czwartek, 28 grudnia 2023

Przedwojenni radiowariaci-spryciarze, czyli baterie żarzenia i anodowe własnego wystrugu (1928)

Na niezelektryfikowanej prowincji lampy mieli wówczas głównie bateryjne, więc do najbardziej "miliamperożernego" żarzenia wykorzystywali najczęściej ogniwa Thomsona (siarczan miedzi, 4 V, z czterech lub pięciu "celek" uszeregowionych), a napięcie anodowe (do ok. 30 V) "wyciskali" z (również) połączonych szeregowo kilkudziesięciu ogniw Callaud (na bazie kwasu siarkowego). 


źródło: "Radjo dla wsi i małych miasteczek" — Wacław Szczęsny, 1928

Powyższe "patenty" są o tyle cenne, że da się z nich korzystać w sytuacjach klęsk żywiołowych czy ogólnoplanetarnych katastrof, ponieważ kwas siarkowy można znaleźć nawet we wrakach rozwalonych na skutek wojny atomowej samochodów, a dostęp do złomu metalowego też nie powinien być utrudniony w obliczu zamienienia się cywilizacji w kupę gruzu i śmieci, a siarczan miedzi można bez trudu nabyć na zapas i trzymać w szafie, wzgl. wytworzyć go samodzielnie w nieskomplikowanym procesie chemicznym ... także z kwasu siarkowego (oraz tlenku miedzi wzgl. siarczku miedzi).

 
UWAGA!!! OBOWIĄZUJĄ WSZELKIE ŚRODKI BEZPIECZEŃSTWA ORAZ UTYLIZACJI DOTYCZĄCE POSŁUGIWANIA SIĘ SUBSTANCJAMI CHEMICZNYMI, A ZWŁASZCZA KWASAMI!!! ZWARCIE W OGNIWIE MOŻE SKUTKOWAĆ POŻAREM!!! SKONSULTUJ SIĘ Z NAUCZYCIELEM CHEMII ORAZ ELEKTRYKIEM Z UPRAWNIENIAMI!!! PROJEKT NIE NADAJE SIĘ DLA DZIECI I MŁODZIEŻY!!!

A tutaj alternatywny projekt na bazie salmiaku.

(Marcin Perliński)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz