poniedziałek, 29 stycznia 2024

Regulacja/stabilizacja natężenia na LM317 (źródło prądowe o zwiększonym "amperażu")

Jest to mniej znany sposób wykonania (wzmocnionego do np. kilku amperów) regulowanego źródła prądowego na LM317. Sam regulator LM317 w podstawowej konfiguracji jest w stanie dostarczać do około 1 ... 1.5 ampera (o ile ma radiator i nie jest ordynarną "podróbą"), jednak przedstawiony w niniejszym blogowpisku "patent" daje nam możliwość osiągania prądów nawet do 5 amperów i więcej, w dodatku z płynną regulacją i stabilizacją natężenia. Możliwe to jest dzięki zastosowaniu dodatkowego tranzystora bipolarnego dużej mocy o polaryzacji PNP (umieszczonego oczywiście na stosownym radiatorze). Kto zapragnie móc dokonywać stabilizacji prądowej aż do 5 amperów, to zmniejsza wartość rezystora bocznikującego z 0.39 Ω do 0.25 Ω (gdyż 1.25 / 5 A = 0.25 Ω). Obciążalność mocową/watową rezystora wyliczamy sobie na zasadzie 1.56 / 0.25 Ω = 6.24 W, czyli dla pięciu amperów "pakujemy" najlepiej rezystor 0.25 Ω o obciążalności 10 W, bo zapas "pancerności" i lepsze odprowadzenie ciepła nigdy nie zaszkodzi

Wielu się pewnie zastanawia, co to jest to "1.25" czy 1.56". Chodzi o fabryczne napięcie odniesienia dla LM317 (oraz siostrzanych układów z serii 78xx), wartość oczywiście w woltach. A "1.25" podniesione do kwadratu daje "1.56"

Pierwotny autor tego konceptu, niejaki Kondratiew (rocznik 1953), wykorzystuje przedstawioną na poniższym nabazgroleniu konstrukcję do ładowania akumulatora ołowiowego. Do wejścia podłącza stary siemensowski zasilacz impulsowy od monitora komputerowego (bardzo podobny do typowego zasilacza laptopowego). Parametry tego zasilacza to 20 VDC 3.25 A

Wspomniany gościu pomyślnie przetestował również "wyciskanie" ze wzmiankowanego zasilacza monitorowego aż 5 amperów (zamiast fabrycznych 3.25 A), a uczynił to poprzez "wybebeszenie" z obudowy i "wtrążolenie" większych radiatorów, dzięki czemu poprawiły się parametry termiczne, więc impulsiak bez problemu zaczął podawać więcej "niż fabryka dała". Na wyjściu otrzymujemy napięcie rzędu kilkunastu woltów (czyli nieco niższe od wejściowego), co dzięki płynnej możliwości regulacji natężenia w zupełności nadaje się do ładowania akumulatorów ołowiowych czy żelowych o różnych pojemnościach (od małych UPS-owych "żelowców" po rozruchowe samochodowe). W tego rodzaju układach napięcie nie jest zresztą najważniejszą krytyczną determinantą, bo decyduje prąd, czyli natężenie, zwane (bardzo) potocznie "amperażem".

koncepcja bazowa: kondratev-v.ru

O powyższym sposobie dowiedziałem się tutaj.

Zanotowałem sobie oraz wykonałem rysunki w swoim antytumanowym kajeciku i innym radzę zrobić to samo, bo przydatne.


(Marcin Perliński)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz