niedziela, 31 grudnia 2023

Odgromowość antenowa przedwojenna (1927)

Prawidła fizyczne nadal te same, choć trzeba przyznać, że technologia uległa istotnemu udoskonaleniu, bo mamy uwspółcześnione (i wyjątkowo sensowne!!!) aktualnie obowiązujące prawo budowlane i łatwo dostępne niedrogie odgromniki z pewniejszymi w działaniu hermetycznymi iskrownikami gazowymi.

przerwa ma być ustawiona na 0.3 mm (grafika: B. J. Przyłuski, 1927)
Mieć wiedzę elementarną a jej nie mieć, czyli stać się całkowicie bezrozumnym nabywcą gotowych kupnych produktów fabrycznych, stanowi bardzo istotną różnicę.

Proponuję zapoznać się z podstawami historycznymi.

Warto nadmienić, że prawidłowo zainstalowany odgromnik jest w stanie odprowadzać do ziemi również nadmiernie skumulowaną elektryczność statyczną, wywołaną głównie tarciem gazów i pyłów atmosferycznych o "drucicho", z jakiegoż wykonano antenę.


(Marcin Perliński)


piątek, 29 grudnia 2023

Dobre poczytadło SF dla uczących się języka niemieckiego

źródło grafiki: Bastei Lübbe (1986)

To jeszcze z drugiej połowy lat osiemdziesiątych XX wieku. Dawna dobra szkoła linearnej akcji bez nadmiernego beznadziejnego, typowo anglosaskiego, skakania po perspektywach narracji czy kontinuum czasoprzestrzennym.

Dziełko pierwotnie w dziewięciu broszurkowatych tomikach, jednak obecne wznowienia są już grupowane np. po pięć części w jednym papierowym czy elektronicznym woluminie. 

Czyta się totoż komfortowo, szybka akcja bez zbędnych "pierdółek". Obok fascynacji technologią można dojrzeć również warstwę psychologiczną, a nawet baaardzo głęboką filozoficzną czy wręcz mistyczną.


(Marcin Perliński)



Sprawdzona herbatka do zastosowania przy lekkich niedomaganiach aqualnych

Najprawdopodobniej najlepsza herbatka ziołowa na świecie. Zapobiega infekcjom (a w większości przypadków je od ręki usuwa), piachowi, kamieniom. W Niemczech kiedyś bez problemu można było kupić (a na początku lat 90 ubiegłego stulecia to i w polskich aptekach była z importu dostępna), a i od biedy można sobie samodzielnie umieszać, bo skład podany.

Fitoterapia to zawsze potęga!

Polecam zwłaszcza młodym ludziom z niewielkimi niedomaganiami.


(Marcin Perliński)



czwartek, 28 grudnia 2023

Przedwojenni radiowariaci-spryciarze, czyli baterie żarzenia i anodowe własnego wystrugu (1928)

Na niezelektryfikowanej prowincji lampy mieli wówczas głównie bateryjne, więc do najbardziej "miliamperożernego" żarzenia wykorzystywali najczęściej ogniwa Thomsona (siarczan miedzi, 4 V, z czterech lub pięciu "celek" uszeregowionych), a napięcie anodowe (do ok. 30 V) "wyciskali" z (również) połączonych szeregowo kilkudziesięciu ogniw Callaud (na bazie kwasu siarkowego). 


źródło: "Radjo dla wsi i małych miasteczek" — Wacław Szczęsny, 1928

Powyższe "patenty" są o tyle cenne, że da się z nich korzystać w sytuacjach klęsk żywiołowych czy ogólnoplanetarnych katastrof, ponieważ kwas siarkowy można znaleźć nawet we wrakach rozwalonych na skutek wojny atomowej samochodów, a dostęp do złomu metalowego też nie powinien być utrudniony w obliczu zamienienia się cywilizacji w kupę gruzu i śmieci, a siarczan miedzi można bez trudu nabyć na zapas i trzymać w szafie, wzgl. wytworzyć go samodzielnie w nieskomplikowanym procesie chemicznym ... także z kwasu siarkowego (oraz tlenku miedzi wzgl. siarczku miedzi).

 
UWAGA!!! OBOWIĄZUJĄ WSZELKIE ŚRODKI BEZPIECZEŃSTWA ORAZ UTYLIZACJI DOTYCZĄCE POSŁUGIWANIA SIĘ SUBSTANCJAMI CHEMICZNYMI, A ZWŁASZCZA KWASAMI!!! ZWARCIE W OGNIWIE MOŻE SKUTKOWAĆ POŻAREM!!! SKONSULTUJ SIĘ Z NAUCZYCIELEM CHEMII ORAZ ELEKTRYKIEM Z UPRAWNIENIAMI!!! PROJEKT NIE NADAJE SIĘ DLA DZIECI I MŁODZIEŻY!!!

A tutaj alternatywny projekt na bazie salmiaku.

(Marcin Perliński)

środa, 27 grudnia 2023

Tranzystorowa krzemowa superheterodyna do łowów na lisa, 80 m, pośrednia 1600 kHz (DJ9CL, 1971)

No naprawdę szkoda, żeby tak podstawowa i pożyteczna wiedza poszła w zapomnienie:



Powyższy koncept po polsku przybliżono w "Biuletynie PZK" 4/1971, czyli wtedy, kiedy byłem jeszcze u Mamy w brzuchu.

Proste, ale chyba nie za bardzo dla początkujących. Tranzystory można dobrać współcześniejsze (np. 9018, choć osobiście preferowałbym BF214), T6 i T7 mogą być uniwersalne, indukcyjności według ogólnych zasad.

Autorem odbiornika jest Karl-Heinz Winkler (DJ9CL), Silent Key, niestety, latem roku 2008.


(Marcin Perliński)

Odsłuchnik germanistyczny pierwszosemestralny (HVÜ)

Archiwalna sprawa dla zaawansowanych, obecnie już  całkowicie w domenie publicznej.

Sznureczek taki otoż.

Parolowanie: uztranslations 

Ripowane ze starożytnych kaset audio, więc jakość "średnia na jeża", czyli najlepiej wgryźć się w totoż słuchawkowo. 

Zaletą jest dołączona transkrypcja.

Dystrybucyjnie przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, przy czym nie można wykluczyć możliwości, że same nagrania fizycznie wykonano nawet i w okolicach stanu wojennego w PRL (wzgl. niedługo po nim/przed nim).


Polecam!


(Marcin Perliński)

wtorek, 26 grudnia 2023

Sakrucko skuteczny dwutranzystorowy amplifiltr do odbiornika nasłuchowego (SP9BVZ, Janek Mogielnicki, 1979)

Amplifiltr jest po to, aby przyciąć pasmo akustyczne do zakresu telefonicznego, odpowiadającego mniej więcej spektrum, w jakim zawiera się mowa ludzka (300 Hz ... 3 kHz), względnie przedział "pipkań" telegraficznych (np. 700 Hz ... 1.5 kHz). Odbiornik wyposażony w amplifiltr (włączany tuż przed wzmacniaczem małej częstotliwości) znacznie mniej szumi, dzięki czemu recepcja fonii czy telegrafii jest bardziej selektywna i komfortowa. 

Ludziska z dawnego świata potrafili wszystko budować w oparciu o bardzo podstawowe analogowe elementy elektroniczne:


Opracował SP9BVZ (Janek Mogielnicki).

Opublikowano w „Biuletynie PZK” 9/1979.

Powyższy układ ma parametry porównywalne z filtrem kwarcowym, a osoby chcące bardziej zgłębić temat powinny zapoznać się z tymże materiałem dodatkowym z czasów przełomowych między towarzyszem Wiesławem a Edkiem Gierkiem.

Ciekawostką jest fakt, że przedstawiony powyżej amplifiltr działa przyzwoicie nawet bez indukcyjności, o czym świadczy tenże odbiorniczek skonstruowany przez tego samego autora.


(Marcin Perliński)

Antyjaruzelska szybko sklecalna homodyna nasłuchowa na 14 MHz (SP9BVZ, Janek Mogielnicki, 1982)


"Władzia" ludowa wprowadziła stan wojenny i skonfiskowała, a ściślej mówiąc "internowała", krótkofalowcom posiadany sprzęcior, więc ludzie szybko i trochę na złość Jaruzelowi samodzielnie sklecali sobie uproszczone "partyzanckie" odbiorniki nasłuchowe. Paradoksalnie bardzo dobrze wspominam tamten czas, bo przez ponad miesiąc nie chodziliśmy do szkoły, więc bumelowaliśmy bardzo superalnie i fajowo, choć zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim w naszym kraju było do śmiechu.

Odbiorniczek wymaga podłączenia do jakiegoś wzmacniacza m.cz. (zwykłego lub, co lepsze, takiego z choćby pobieżnym przycięciem pasma akustycznego do zakresu 300 Hz ... 3 kHz). Typy tranzystorów nie są krytyczne (w miejsce trochę egzotycznego 2N5226 można dać nawet coś uniwersalnego PNP, nawet BC557B czy 2N3906 tutu zadziała, przy czym osobiście próbowałbym użyć nawet czegoś wysokowzmocnieniowego typu BC560C). Cewka dla ówczesnego pierwszego kanału TV, czyli dla 48.5 ... 56.5 MHz (wymiary podano, więc można samemu wystrugać). Cewka VFO także dokładnie opisana (tak na oko coś w okolicach 0.8 do 1 mikrohenra). Dławik rzędu przynajmniej kilkudziesięciu mikrohenrów. Toto coś ma akurat plus na masie i jest ponadprzeciętnie czułe, gdyż dysponuje wbudowanym wejściowym wzmacniaczykiem wielkiej częstotliwości.

Opracował kolega SP9BVZ (Janek Mogielnicki), czyli znany konstruktor, który potrafił na kolanie i z byle czego złomowego sklecić działające odbiorniki, nadajniki, amplifiltr czy przystawki BFO do fabrycznych radioodbiorników, co wychodziło naprzeciw oczekiwaniom najbiedniejszych czy najmłodszych krótkofalowców, którzy w PRL stanowili chyba znakomitą większość radiowariackiego grona.

Opublikowano w „Biuletynie PZK” 3/1982.

niniejsze doprecyzowania: Marcin Perliński (SP6MAJ)

poniedziałek, 25 grudnia 2023

Sprawdzony warikapowy precyzer strojenia do dowolnego VFO

Sprawdzone, bo wykonałem i precyzerek poprawnie współpracuje z takim oto VFO z "Bartka Zero" Pana Andrzeja Janeczka (SP5AHT), opisanego także pod nieco inną nazwą w kilku numerach "Młodego Technika" w roku 1992:

koncepcja: Andrzej Janeczek (SP5AHT), MT 2/1992

Oczywiście kropka na schemacie (precyzera) ma być. Zasilanie stabilizowane, kondziory w razie możliwości dajemy stabilne termicznie (np. NP0, COG czy MLCC). Typ diody pojemnościowej nie jest krytyczny, bo nawet pospolita BB105 czy wręcz całkowicie nieprzewidziana do tego rodzaju zastosowań prostownicza krzemówka klasy 1N4007 też od biedy powinna zadziałać zadowalająco. 

Montując taki układ i podłączając go do gorącego (= górnego na schemacie) końca cewki naszego VFO uzyskamy wygodną precyzję dostrajania na poziomie pojedynczych herców, co przy odbiorze SSB/DSB jest funkcjonalnością niezwykle pożądaną, gdyż przy pomocy wbudowanego w VFO kondensatora powietrznego osiągnięcie wysokiej rozdzielczości dostrajania może się okazać koszmarnie niewygodne.

Aha, w moim VFO (na pasmo 80 metrów) cewka jest nawijana kilkuwarstwowo na polferowskim obwodzie 12x12 (z "Neptuna 623"), bo karkasu od środkowogierkowskiego telewizora czarno-białego "Libra" nie posiadałem. Zenerki 8V2 nie miałem, więc zapakowałem dający jeszcze lepsze efekty stabilizator 78L08. Kondensator 100 pF (= ten równoległy do cewki) zalałem bardzo grubą warstwą parafiny, gdyż nie dysponowałem "fachowym" o podwyższonej stabilności termicznej. 

Moje VFO po kilkunastu minutach od momentu włączenia zasilania nie "odpływa" więcej niż o kilkanaście ... kilkadziesiąt herców w ciągu godziny, a w sytuacji, gdy temperatura powietrza w pokoju jest bardzo stabilna, tzn. jeśli np. zimą nie jest otwierane okno, to "betonowa niezmienność" jest chyba nawet jeszcze wyższa.


(Marcin Perliński)

Kontrowersyjny (nawrócony?) antyfaszysta i hitlerożerca Hermann Rauschning

Postać ciekawa i nietuzinkowa. Część czytelników wierzy mu bezgranicznie, a pozostali uważają go za mitomana. 

O istnieniu tego człowieka oraz jegoż książek dowiedziałem się przed momentem w trakcie oglądania dość powszechnie znanego "skandalizująco-sensacyjnego" cyklu postulującego istnienie paleoastronautyki, czyli. tzw. "starożytnych kosmitów".

Najłatwiej spróbować samodzielnie wyrobić sobie opinię poprzez zapoznanie się z tekstami źródłowymi, np. w wersji angielskiej lub rosyjskiej, ponieważ są udostępnione bezpłatnie na ogólnie przyjętych antykapitalistycznych oraz antyzeszmaceniowych zasadach dystrybucyjnych.

Czytając samodzielnie rozwijasz se mózg!!!


(Marcin Perliński)

czwartek, 21 grudnia 2023

Porządniejszy klasyczny dawny rdzeniuszko-pokręcuszkowy dwuobwodowy filtr wejściowy dla amatorskich pasm krótkofalowych (Andrzej Janeczek, 1992)

Chwalę, bo kilka lat temu wykonałem (dla pasma 80-metrowego) i działa naprawdę przyzwoicie. Wewnętrzne (= na schemacie) uzwojenia pierwotne, czyli rezonansowe, mają po 10 mikrohenrów, a wtórne uzwojenia sprzęgające (= zewnętrzne na schemacie) po 5 zwojów: Drutek np. DNE 0.2 ... 0.3 mm:

opracowanie: Andrzej Janeczek 

A kto szuka dokładniejszego opisu wykonania indukcyjności lub zamierza przeskalować filtr na inny zakres amatorski, to proponuję wczytać się w poniższą tabelkę:

opracowanie: Andrzej Janeczek 

Może doczytasz także i toto.


(Marcin Perliński)

Filtry BPF, LPF (dwójobwodowe, trójobwodowe), gotowe rozwiązania

Można korzystać zarówno po stronie odbiorczej, jak i nadawczej, przy czym w tym drugim przypadku należy zastosować materiały o adekwatnej wytrzymałości napięciowej, prądowej i termicznej.

Najbardziej spodobał się mi dziewięciopasmowy filtr LPF Piotrka Faltusa (SP9LVZ), ponieważ bazuje na kondziorach z powszechnie dostępnych typoszeregów oraz na standardowych "pierścionkach", a ponadto od razu może obsługiwać także i pasmo "cymbałkowe" (27 MHz). Nie trzeba oczywiście wykonywać wszystkich dziewięciu sekcji, gdyż wystarczy "wyjąć" sobie tylko to, co w danym momencie będzie nam akurat potrzebne:

opracowanie: Piotr Faltus (SP9LVZ)

Pozostałe informacje oraz dalsze materiały w tejże paczuszce, a autorami konceptów są następujące osobowości:


K4VX Lew Gordon

SP5QU Wiktor Chojnacki

SP9LVZ Piotr Faltus 


Zachęcam do "pogrzebania" w temacie.


obowiązkowa lektura uzupełniająca 

(dla ludzi budujących odbiorniki)


(Marcin Perliński)

środa, 20 grudnia 2023

Sprawdzone bezpieczniki elektroniczne

Koncepcji oraz schematów w prasie, podręcznikach czy w Internecie jest naprawdę całe multum, jednak na początek polecam sprawdzone bezscalakowe i bezmikrokontrolerowe rozwiązanie z baaardzo dawnego zestawu NE517:

koncept bazowy: NE517 (czeska edycja/instrukcja "Koszyce")

Diodę LED można także "zapakować" dwubarwną (ze wspólną katodą). Wzory dołączone.
Dla większych prądów (np. powyżej 200 mA) dodanie radiatora na T2 bardzo zalecane. Zamiast BC307 można użyć dowolnego uniwersalnego tranzystora PNP, np. BC557B.

A chcących budować zabezpieczenia większej mocy (np. do 20 amperów) odsyłam do paczuszki z materiałami dodatkowymi.


... lub z detektorem toroidalnym

... lub z detektorem na przekaźniku 


(Marcin Perliński)


poniedziałek, 18 grudnia 2023

Poliglotyzm kosmopolityczny siedmiojęzyczno-maksymalny, czyli DE-PL-RU-BE-LT-LV-YI (1918)

Jest okazja do zapoznania się z kwintesencją wielokulturowego miksu środkowoeuropejskiego, a nawet opanowania alfabetu rosyjskiego czy hebrajskiego, przy czym pewnie niejeden człek się zdziwi, że język jidisz jest dialektem ... (zasadniczo) środkowoniemieckim, stosowanym, nawet obecnie, przez kilka milionów dość charyzmatycznie i tradycjonalistycznie nacechowanych użytkowników, zapisywanym alfabetem hebrajskim, wyjątkowo z dopuszczalnym dołączaniem samogłosek, któregoż to wyrazy i wersety odczytujemy od prawej do lewej.

sznureczek do zasobu

Upadające kajzerowskie Niemcy wydały swym ostatnim tchnieniem sakrucko przydatny glosariusz.


(Marcin Perliński)

niedziela, 17 grudnia 2023

"Człowiek z blizną" wspomina (1975)

obwoluta: Wolfgang Heinzel (1993)

Byłem sam zdziwiony, że w kalifornijskim archiwum cyfrowym ot tak po prostu sobie leży. Fajnie, że "publicznie udomenowione", bo cała planeta może mieć normalny pożytek. 

Dokument historyczny o wielkiej wartości oraz prezent dla badaczy, naukowców, grup rekonstruktorskich, pisarzy, dziennikarzy itd.

Polecam!


(Marcin Perliński)


Biblioteka symboli elektronicznych do ręcznego wykopiowywania i wklejania (Claude Jacobs)


To jeszcze z czasów bardzo wcześniejszych, więc "rozdziałka" grafik z perspektywy końca roku 2023 niestety trochę nędznawa. 

Rysowanie "na piechotę" z gotowych szablonów ma tę zaletę, że wystarczy dowolny sofcior na poziomie "Painta", aby sobie z wszystkim poradzić.

Bibliotekę opracował i darmowo udostępnił niejaki Claude Jacobs w okolicach przełomu stuleci (a może nawet i ciut wcześniej).

Nie mam pojęcia, czy ktokolwiek z tego czegoś skorzysta, jednak może komuś przyjdzie do głowy stworzenie podobnego własnego współcześniejszego szablonu w wyższej rozdzielczości.


(Marcin Perliński)

sobota, 16 grudnia 2023

Kultowe "poczytajki" naszych rodziców i dziadków (Jerzy Szczygieł "Tarnina", 1960)

Inne pokolenie, inne lektury, marzenia, fascynacje. 

Pan Jerzy Szczygieł "Tarninę" wykreował już z perspektywy osoby niewidomej. W roku 1945 jako kilkunastolatek na polach minowych nad Wisłą stracił wzrok, jednak nie poddał się i został cenionym i poczytnym pisarzem tworzącym (także) literaturę młodzieżową, z którą utożsamiały się całe pokolenia. 

Książka wzmiankowana w niniejszym blogowpisku była w naszym domu rodzinnym od zawsze, a Mój Tato, Bronisław Perliński, szczerze zachęcał mnie do tejże lektury, na co też i zareagowałem konsumując ją nader chętnie, a nawet wielokrotnie.

"Tarninę" można bez problemu zdobyć w bibliotekach, antykwariatach czy zasobach internetowych (także w postaci audiobooka wydanego przez Polski Związek Niewidomych w roku 1993).

Idea wszechogarniającego lojalnego wspólnotowego koleżeństwa oraz próba zbudowania prawdziwego własnego podziemnego refugium, niezależnego od dorosłych i reszty świata, jest, przynajmniej dla mnie, niezwykle ekscytująca, a opis realiów wojny można uznać za w pełni wiarygodny i unikatowy. "Na upartego" można nawet i przyjąć założenie, że powieść ta jest bardzo odległym echem "Chłopców z Placu Broni" Ferenca Molnára.

Zachęcam do pożerania i pochłaniania.


(Marcin Perliński)


środa, 13 grudnia 2023

"Podtrzymek" nieużywanych "leżakowanych" akumulatorków Ni-Cd oraz Ni-MH

Koncepcja bazowa z ZSRR rodem, wzmiankowana już w tymże blogowpisku.

pomysł: Stephan Mischnick

I tym sposobem można wykonać "podtrzymek" nawet dla kilkunastu akumulatorków, o ile dla każdego z Ni-Cd / Ni-MH sporządzimy odrębne dalsze odgałęzienie na czterech diodach i rezystorku. Każdy akumulatorek będzie dostawał 5 mA z dokładnie ustalonym napięciem w okolicach 1.4 V, co oznacza, że nigdy nie "zdechnie z pustości" (na skutek naturalnego powolnego  samorozładowania) ani się nie przeładuje.

Idea jest genialna!

Zachęcam do wypróbowania.


materiały źródłowe


(Marcin Perliński)

Dobra książka na długie zimowe wieczory: "Uniwersytet za kolczastym drutem" (Stanisław Urbańczyk, 1975)

W moje "łapki" wpadło kilka interesujących książek z prywatnej biblioteczki bardzo szanowanego i chyba dość "wysoko postawionego" pracownika naukowego wrocławskiej Akademii Medycznej, któryż to rozdał sporą część swojego pokaźnego rodzinnego księgozbioru pozostałemu personelowi zespołu zabytkowych "klinkierowych cesarskich" klinik przy ulicach Curie-Skłodowskiej czy Chałubińskiego.

Ponieważ zdaję sobie sprawę, że dawne pokolenie właśnie odeszło lub ostatecznie odchodzi, a szkoda by było, żeby życie tych "wcześniejszych" ludzi nauki, honoru, normalności, idealizmu i zwykłej poczciwości popadło w zapomnienie, postanowiłem zwrócić uwagę na kilka książek dla ówczesnych "generacji normalnego człowieczeństwa" ważnych, potrzebnych, pouczających.

"Uniwersytet za kolczastym drutem" to wspomnienia jednego z młodych pracowników naukowych Uniwersytetu Jagiellońskiego, który został na początku II wojny światowej podstępnie aresztowany i uwięziony wraz z grupą najznamienitszych krakowskich profesorów. Stanisław Urbańczyk niebywale szczegółowo opisał nawet najdrobniejsze fakty, zachowania pozbawionych godności kolegów, ich reakcje na chłód, ból, choroby, upokorzenia, prześladowania, a także niemal heroiczne starania naukowego świata całej ówczesnej Europy prowadzące ostatecznie do względnie szczęśliwego zakończenia tej haniebnej samowoli teutońskich oprawców.

Może ktoś poszuka tej pozycji w bibliotekach czy antykwariatach, bo warto. 

Czytając wspomnianą książkę przeniosłem się do innego dawnego świata i dosłownie "byłem tam razem z nimi". Być może jestem "kompatybilny tylko sam ze sobą" i lektura wspomnianej pozycji spodobała się tylko i wyłącznie mi samemu, jednak zawsze istnieje (niewielkie) prawdopodobieństwo, że po dzieło to sięgnie choćby jedna osoba o podobnej wrażliwości, poprzez co niniejszy blogowpisek przestanie być jedynie czczym słowotokiem nawiedzonego miłośnika epok i pokoleń minionych.


(Marcin Perliński)


wtorek, 12 grudnia 2023

"Gebildete Stände" skarbnicą wiedzy z czasów przedbismarckowskich i prewilhelmińskich

Do znalezienia w wielu miejscach w sieci, a w formie najbardziej źródłowej (czysto "faksymilowej", wydanie dziewiąte oraz dziesiąte) między innymi tutu.

Pełna nazwa to "Allgemeine deutsche Real-Enzyklopädie für die gebildeten Stände"  Conversations-Lexikon (1851-1855)", 15 tomów w przypadku wydań 9/10 (i równocześnie 16 woluminów, ponieważ ostatni tom "przecięto" na dwie księgi).

Wydrukowano oczywiście frakturą i "samotekstowo", tzn. w przeważającej mierze bez ilustracji czy map. 

Jest to na pewno najbardziej monumentalne "kompaktowo skrócone" przystępne objętościowo oraz obfite treściowo dzieło leksykograficzne tamtych czasów i najprawdopodobniej najcenniejszy "szerokospektralny" artefakt historyczny z okolic epoki "tuż po spacyfikowaniu Napoleona oraz po Kongresie Wiedeńskim".

Wydano nakładem "Brockhausa", jak najbardziej w Lipsku, bo gdzieżby indziej ...

Zachęcam do badań historycznych!

Aha, to właśnie w Dzierżoniowie "załatwili" Napoleona (obrady w domu Pastora Thiede, noclegi w pałacu w Pieszycach oraz w Piławie Górnej).

zapasowe repozytorium 

mila pruska (= 7.5 km)


(Marcin Perliński)

Jeszcze jedno wszechkorzystne zabezpieczenie przed odwrotnym podłączeniem biegunów zasilania

grafika: Rudolf Graf, William Sheets 

Takie zabezpieczenia nie są niczym nowym, bo sam zazwyczaj posługuję się pojedynczą diodą prostowniczą czy tranzystorem typu MOSFET, jednak przedstawiony na powyższej ilustracji układ ma jedną istotną zaletę, gdyż chroniony układ, przy odpowiednio przemyślanej konstrukcji oczywiście, może być zasilany zarówno prądem stałym (DC, ze "strażnikiem polaryzacji"), jak i zmiennym (AC). Proszę jednak nie zapominać, że dla prądu stałego nieunikniony spadek napięcia na mostku prostowniczym będzie w przypadku klasycznych diodek krzemowych wartością rzędu 1.2 ... 1.6 V, natomiast przy zasilaniu prądem przemiennym napięcie (AC) za mostkiem prostowniczym, czyli przedstawionym na ilustracji układem, na obowiązkowym kondensatorze elektrolitycznym (który na obrazku nie został wrysowany!!!) stanie się napięciem stałym (DC) i będzie większe 1.41 raza, czyli np. podając na wejściu mostka 10 VAC za mostkiem (= na kondensatorze elektrolitycznym) uzyskamy 14.1 VDC jako wartość wyprostowaną, wygładzoną i niestabilizowaną.

Biorąc pod uwagę fakt, że gotowe fabryczne kupne mostki prostownicze kosztują od kilkunastu groszy do kilku złotych za sztukę, pomysł zaprezentowanego zabezpieczenia wydaje się ciekawą propozycją.


(Marcin Perliński)


Tajny przekaz Himmlera do generałów (Poznań, 1943)

źródło grafiki: amazon com
Istnieją pozycje na rynku wydawniczym, które nie są formalnie zakazane, ale większości autochtonów w poszczególnych republikach bananowych ich się nie prezentuje czy rekomenduje, ponieważ zawierają treści obecnie uważane za przeważnie kontrowersyjne, rasistowskie, eugeniczne, totalitarne, momentami szalone czy absurdalne, a czasami i po prostu niegrzeczne dla poszczególnych społeczności etnicznych. 

Na pierwszy rzut oka w referacie wygłoszonym przez tzw. Reichsführera (całkiem słusznie) dostrzegamy bełkot paranoika i zbrodniarza, jednak przy głębszej analizie można faktycznie wyłowić szereg mimo wszystko częściowo (pozornie lub realnie) spójnych "rodzynków" typu:

  • próba subiektywnej charakterystyki narodów słowiańskich, głównie Rosjan na przykładzie Własowa, dziwnie trafna w odniesieniu do historii oraz współczesności Rosji, Polski czy tegoż, co obecnie określane jest mianem Unii Europejskiej 
  • wszechnicująca (i oczywiście niesprawiedliwa) pogarda dla większości Włochów
  • planowanie paneuropejskie czy wręcz globalne
  • aktualna próba analizy ówczesnej sytuacji na froncie wschodnim

Pozycję wzmiankowaną w niniejszym blogowpisku szczególnie rekomenduję:

  • nauczycielom i wykładowcom
  • politologom i socjologom
  • historykom
  • reżyserom czy pisarzom
  • rekonstruktorom historycznym
  • psychologom i psychiatrom
  • osobom o nieco szerzej otwartych umysłach
  • jednostkom ciekawym świata o stabilniejszej osobowości 

Polecam, niekoniecznie wszystkim, ale i tak szczerze.


(Marcin Perliński)



niedziela, 10 grudnia 2023

Księżyce pyłowe Ziemi, czyli o tym, że Pan Kazik Kordylewski miał rację, a wątpiące "uczone" kundelki były w błędzie

źródło: Wikipedia (CC-BY-SA)

Jeden z największych astronomów w historii naszej planety, Pan Kazimierz Kordylewski, oba księżyce pyłowe Ziemi o gigantycznych średnicach dochodzących do 10 000 kilometrów zaobserwował dosłownie gołym okiem i przy pomocy podstawowych przyrządów optycznych z poziomu Kasprowego Wierchu w połowie lat pięćdziesiątych dwudziestego wieku. Świat naukowy podchodził do tego odkrycia nie tylko sceptycznie (choć obłoki Kordylewskiego faktycznie sfotografowano w roku 1961), ale i złośliwie prześmiewczo, gdyż nie dysponował jeszcze odpowiednio czułymi oczami (od Pana Boga) oraz przyrządami fotometrycznymi (wykonanymi przez podwójnie sapiące małpy bezogonowe) i dopiero w roku 2018 węgierskim astronomom udało się "ostatecznie potwierdzić" to, co Pan Kazik zobaczył, kartografował i udowodnił pół wieku wcześniej.

O odkryciu Pana Kordylewskiego dowiedziałem się dopiero dzisiaj, kiedy w telewizyjnej "Panoramie" pokazano jedną ze zwycięskich tegorocznych konkursowych krakowskich szopek bożonarodzeniowych, która gloryfikuje Kopernika oraz właśnie Pana Kazimierza.


(Marcin Perliński)


Normalny świat normalnych ludzi

Małe przypomnienie, że można także normalnie i po ludzku funkcjonować, ponieważ "mniej znaczy więcej":

fotka: twitterowicz @RadekZKraka

Zachęcam do dalszych rozważań natury egzystencjalnej.


(Marcin Perliński)


Rumuńska "fotocomanda", czyli np. siermiężny (acz skuteczny) latarkowy pilot ON-OFF do archaicznego telewizora (1982)

Elementy można uwspółcześnić. Zamiast latarki dać zabawkowy laserek i z pojedynczych 3 ... 4 metrów zrobią się ich dziesiątki, jeśli nie setki. Fototranzystory trza oczywiście zapakować do jakichś rureczek-osłon, żeby nie reagowały na fałszywe impulsy od światła dziennego czy "dyndającej se" pod sufitem żarówki.

opracowanie: Mark Andres ("Technikum" 1/1982, Rumunia)

Czujniki instalujemy np. z lewej i prawej strony telewizora i ścieszamy się fajną prostą automatyką domową. Oświetlenie lewego fototranzystora włączy odbiornik na stałe (= oczywiście "z zatrzaskiem"), a snop światła skierowany na prawy fototranzystor wyłączy "telepudło".

Latarka najlepsza oczywiście taka z regulowaną szerokością snopa światła (= z kolimatorem).

Sercem układu jest multiwibrator bistabilny.

Polecam!


(Marcin Perliński)


sobota, 9 grudnia 2023

Sprawdzone dyskryminatory okna na 555 lub podwójnym opampie (np. na LM358)

W nawiązaniu do niedawnego blogowpisu:

opracowanie: elektrodowicz ArturAVS

opracowanie: Paul M. Harden (NA5N)

Polecam zwłaszcza koncept na opampie, bo można także odwracać logikę załączania (odwrotnie podłączamy wejścia oznaczone znakami "+" oraz "—" i gotowe).


przykładowa ładowarka na 555

dalsze przykłady


(Marcin Perliński)


czwartek, 7 grudnia 2023

Akumulatora zimowy lub długopostojowy "podtrzymek" (DDR, 1984)

Zasada jest taka, że wystarczy podać typowe konserwujące napięcie buforowe 13.5 V ... 13.8 V (lub jeszcze lepiej i bezpieczniej nieznacznie niższe, np. 11.9 V ... 13.4 V) o stałym prądzie (= natężeniu) rzędu około 50 ... 70 mA (około 1/1000 z pojemności znamionowej akumulatora), aby nieużywany lub sporadycznie użytkowany pojazd mógł zimować lub "postojować" nawet całymi latami.

W czasach mojego faworyta, Ericha Honeckera, pewien inny bardzo kumaty gościu, niejaki Thomas Böhlke, w okołoarmijnej (NVA) corocznej publikacji "Elektronisches Jahrbuch 1984" opisał prosty "podtrzymek" na minitrafku 12 VAC (nawet takie o możliwościach wypluwczych rzędu 100 mA wystarczy), mostku z dawnych socjalistycznych ekwiwalentów współczesnych 1N4007, zenerce 5V1, tranzystorze klasy BC547B oraz wykonawczym (VT2) klasy przynajmniej BD136 lub BD136-16, a jeszcze lepiej bardziej "pancernym" współczesnym krzemowym trzyamperowcu PNP z "betą" na poziomie minimum około 50 ... 70. Radiator z blachy 5 cm x 5 cm zalecany. Prąd (= miliampery) regulujemy potencjometrem 250-omowym (220 omów czy 330 omów też się nada). Przy pierwszym uruchomieniu zaleca się na wyjściu podłączyć jednowatowy rezystor o wartości kilku pojedynczych omów i ustawić prąd np. na poziomie 60 mA (właściciele "diesli", wyposażonych w nieco pojemniejsze akumulatorymogą podać więcej, tzn. na przykład 70 ... 75 mA). Prawidłowo wykonany układ jest w pełni niewrażliwy na zwarcie (na wyjściu) oraz ogólnie względnie "idiotoodporny". Można tym czymś obsługiwać również akumulatory 6 V, o ile zamiast trafka 12 VAC damy choćby stary PRL-owski transformator dzwonkowy 8 VAC. Rezystor R5 musi być przynajmniej ćwierćwatowy. Zenerka 5V1 dowolna, dla "spokojności" najlepiej półwatowa. Bezpiecznik 63 ... 100 mA przed uzwojeniem pierwotnym trafa obowiązkowy. Mostek Graetza opisany i rozrysowany tutu. Kondensator elektrolityczny C1 (na napięcie minimum 25 V, a jeszcze korzystniej na 50 V) ma plus na górze (schematu) i górna szyna zasilająca jest również plusem "idącym" do akumulatora. Z emitera VT2 "wyłazi" minus podawany do akumulatora i nie łączy się on z żadnym innym elementem układu. Ot, wszystko.

Pełny tekst publikacji tutu.

