtejsi mają naprawdę łeb na karku. 

T3 = КТ315Б, sorry, zapomniałem dopisać na schemacie 

szczegóły wykonania, dane cewek, wskazówki dotyczące montażu

A. Martynow opracował niezmiernie prosty konwerter umożliwiający recepcję obywatelskiego pasma CB (27 MHz) na zwykłym domowym radioodbiorniku obsługującym zakres fal średnich. Urządzenie wystarczy zbliżyć do odbiornika w taki sposób, aby cewka L3 znalazła się obok anteny ferrytowej odbiornika. Wykonanie cewki L3 nie jest zresztą obowiązkowe, gdyż można również wpiąć się bezpośrednio do obwodów wejściowych naszego radia.

Układ daje się również nastroić na krótkofalarskie pasmo 10 metrów (28 MHz), aby od razu odbierać emisje AM (tylko AM, ponieważ do odbioru CW czy SSB musielibyśmy dobudować specjalny generator zdudnieniowy, tzw. BFO lub posłużyć się tym oto trickiem).

Nieobowiązkowy filtr pasmowy poprawia selektywność oraz czytelność odbioru i wykonujemy go zgodnie z ogólnie przyjętymi prawidłami radiotechnicznymi. Instaluje się go zamiast cewki L1 (wyjście filtra podpinamy do "lewego" na schemacie krańca kondensatora C3). 

Typ tranzystorów nie jest krytyczny. Osobiście za T1, T2 i T3 wpierniczyłbym BF214, BF194, BF240 lub współczesny 9018, a T4 zostawiłbym taki, jak zaproponował autor układu, ponieważ jest rewelacyjny (germanowy RF, NPN), jednak zdaję sobie sprawę, że jest on w Polsce trudniejszy do zdobycia, więc użycie takiego samego jak T1 ... T3 także wchodzi w grę, a miłośnicy znacznych czułości i nasłuchów DX-owych mogą spróbować wlutować BFR93A itp. Nic nie stoi także na przeszkodzie, aby wszystkie cztery tranzystory zamienić na uniwersalne, np. BC547, jednak czułość może ulec zmniejszeniu, a poziom szumów zwiększeniu, jednak kto nie eksperymentuje, ten nie bawi się aż tak przednio jak pozostali radiolutowacze.

Autor swój prototyp wykonał metodą przestrzenną na epoksydowym dwustronnym laminacie PCB, na którym wydrapał potrzebne powierzchnie lutownicze oraz niezbędne odstępy izolacyjne, a odwrotną powierzchnię przewodzącą połączył z minusem zasilania.

Masy odbiornika i konwertera zaleca się połączyć ze sobą. Ba, nawet zasilanie można pobrać z odbiornika, a sam konwerter umieścić wprost w obudowie naszego radia. Oporek oznaczony gwiazdką (na schemacie jako 56k), czyli ten w bazie T4, czyli w heterodynie, dobieramy w taki sposób, aby uzyskać jak najlepszy głośny i czytelny odbiór. Dobra antena zewnętrzna typu dipol półfalowy (np. 2 x 2.55 metra) naprawdę bardzo mocno warta rozważenia.

Aha, kondziory odsprzęgające 10 nF nie mogą być ceramiczne!!!

(Marcin Perliński)


materiał źródłowy