środa, 22 marca 2023

Dwa radioodbiorniki postawione obok siebie i już można słuchać emisji telegraficznych czy SSB

Wiele osób, nawet takich rozgarniętych technicznie, myśli sobie, że emisja telegraficzna (CW) to akustyczny pisk nadawany np. na falach krótkich. W rzeczywistości w 99% przypadków tak nie jest, bo nadawana jest jedynie sama pusta fala nośna, pulsująca formowanymi przez radiotelegrafistę kropkami i kreskami, czyli krótszymi lub dłuższymi "postawieniami" wspomnianej nośnej. No to dlaczego np. na filmach wojennych czy szpiegowskich słyszymy piknięcia? Odpowiedź na to pytanie może rozczarować lub zadziwić niejedną osobę, gdyż wspomniane "piknięcia" powstają nie w nadajniku, a w odbiorniku i są matematyczną różnicą częstotliwości nośnej oraz dodatkowej częstotliwości generatora pomocniczego wbudowanego w odbiornik radiowy (tzw. heterodyny/VFO lub BFO). Jeśli więc radiotelegrafista "napierdziela" kreskami i kropkami na częstotliwości 7.140 MHz (7140 kHz), to odbiorca tej częstotliwości słucha jej albo z małą, np. jednokilohercową, odchyłką (dla odbiorników homodynowych czy synchrodynowych wyposażonych w generator lokalny VFO, nastawiony np. na 7.141 MHz, czyli na 7141 kHz) albo z nałożoną częstotliwością pomocniczą (zdudnieniową) dla klasycznych odbiorników superheterodynowych wyposażonych w specjalny dodatkowy generator pomocniczy (zdudnieniowy, tzw. BFO), pracujący na częstotliwości o około 1 kHz różnej od częstotliwości pośredniej naszego odbiornika superheterodynowego (np. dla superheterodyn z pośrednią 455 kHz będą to częstotliwości odchylone o 456 lub 454 kHz od częstotliwości odbieranej, czyli albo 7596 kHz czy 7594 kHz albo 6684 kHz czy 6686 kHz). Zdudnienie superheterodyny jest alternatywnie możliwe także przez zbliżenie do niej pracującego generatora 455 kHz (dla superheterodyn z pośrednią 455 kHz, a na częstotliwości 465 kHz dla naszych dawnych PRL-owskich odbiorników z "Diory" czy "Eltry"). Na filmach wojennych słyszymy więc "piknięcia" będące różnicą pracy przynajmniej dwóch generatorów wielkiej częstotliwości (z czego przynajmniej jeden może być oddalony nawet o tysiące kilometrów, gdyż pracuje w nadajniku), co nasze ucho odbiera w postaci słyszalnego pisku o częstotliwości od kilkuset herców do około jednego kiloherca (wzgl. nieco wyżej). 

Powyższa wiedza podstawowa, uzupełniona odrobiną sprytu, może spowodować, że przy pomocy bardzo prostych środków, które być może od lat zalegają nam w domu, "za całkowite darmo" i bez jakichkolwiek inwestycji będziemy mogli posłuchać autentycznych emisji telegraficznych (CW) czy "wstęgowych" (SSB, DSB, LSB, USB) w "prawdziwej" formie radiowej i na oryginalnym analogowym sprzęcie "z prądu, miedzi i z krzemu", gdyż wystarczy postawić obok siebie dwa klasyczne superheterodynowe odbiorniki radiofoniczne wyposażone w zakres fal krótkich (podzakres 40-metrowy, czyli w okolicach 7 MHz), włączyć oba (oczywiście na fale krótkie), całkowicie ściszyć jeden z nich (ten pomocniczy), a podgłośnić ten drugi właściwy (i oczywiście nastroić go na żądaną emisję krótkofalarską w paśmie 40 metrów), by na tym ściszonym odbiorniku nastawić częstotliwość o około 455 kHz wyższą lub niższą od częstotliwości odbieranej, czyli dla nośnej 7140 kHz będzie to około 7595 kHz lub 6685 kHz. I delikatnie podstrajając ten ściszony odbiornik na tym właściwym głównym  usłyszymy wyraźnie emisje CW czy SSB. Dzieje się tak dlatego, że każdy homodynowy lub superheterodynowy  odbiornik radiowy jest również i słabym nadajnikiem radiowym, działającym zauważalnie i dobitnie w promieniu kilkunastu (rzadziej kilkudziesięciu) centymetrów, co wystarczy, aby fachowo zdudnić postawione tuż obok drugie radio w taki sposób, że usłyszymy emisję CW czy SSB. Zdudnienie to nic innego jak wygaszenie zbędnej fali nośnej dla emisji SSB lub wygenerowanie tonicznych "piknięć" dla emisji CW (= telegraficznych). W ramach dekodowania SSB dochodzi także do odpowiedniego przesunięcia fazowego, ale to akurat wiedza mocno specjalistyczna, którą na tym etapie nie warto się przejmować, bo będzie nam może potrzebna dopiero kiedyś w przyszłości, kiedy zajmiemy się bardziej zaawansowaną "konstruktorką". Aha, jeśli zdudniamy "zachodni" odbiornik z pośrednią 455 kHz przy pomocy naszego PRL-owskiego odbiornika pomocniczego z pośrednią 465 kHz, to ten "socjalistyczny" będzie zdudniał jedynie poniżej częstotliwości odbieranej na tym właściwym "imperialistycznym" (czyli np. nasz rodzimy sprzęcior będzie ustawiony na 6685 kHz). Drugiej alternatywnej/wyższej symetrycznej pozycji zdudniającej na skali, czyli np. 7595 kHz, nie będzie.