UWAGA!!! NIE ZNASZ SIĘ, TO NIE RÓB!!! NIE ZNASZ NIEMIECKIEGO, TO TEŻ NIE RÓB!!! MOŻLIWOŚĆ PORAŻENIA PRĄDEM LUB POŻARU!!! POKAŻ SWÓJ UKŁAD ELEKTRYKOWI Z UPRAWNIENIAMI!!! W RAZIE JAKICHKOLWIEK WĄTPLIWOŚCI KUP ZA KILKADZIESIĄT ZŁOTYCH GOTOWY FABRYCZNY MIKROPROCESOROWY UKŁAD PODTRZYMUJĄCO-KONSERWUJĄCY!!!


o zamiennikowaniu Ge ---> Si

skrócony katalog diod i tranzystorów z "enerdowa"


(Marcin Perliński)

środa, 6 grudnia 2023

Magnesowanie igły kompasu metodą mechaniczno-udarową, czyli magnetostrykcja i efekt Villariego pełną gębą

To chyba najmniej znana, dość niewygodna i kapryśna oraz wymagająca długotrwałego "napierdzielania" młotkiem metoda tworzenia igły magnetycznej:

grafika: preparednessadvice.com

Się bierze kawałek pręta z (najlepiej rozhartowanego) żelaza miękkiego, ustawia się go na linii północ-południe, podnosi się o odpowiedni "kąt x" i krótkimi mocnymi uderzeniami młotka "magnesuje" się tak długo, aż "prętek" tenże sam zacznie być kompasem. Na półkuli północnej młotek wali w uniesiony kraniec pręta skierowany na południe, a na półkuli południowej odwrotnie. Wspomniany "kąt x" dla naszych szerokości geograficznych, zbliżonych do tych, na jakich rozpościerają się Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, wynosi około 60 ... 80 stopni i musi być dobrany eksperymentalnie. 

Po namagnesowaniu pręt możemy powiesić na mocnej nitce i sprawdzić, czy poprawnie wskazuje linię północ-południe oraz oznaczyć koniec wskazujący północ np. czerwoną farbą. Alternatywnie można także wykorzystać namagnesowany pręt do wtórnego wytworzenia klasycznej "malutkiej krawieckiej" igły magnetycznej poprzez pocieranie.

Metoda powyższa jest trudna i wymaga wcześniejszej orientacji na linii północ-południe, do czego przydać się może ... drugi kompas, względnie ustalimy kierunki w oparciu o inne metody astronomiczno-przyrodnicze.

Przy pomocy powyższego konceptu można również wykonać (raczej nędznawy) magnes sztabkowy, którym później stworzymy igłę magnetyczną poprzez klasyczne pocieranie. Bierzemy płaskownik metalowy, np. wielkości przełamanej wzdłużnie na pół tabliczki czekolady, kładziemy go na płaskim twardym podłożu (ustawiając oczywiście w linii północ-południe) i walimy młotem w południowy kraniec (przynajmniej na naszej półkuli północnej), przy czym należy od czasu do czasu przesuwać płaskownik po podłożu na linii północ-południe, przemieszczając go o kilka centymetrów raz bardziej na północ, a raz bardziej na południe, nie zapominając oczywiście o ciągłym waleniu w południowy kraniec.

Metody powyższe są chyba bardzo słabo znane w Polsce i wymagają sporej dozy samozaparcia oraz prób i błędów, zanim w końcu osiągnie się zamierzony skutek.


(Marcin Perliński)

Maszyny proste — ot, choćby dźwignia, czyli kiedy jeden obraz znów więcej niż tysiąc słów powiadać raczy

W jednym z "breżniewowskich" radzieckich uzupełniających (para)podręczników szkolnych natrafiłem na takiż otoż obrazeczek:

źródło: Ф. Рабиза «Техника твоими руками» (seria "Знай и умей", tzw. "Biblioteczka Pioniera", 1975)

... i postanowiłem się nim podzielić z pozostałymi przedstawicielami człowieka sapiącego podwójne (zwanego/znanego tym samym jako Homo sapiens sapiens).

Dowikipediuj się, proszę ...


(Marcin Perliński)

Babilońska astronomia, zaćmienia, interwał zwany "saros", 18 lat i 10 dni

Rodzina Perelmanów to geniusze, bo takie ich geny i dobra karma chyba także.

Zawsze mnie fascynowało, jak to starożytni kapłani moment zaćmienia Słońca czy Księżyca "wykumywali" i wstępnie się dowiedziałem dopiero z książki Jakowa (= Jakuba) Perelmana "Занимательная астрономия" z roku 1954

Dla osób kochających matmę, a zwłaszcza algebrę oraz oczywiście obeznanych choćby oględnie z językiem rosyjskim zamieszczam korespondujący rozdzialik:



Ludziska kiedyś mądre były, bo bez komputrów, srajfonów i apek czy prądu potrafili na zwykłych ułamkach w swojej własnej głowie (względnie na kawałku papieru czy patykiem na piachu) operować. 

Zachęcam do zgłębienia tematu!

materiały uzupełniające (DJVU)


(Marcin Perliński)

wtorek, 5 grudnia 2023

Idea odbiornika detektorowego z prostowaniem dwupołówkowym, czyli większa głośność przy gorszej antenie (1975)

Od razu uprzedzam, że w XXI wieku jest to bardzo trudna do wykonania konstrukcja, bo odbiornik bez pręta ferrytowego zadziała tak sobie, antena i uziemienie i tak muszą być znakomite, a nadawanie na falach długich 225 kHz najprawdopodobniej nie będzie kontynuowane przez Polskie Radio w nieskończoność. 

Dodatkowym problemem będzie zdobycie słuchawek wysokoomowych lub ich zastąpienie współczesnymi niskoomowymi (na przykład poprzez transformator dopasowujący impedancję), względnie "pokombinowanie" ze słuchawkami krystalicznymi wykonanymi z blaszek piezo (wraz z dodanym równolegle kondensatorem lub kondensatorem i rezystorem). A o elektrosmogu, który dodatkowo "masakruje" całą sprawę, tylko na marginesie wspominam.

opracowanie: inż. Konrad Widelski 

Koncepcja bazowa "dwupołówkowa" (w roli detektora fal radiowych) jest znana już od lat trzydziestych ubiegłego stulecia, jednakże powyższy pomysł przybliżył i odświeżył akurat inż. Konrad Widelski w "Kalejdoskopie Techniki" 4/1975.

Materiały źródłowe tutu.

Moja rada jest taka, żeby przerobić to coś "z powyża" na układ wykonany na porządnym kilkunastocentymetrowym pręcie ferrytowym, np. według poniższej sugestii (i z dostrojeniem się do stacji poprzez przesuwanie pręta w karkasie):

źródło: "Elektronika dla Wszystkich" 8/2002


(Marcin Perliński)

materiał uzupełniający 

poniedziałek, 4 grudnia 2023

Moja ulubiona sonda logiczna TTL, konwertowalna na wiele dalszych układów automatyki domowej (komparacja okna, 1985)

To jako siódmoklasowa chłopaczyna od znajomej pracującej w miejskim zarządzie dzierżoniowskiego "Ruchu" (tuż przy szkole muzycznej) pewnego dnia otrzymałem wiosną Roku Pańskiego 1985, gdyż akurat "Młody Technik" w "zwykłych" kioskach zazwyczaj niezbyt długo był dostępny i trzeba było mocno "polować", żeby nam sprzed nosa nie sprzątnęli.

Oto układ, który śmiga zawsze bezbłędnie:


Większość ludzi uważa, że komparator czy dyskryminator okna to tylko na 555 czy opampie się robi, a obecnie młodzież bez "andrutina" się chyba nawet nie odważy do tego "dotykać" (o ile zechce się parać elementarną elektroniką). Jednak okazuje się, że nie tylko po nowemu można! 

Dwa tranzystory, dwa potencjometry montażowe i dwie diodki LED. Jednym "peerkiem" ustalamy poziom dla "zera logicznego", a drugim "logiczną jedynkę". Kiedy napięcie na wejściu osiągnie lub przekroczy wartość np. 2.4 V, to zaświeci się "lewa" (na schemacie) dioda LED, a kiedy spadnie poniżej np. 0.8 V, to rozjaśni się diodka "prawa".

Bardzo łatwo można przerobić totoż na kolejne układy "analogowej do bólu" automatyki domowej czy przemysłowej, bo jakiż to problem zamiast diodek LED dać układy wykonawcze (np. w postaci gasikowanych przekaźników czy optotriaków i triaków) i uzyskać bardzo automatyczny prostownik samochodowy z pełnym cut-offem zabezpieczającym przed zbyt głębokim rozładowaniem akumulatora na skutek jego permanentnego obciążenia na stałe podłączoną żarówką oświetlenia awaryjnego w naszym przeciwatomowym bunkrze (np. próg odcięcia obciążenia poniżej 11 V na akumulatorze) oraz zabezpieczeniem przed przeładowaniem i gazowaniem elektrolitu (= np. próg odcięcia ładowania powyżej 14 V osiągniętych na "klemach" akumulatora). Adaptację do nieco wyższych napięć uzyskamy stosując odpowiednie dzielniki napięcia lub dokonując innych modyfikacji układu (możliwości jest naprawdę wiele).

Aha, z tegoż samegoż numeru "Młodego Technika" wykonałem mój nieodzowny podręczny próbnik uniwersalny.

materiał uzupełniający


(Marcin Perliński)

niedziela, 3 grudnia 2023

Mrygadełko żaróweczkowe na tranzystorach komplementarnych (1976)

O układzie generującym impulsy na tranzystorach komplementarnych wspominałem na niniejszym zablogowaniu już kilkukrotnie, np. tutu.

A dziś gotowiec z możliwością regulacji szybkości migania żaróweczki latarkowej 3.5 V 200 mA przy pomocy potencjometru (= ustala się nim czas przerwy). 

Tranzystory można dać współczesne, np. BC547B oraz BD136 (najlepiej w wysokowzmocnieniowej wersji BD136-25).

Zamiast żaróweczki można zapakować diodę LED z szeregowo wtrążolonym rezystorem ograniczającym o wartości 150 ... 180 omów. Przypominam o konieczności poprawnego włączenia kondensatora elektrolitycznego C1 (plus do bazy T1). Jeśli zrezygnujemy z żaróweczki i zastąpimy ją diodą LED oraz szeregowym rezystorem, to za tranzystor T2 można wstawić BC557B lub podobny.

Gdyby ktoś uznał, że błyski są za krótkie, to należy zwiększyć pojemność kondensatora elektrolitycznego C1 lub dać większą wartość rezystora R1.

Jeśli zapragnieny jeszcze bardziej wydłużyć czas przerwy, to wlutowujemy potencjometr o większej rezystancji lub zwiększamy wartość R2.

Układ pobiera energię tylko w czasie błysku, co radykalnie przedłuża czas pracy przy zasilaniu z baterii. 

Błyski trwają niecałą jedną dziesiątą sekundy (dokładnie 0.07 sekundy), a czas przerwy daje się ustawić potencjometrem 470 k maksymalnie do nieznacznie powyżej 3 sekund.

Czas impulsu liczymy z wzoru t = 0.7 x R1 x C1 [sekundy, megaomy, mikrofarady].

Czas przerwy obsługuje (celowo nieco uproszczony i tymże samym  "praktyczniejszy prowarsztatowo") wzór t = 0.7 x R3 x C1 [sekundy, megaomy, mikrofarady].

Być może niektórzy się słusznie zastanawiają, dlaczego w oryginalnym układzie zastosowano germanowy tranzystor (ówczesnej) średniej mocy o polaryzacji PNP (nasz polski TG55 z "Tewy"), którego maksymalny dopuszczalny prąd kolektora wynosi 150 mA, podczas gdy żaróweczka latarkowa pobiera 200 mA. Wszystko jest w porządku, bo to układ impulsowy, gdzie żaróweczka rozjaśnia się zaledwie na ułamek sekundy, więc tranzystor ma czas na "odsapnięcie".

Opublikowano w "Kalejdoskopie Techniki" 7/1976. Autorem był Pan inż. Konrad Widelski.

Polecam wszystkim początkującym i nie tylko.

materiał uzupełniający 

nieco szersze zakresy z 555


(Marcin Perliński)