Jeśli mój powyższy bełkot do kogoś nie dociera, to zawsze można się posiłkować poniższym rysunkiem lub filmikiem jutubnym:


Adolfowy TELEFUNKEN PARTNER 500 z roku 1977 odbiera, a nasza diorowska KALENICA R301 z roku 1990 swoim generatorem lokalnym (heterodyną) zdudnia jako BFO emisje SSB/CW w Telefunkenie. Między odbiornikami nie ma żadnego połączenia kablowego, a istnieje jedynie sprzężenie indukcyjne. Nagrano w drugi dzień wiosny Roku Pańskiego 2023 w Dzierżoniowie, około godziny 14:00, przy pięknej słonecznej pogodzie, ale w niezbyt rewelacyjnych warunkach propagacyjnych. Recepcja wewnątrz budynku ceglanego, dość cichego elektrosmogowo, na pierwszym piętrze i z oryginalnymi hitlerowskimi oknami i szybami z roku 1935 (dawne szyby ołowiowe słabo tłumią fale radiowe i jest to ich ewidentna zaleta). Odbiór tylko na samej antenie teleskopowej (50 cm).

Na filmiku rozmawiają sobie panowie z Bremy w Niemczech (ponad 700 kilometrów od Dzierżoniowa; to ten pierwszy korespondent, czyli głośniejszy, bo "dmucha" poprzez kilowatowy "dopał" zwany u nas "grubym Stefanem") oraz inny Niemiec z pobliża Gór Harcu w Turyngii, czyli z terenu byłego "enerdowa", tzn. ponad 400 kilometrów od mojego odbiornika.

Odbiorniki umieszczamy przeto bardzo blisko siebie (ba, mogą nawet do siebie przylegać/dotykać czy leżeć na sobie), przy czym lepiej, żeby to były urządzenia z jedną ciągłą skalą na falach krótkich, tzn. bez powycinanych "dziur", np. rozciągającą się w jednym kawałku od 5 do 18 MHz. A ideałem byłoby, gdyby choć jeden z nich był wyposażony w tzw. precyzer strojeniowy, bo zapewni to nam ponadprzeciętny komfort obsługi. Wskazane jest także, aby przynajmniej odbiornik pomocniczy (zdudniający) nie był urządzeniem przesadnie niskonapięciowym (czyli np. nie trzywoltowym, a dziewięciowoltowym), ponieważ zasięg pola elektromagnetycznego będzie większy, czyli do naszych potrzeb znacznie korzystniejszy. No i warto wiedzieć, że pomocniczy odbiornik zdudniający nie musi być wyposażony w antenę, a nawet nie musi być w pełni sprawny — ważne jedynie, aby działał w nim generator lokalny, zwany heterodyną, czyli żeby dało się go płynnie przestrajać pokrętłem zmiany częstotliwości (czyli zazwyczaj kondensatorem zmiennym, rzadziej potencjometrem "obsługującym" diodę pojemnościomą/warikap).

Warto nadmienić, że część odbiorników ma dualny system zasilania — bateryjny i sieciowy. Do "naszych" eksperymentów zawsze lepszym rozwiązaniem będzie korzystanie z zasilania sieciowego, bo odbiorniki w takim trybie często otrzymują nieco wyższe napięcie, co przekłada się również na lepszą głośność oraz czułość na falach krótkich.

Zachęcam wszystkich do poeksperymentowania. To wspaniała przygoda, pouczające czynności, bilet wstępu do krótkofalarskiego czy "radiowariackiego" świata hobbystów i samouków. Może ktoś połknie bakcyla. Może doda antenę zewnętrzną czy uziemienie, dobuduje prosty wzmacniacz wielkiej częstotliwości, filtr pasmowy (środkowoprzepustowy), "wystruga se" własne VFO/BFO* i nie będzie już musiał posiłkować się drugim odbiornikiem zdudniającym. Do pierwszych nasłuchów CW/SSB takie proste rozwiązanie na pewno się nada.

* testowałem tego Telefunkena z moim prostym VFO 3.5 ... 3.8 MHz (koncept Andrzeja Janeczka, SP5AHT, z "Bartka Zero" z Młodego Technika z roku 1992) i działa wyśmienicie, ale pewnie się zdziwicie, dlaczego VFO dla pasma 80-metrowego "śmiga" normalnie jako BFO na 40 metrach ... ----> dzieje się tak dlatego, że moje VFO (jak każde inne) napierdziela mocną harmoniczną na 7 ... 7.6 MHz (bo 3.5 MHz x 2 = 7 MHz), na tyle silną, że "z palcem w nosie" zdudnia tego adolfowca (Telefunkena), przy czym generatorek tenże ma faktycznie dobrą stabilność i sakrucką amplitudę (do 500 mV peak-peak na wyjściu), więc wystarczy kabelek z sygnałem obok Partnera 500 położyć i gotowe (a i z nawet ponad pół metra też nieźle potrafi zdudniać)

 

(Marcin Perliński)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz