wtorek, 27 lutego 2024

Jeszcze jeden barometr do samodzielnego wykonania, czyli kolejna fascynująca lekcja fizyki (1979)

Oto chyba jeden z najrzadziej budowanych oraz mocno zapomnianych dziecięcych "samorobnych" amatorskich barometrów domowych. Zwracam uwagę na to, aby nie przebijać (czyli nie rozhermetyzować) piłeczki pingpongowej oraz nie wystawiać urządzenia na bezpośrednie działanie promieni słonecznych czy wpływ nadmiernie dużych temperatur otoczenia. 

Powyższą wspaniałą i arcypożyteczną oraz pouczającą praktyczność znalazłem w marcowym numerze "ABC Techniki" z roku 1979.

Mała wskazówka skierowana do Star Trek Generation Next, czyli do najmłodszego pokolenia: Nie ukłuj się igłą! 

Zauważ, że piłeczka jest z jednej strony oparta o listewkę, więc większe ciśnienie atmosferyczne ją minimalnie rozpłaszcza, czyli zmniejsza łączną długość (lewego) półramienia równoważącego, co skutkuje jego skróceniem i zmniejszeniem się ciężaru, przez co piłeczka idzie w górę, a strzałeczka wskaźnikowa w dół (w kierunku słoneczka). Przy spadku ciśnienia zachodzi zjawisko odwrotne.

Dzięki prawidłowej kalibracji, zależnej od pogody (= ciśnienia atmosferycznego) w dniu, w którym wykonamy nasze ustrojstwo, barometr będzie działał prawidłowo nawet przez długie lata, o ile go nam jakiś kotek, piesek, bobas czy Mama biegająca ze ścierą nie "zruszy" lub nie rozwali.

Plastelina z czasem wysycha i staje się minimalnie lżejsza, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby użyć innego sposobu mocowania i dociążania. Rusz łebem!

Urządzonko polecam!


(Marcin Perliński)


Zasilacz U↑↓ oraz I↑↓, do 20 V oraz do 6 A spox, prosty, same tranzystory

Kiedyś znalazłem na kanale jutubnym pewnego bardzo kumatego gościa i od razu przerysowałem schemat:


Prostota powala, bo nawet zenerki nie ma, że o braku "grzebyków" nie wspomnę.

Na pewno można znaleźć wiele zastosowań dla takiego zasadniczo "półstabilizowanego" konstruktu (bo tak go roboczo w swoim własnym hermetycznym slangu nazywam).


(Marcin Perliński)


niedziela, 25 lutego 2024

Przedwzmacniacze antenowe na pasmo 50 MHz (na pojedynczym dwubramkowcu)

Pewnie i na klasycznym bipolarze by się dało pokombinować po przeskalowaniu tej oto propozycji, ale że dwubramkowiec ma swoje niezaprzeczalne zalety, gdyż między innymi mniej szumi i daje podwójne wzmocnienie (jak na podwójną kaskodę zwaną tetrodą półprzewodnikową przystało), więc i zachęcam do zapoznania się z poniższościami:

źródło: "Pasmo 50 MHz" (1992, autorzy: SP5CCC = Tomasz Ciepelowski, SP5AHT = Andrzej Janeczek, SP4TKK = Krzysztof Krassowski)

Usilnie rekomenduję wykonać lub przynajmniej przerysować sobie do jakiegoś najprawdziwszego papierowego kajeciku, gdyż jest to niestety wiedza odchodząca w niepamięć, mimo że elementy lub ich zamienniki są nadal dostępne.


(Marcin Perliński)


Śruba → klucz → wiertło pod gwintownik (praktyczna tabelka adolfowa)

To żem wiele lat temu znalazł na obecnie zatkanej pustą "zaślepką" niemieckiej stronie hobby-bastelecke.de i od razu przerysowałem se do kajetu:


I radzę także se przerysować, póki Internet jeszcze istnieje.


(Marcin Perliński)


Szybki memoryzator najważniejszych pasm amatorskich (= tzw. "krótkofalarskich", choć przecież nie wszystkie są faktycznie na falach krótkich)

Nie pamiętam już, gdzie niniejszość znalazłem, gdyż było to wiele lat temu, ale zachowałem dla potomności i wklejam w poniżu:

160 metrów 

80 metrów 

40 metrów

30 metrów 

20 metrów 

17 metrów 

15 metrów 

12 metrów

10 metrów 

6 metrów 

2 metry

70 centymetrów 

Może się przyda przed egzaminem, w trakcie przeprowadzania codziennych łączności czy w ramach ogólnie pojętej konstruktorki.

Kto jeszcze nie wie, jak się przelicza częstotliwość na długość fali i odwrotnie, tego odsyłam do tejżeż otoż treści.

Polecam!


(Marcin Perliński)


Hanyskie przedwojenne pożyteczności fitoterapeutyczne i domorosłe, lekko zgermanizowane

wydawca: W. Thomik

Opublikowano w Katowicach, przypuszczalnie na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego stulecia, gdyż jest jeszcze porządna dawna normalna przedreformowa ortografia. A że ludzie z Górnego Śląska dla licznych nazw roślin stosowali tradycyjne własne polskie regionalne ekwiwalenty, to i podane w nawiasach dodatkowe równoległości niemieckie mają ogromne znaczenie, gdyż po 100 latach jesteśmy w stanie wszystko nadal precyzyjnie zidentyfikować.

Uważam, że omawiana w niniejszości broszureczka hanysowa (dostępna w elitarnym antykapitalistycznym proidealistycznym bibliotekarsko-akademickim formacie DJVU) może być niezłym przyczynkiem do napisania niejednej pracy magisterskiej czy nawet doktorskiej, więc zwracam uwagę studentom germanistyki, farmacji, medycyny, biologii/botaniki itp.

A kto myśli o posługiwaniu się zawartymi we wzmiankowanej publikacji poradami w czasach współczesnych, powinien bezwzględnie konieczne skonsultować się z lekarzem czy aptekarzem.

Materiał polecam niezwykle sakrucko!

Doprecyzowanie dotyczące formatu DJVU:

Srajfoniarzom-androidziarzom polecam tenże oto czytnik lub zapasowy mirror (nie jest to sofcior idealny, ale chyba i tak nadal nie ma lepszego). Komputerowcy (np. windziani czy pingwinowi) se łaskawie zalukują tutu.


(Marcin Perliński)


sobota, 24 lutego 2024

Eksperymentalny balun antenowy dla pasm KF (optimum na 7 MHz)

Antena w postaci drutu o długości 40 metrów, schodzącego skośnie z dziesiątego piętra wieżowca do drzewa o wysokości 4 metrów. Do tego nadajnik bodajże kilkuwatowy, którego masa (połączona zresztą z "masą baluna") wisi na dowolnej przeciwwadze (kabel poprowadzony pod dywanem lub po prostu podpinamy się do rury wodociągowej czy kaloryfera).

Balun na rdzeniu ferrytowym PC 40 (AL = 2980) o średnicy zewnętrznej 25 mm, średnicy wewnętrznej 15 mm i wysokości 10 mm. Nawijany potrójnym drutem (izolowanym np. igelitowo), którego długość wynosi 27 cm. Robimy pięć zwojów i końce łączymy jak poniżej:


Efekt jest taki, że w odległości 2500 kilometrów od kilkuwatowego nadajnika bez baluna ledwie słychać sygnał telegraficzny, a z balunem mamy kilkunastokrotnie lepszy efekt (czyli nośną jak dzwon). Na 7 MHz uzyskujemy SWR na znakomicie niskim poziomie (około 1.2), na 80 metrach jest raczej kaszanka na poziomie 3.0, a na 19 MHz około 2.0, czyli jeszcze znośnie.

Balunowanie jest jedną z metod dopasowania impedancji anteny do impedancji nadajnika. Kto preferuje matchery LC w postaci skrzynek antenowych, obwodów Fuchsa czy klasycznych kanonicznych podręcznikowych pi-filtrów w czystej postaci, ten może oczywiście "olać" niniejszy blogowpisek i robić wszystko po swojemu.


(Marcin Perliński)


inspiracja

archiwałek

Praktyczna realizacja triakowego regulatora mocy wydłubanego ze starego odkurzacza na zasadzie umieszczenia w pudełku po dyskietkach, czyli zerozłotowy płynny nastaw napięcia/natężenia AC płynącego sobie do lutownicy oporowej lub transformatorowej (33 ... 100% "pałera")

Sam regulator opisałem i oschematowałem już w tymżeż otoż blogowpisku.

Stare kable, kostki, złączki, podwójne gniazdo sieciowe z czasów wczesnego Gierka przytroczone trytytkami do kubeczka po jakimś serku homogenizowanym, pudełko po dyskietkach, pokrętło oryginalne pierwotne od tego samego odkurzacza, z którego pobrano regulator mocy, odgiętki, termokurcze, kapsułka z Kinder-Niespodzianki, w której umieściłem stosowny szklany bezpiecznik topikowy wraz z obsadką przelotową (wtrążoliłem bezpieczniczek zaledwie jednoamperowy, gdyż użytych przeze mnie przewodów nie powinno się obciążać mocą większą niż jakieś ćwierć kilowata, a nie życzyłem sobie, żeby się toto niekulturalnie nagrzewało powyżej tego, co producent kabli przewidział, mimo że teoretycznie regulator powinien "z palcem w nosie" radzić sobie z mocami do przynajmniej 1600 watów, bo właśnie z takiego odkurzacza go przecież wypatroszyłem).

No i "trafopajka" ma teraz rozsądną regulację mocy, bo na pełny "gater" jest zbyt potężna w odniesieniu do lutowania mniejszych elementów elektronicznych.

Koszt całości to zero złotych, bo wszelkie potrzebności miałem już w rupieciach, domowych przydasiach czy oczekujących na utylizację elektrośmieciach.

Polecam!

Uwaga!!! Powyższy układ może trwale okaleczyć, zabić na miejscu lub wywołać pożar, więc wszelkie samoróbki zawsze konsultuj z elektrykiem z uprawnieniami!!! Projekt absolutnie nie nadaje się do wykonania przez współczesne dzieci oraz młodzież!!!

Otwory w pudełku po dyskietkach należy wykonywać ostrożnie wiertarką na najmniejszych obrotach oraz z niewielkim naciskiem, gdyż tworzywo, z którego je wykonano, bardzo łatwo pęka i kruszy się!!!

charakterystyka mocy regulatora w przełożeniu na pozycję pokrętła (minimum w okolicach godziny 16:00, maksimum w okolicach godziny 13:30) wraz z przeliczeniami pozostałych pozycji oraz przy założeniu, że dysponujemy lutownicą 125-watową; zauważ że nie jest to rozkład idealnie proporcjonalnie równomierny oraz "aptekarsko" liniowy


(Marcin Perliński)



Moja pozytywna recenzja porządnej solidnej masywnej ciężkiej i ultramocnej klasycznej tradycyjnej renomowanej kultowej czeskiej lutownicy transformatorowej NUBA ETP 5 (125 wat, grot na śrubunku)

Takie na szybko robione zdjątko:

O transformatorówkach wspominałem już tutu.

Instrukcyjność oraz etykieta doblistrowa o takiejż treści:


A poniżej moja recenzja:

Ta lutownica to potęga! Solidna, ciężka (1 kg), z długim kablem (prawie 175 cm). Korzystam z niej poprzez triakowy regulator mocy z pokrętłem, wymontowany ze starego odkurzacza, bo bez niego fabrycznie zamontowany grot od razu rozżarza się do czerwoności (na kolor ciemnowiśniowy, co widać dopiero w ciemnościach). W zestawie jest łącznie sześć grotów. Otrzymałem współcześnie produkowany model w bardziej obłej obudowie i z podświetleniem diodą LED (bardzo mocne punktowe światło, bez porównania lepsze od starszych modeli "żarówkowych"). Jest to dokładnie ten sam niebieski "śrubowy" model ETP 5, który od kilku lat jest oferowany w sklepach elektronicznych w Czechach i na Słowacji. Mimo znacznego ciężaru lutownica dobrze leży w dłoni, jest porządnie wyważona i ergonomiczna. Można ją również stawiać/kłaść na tylnej ściance (grotem wycelowanym w sufit). Transformatorówek używam od roku 1978 i muszę przyznać, że takiej mocy jeszcze nie miałem. Trochę żałuję, że od razu nie dokupiłem dwóch lub trzech tzw. wiecznych grotów precyzyjnych np. fi 1.6 mm, które Gotronik zdaje się też ma w ofercie, a które to mają trwałość (podobno) do 150 razy większą od fabrycznych czy "samorobnych". Instrukcja jest po czesku i słowacku, opakowanie typu blister. Jednym słowem potęga i zadowolenie! Tą lutownicą trzeba umieć pracować, tzn. posługiwać się nią na zasadzie PWM w palcu (= naprawdę krótkie impulsy rzędu jednej lub dwóch sekund) lub korzystać z triakowego regulatora mocy (np. ściemniacza oświetleniowego czy odkurzaczowego). A już myślałem, że nie dożyję chwili, w której znowu lutownica będzie miała w końcu taką moc jak moje dawne "jajko" (Lutola) czy "kanciak" (ZDZ) z czasów późnego Gierka i wczesnego Jaruzela (wtedy miałem zaledwie 75-watowe, ale nawet one rozgrzewały grot natychmiastowo i od razu pięknie nim dymiły, prawie tak samo dobrze jak NUBA, która je oczywiście mooocno przebija). Jest to produkt porządny i nie dziadowski! Zero chińskiej oszczędnej filozofii tandeciarskiej!


(Marcin Perliński)



Sprawdzony mało grzejący się impulsowy prostownik do ładowania akumulatorów 12 V (do 8 ... 10 amperów, 555, MOSFET z kanałem N)

źródło: jutuber taki oto

Nawet przy 8 czy 10 amperach radiator na tranzystorze wykonawczym jest zaledwie mocno ciepły. Na wejściu podajemy napięcie DC z trafa o odpowiedniej mocy oraz po wyprostowaniu na mostku Graetza (np. kilkudziesięcioamperowym i zaradiatorowanym). 

UWAGA!!! Układ scalony NE555 pracuje do maksymalnie 15 woltów, więc między górną szyną plusową a nóżką numer 8 układu NE555 w razie potrzeby dodajemy jakąś redukcję napięcia (kilka diodek krzemowych w szeregu, regulator 7812 lub 78L12, diodę Zenera z opornikiem lub w ostateczności sam opornik lub dzielnik napięcia). Potencjometr 10 kiloomów lepiej zastąpić np. piętnastokiloomowym. Układ nie ma zabezpieczenia przed odwrotnym podłączeniem biegunów zasilania na wejściu i wyjściu. Nie ma również ogranicznika nadprądowego (czy antyzwarciowego). Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, żeby takie zabezpieczenia dodać. Prądem wyjściowym można w pewnych granicach sterować poprzez regulację wartości napięcia przy pomocy potencjometru (bo natężenie prądu jest przecież wprost proporcjonalne do napięcia, co wynika z prawa Ohma). Typowe napięcie ładowania akumulatora ołowiowego to 14.4 V (zalecane, aby naładować do "absolutnego pełna") do maksymalnie 16 V (niezalecane, ale dopuszczalne, o ile nie przekroczymy wynikającego z pojemności znamionowej akumulatora maksymalnego dopuszczalnego czasu ładowania oraz uwzględnimy aktualny poziom rozładowania), jednak w trybie buforowym wystarczy zakres 13.5 ... 13.8 V, a jeśli chcemy buforować lub długopostojowo podtrzymywać (= konserwować) aku, z którego przez ponad 24 godziny nie jest pobierana żadna energia, to wystarczy poziom 13.4 V, a nawet mniej (jednak nie mniej niż 11.9 V).

Więcej szczegółów w materiale źródłowym.

Polecam średniozaawansowanym lutowaczom.

Uwaga!!! Powyższy układ może trwale okaleczyć, zabić na miejscu lub wywołać pożar, więc wszelkie samoróbki zawsze konsultuj z elektrykiem z uprawnieniami!!! Projekt absolutnie nie nadaje się do wykonania przez współczesne dzieci oraz młodzież!!!


(Marcin Perliński)


archiwałek 

czwartek, 22 lutego 2024

Lhasowanie potalowe skuteczne

 


Jest tego razem pięć rytów podstawowych oraz nie nadający się dla typowych karmitów, czyli poststyropianów solidaruchowych, obrządeczek szósty, konwertujący wiadome popędy reprodukcyjne do dążeń idealistyczno-bramińskich.

Jest to zakazana wiedza, zwalczana przez paradygmaty faryzejskie.

Zachęcam do studiowania, a przede wszystkim do praktykowania!
 
Aha, żadne toto czary-mary, a zwykła fizyka i radiotechnika, czyli elementarna indukcyjność na poziomie biologicznym.


(Marcin Perliński)

Ondrej Veternik ze Słowacji pokazuje, jak robić fachowe wymiarowe powtarzalne równiutkie podwijkowane półpętelkowe groty do lutownicy transformatorowej

A wydawałoby się, że tak bajecznie prostej i nieskomplikowanej czynności nie da się udoskonalić ...

opracowanie: Ondrej Veternik 


Zapamiętaj i stosuj!

Polecam wszystkim!

materiał dodatkowy

archiwałek-rezerwek


(Marcin Perliński)



Własnego wystrugu suwakowy przełącznik zakresów do konstrukcji radiowariackich (1964)

opracowanie: Kazimierz Woliński (1964)

Był taki moment, że dostęp do fabrycznych gotowych zespolonych isostatów czy "bębnowców" był bardzo utrudniony, a i dziś niekoniecznie jest z tym dobrze, gdyż historyczne leżakowe zasoby magazynowe sprzedawców znów są przerzedzone, gdyż świat tegoż czegoś najwyraźniej mniej potrzebuje, bo wszystko ma być półprzewodnikowe, wirtualne i "po taniości", czyli jak najmniej mechaniczne.

Nasz "Radioamator i Krótkofalowiec" w numerze 10/1964 prezentował sprawdzony i dobrze przemyślany przełącznik falowy np. do własnego wyrobu odbiorników tranzystorowych (artykuł Pana Kazimierza Wolińskiego).

Warto zapamiętać, bo proste i było w podobnej formie stosowane/partolone przez przemysł elektroniczny jeszcze do późnych lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia (np. w tzw. "jamnikach").


(Marcin Perliński)


poniedziałek, 19 lutego 2024

Jeszcze jeden zasilacz laboratoryjny 0 ... 26 V, 100 mA ... 5 A, odporny na zwarcie (LM358)

Proponuję dopierdyknąć jakiegoś "wentyla" na radiatorze, a dokładniej na tym, do któregoż przykręcony jest główny tranzystor wykonawczy.

koncepcja bazowa: GooglFish (YT)

Duża prostota, dostępne elementy lub ich zamienniki, fajowa dioda LED informująca o przeciążeniu (= zadziałaniu ograniczenia prądowego, przeciwzwarciowego).

Pełne źródło inspirujące tutu. Rezerwowy mirrorek tutajże.

Polecam ze względu na fakt, że koncepcja charakteryzuje się dużymi możliwościami w stosunku do względnie niewielkich nakładów niezbędnych w ramach budowy tegoż zasilacza.


Uwaga!!! Powyższy układ może trwale okaleczyć, zabić na miejscu lub wywołać pożar, więc wszelkie samoróbki zawsze konsultuj z elektrykiem z uprawnieniami!!! Projekt absolutnie nie nadaje się do wykonania przez współczesne dzieci oraz młodzież!!!


(Marcin Perliński)


niedziela, 18 lutego 2024

Artefakty łubiankowe autentyczne (1971 ... 1989)


Osoby żądne taniej prymitywnej poststyropianowej solidaruchowej sensacji na pewno jej w tejże swego czasu ściśle tajnej serii nie znajdą, gdyż jest to wiedza ogólna, mało szczegółowa, syntetyzująca na poziomie makroglobalnym, więc i hermetyczna, ale najzdolniejsi fachowcy z branży, historycy czy socjolodzy na pewno docenią.


Niektórym polecam!


(Marcin Perliński)

Transformator dopasowujący impedancję VHF/UHF, czyli symetryzacja, czyli dopasowanie np. anteny 300 Ω do koncentryka 75 Ω, czyli Wujek Artemij z Tiumenia na Syberii pokazuje

Dopasowanie impedancji najłatwiej wykonać przy pomocy dodatkowej pętli z kabla współosiowego (= koncentrycznego, 50 Ω lub 75 Ω), ale czasem wymagana jest kompaktowość i miniaturyzacja, więc nawija się trafo wielkiej częstotliwości na toroidku (= rdzeniu pierścieniowym) lub jeszcze lepiej na "lornetce", czyli rdzeniu dwuotworowym:

prezentacja: Artiom Kosicyn 83 (YT)

Na powyższym zdjęciu użyto ferrytowego rdzenia dwuotworowego o nieznanej liczbie AL. Należy przygotować dwie pary kabli dość mocno skręconych ze sobą. Pierwszą parą skręconych kabli nawijany trzy zwoje w jednej dziurce rdzenia, a drugą parą skręconych kabli nawijany trzy zwoje w drugiej dziurce rdzenia. Z prawej strony jest wyjście na kabel antenowy (koncentryczny), a z lewej strony (do obu czerwonych kabelków) podłącza się antenę (np. dipol pętlowy 300 Ω).

Dokładna instrukcja tutu.

Powyższe trafko znakomicie dopasowuje impedancję dla zakresu VHF (np. do 240 MHz), a w zakresie UHF (np. 500 MHz) pracuje już tylko "jako tako", jednakże lepsze nawet to "jako tako" niż działanie bez żadnego trafka. Na wejściu można podłączać anteny o impedancji od dziesiątek do setek omów (np. dipol pętlowy, dipol otwarty, anteny teleskopowe, prętowe, spiralne, inne nietypowe). Na wyjściu można podpinać kable koncentryczne, wzmacniacze wielkiej częstotliwości czy odbiorniki wymagające impedancji rzędu 50 ... 75 omów.

Liczba AL rdzenia dwuotworowego nie jest krytyczna. Np. na chacie przechowuję ferrytowe "lornetki" o liczbie AL 4 oraz AL 150, jednak do celów transformacyjnych impedancji nadają się wszystkie przeze mnie posiadane, gdyż materiały ferrytowe, z jakich je wykonano, potrafią transformować impedancję nawet dla częstotliwości rzędu 1 GHz. Liczba AL ma kluczowe znaczenie dopiero w typowych obwodach rezonansowych, gdzie koncentrujemy się na czystej indukcyjności, a nie szerokopasmowości. W trybie rezonansowym większość "lornetek" działa dobrze do 30 MHz oraz znośnie do 90 ... 100 MHz, a jako dopasowujące impedancję trafo szerokopasmowe nawet i dziesięciokrotnie wyżej.

Powyższe wskazówki proponuję zanotować sobie w jakimś kajeciku, gdyż nie wiadomo, kiedy umiejętność wykonania trafka będzie potrzebna.


(Marcin Perliński)


archiwałek

Galwaniczne elektrochemiczne wykrywanie złota/platyny (lub pozłocenia/poplatynowania) przy pomocy multimetru, ołówka, papieru toaletowego i wody


Luigi Galvani
to odkrył i przetestował, a Alessandro Volta udoskonalił i rozwinął. Działa do dziś! Zmiana potencjału (= na wyświetlaczu multimetru pojawi się znak "minus") wynika z szeregu elektrochemicznego metali.

Zamiast grafitu można użyć pałeczki węglowej wydłubanej z klasycznej archaicznej baterii cynkowo-węglowej, a nawet posłużyć się kawałkiem miedzi (np. w postaci jakiejś monety zawierającej miedź).

Multimetr przełączamy w tryb woltomierza prądu stałego (DC), na zakres dwuwoltowy (2 V = 2000 mV).

Prosta domowa metoda, dzięki której stwierdzimy, czy badany element jest złoty lub platynowy (względnie pozłocony lub pokryty platyną).

Jeśli badany element tylko udaje złoto, to znak "minus" na wyświetlaczu multimetru się nie pojawi.

UWAGA!!! Przed wykonaniem testu elektrochemicznego sprawdź, czy badany przedmiot (= jego powierzchnia) przewodzi prąd elektryczny. Wiele wyrobów udających złoto to zwykła miedź pokryta lakierem, więc jeśli powierzchnia nie przewodzi prądu, to jest to ekstremalnie "chamska" podróba i nie ma sensu "bawić się" w testowanie metodą Galvaniego. Test przewodności elektrycznej również można wykonać multimetrem (wbudowanym w niegoż pokładowym "pipczącym" testerem ciągłości obwodu lub omomierzem), a nawet próbnikiem uniwersalnym.


materiał inspirujący


(Marcin Perliński)

środa, 14 lutego 2024

Elektrochemiczne cynowanie grotu lutownicy

 


Pewnie część ludzi uzna taką procedurę za mało użyteczną w odniesieniu do grotów (i osobiście do rzeczonych osobników częściowo należę), ale sama idea powlekania w procesie galwanicznym jest genialna i otwiera drogę do fascynujących eksperymentów i zastosowań.

Proszę nie zapomnieć o porządnym odtłuszczeniu i ogólnie pojętej czystości!


(Marcin Perliński)


Elektrochemiczne wykonywanie otworów w kruchej stali hartowanej

 

źródło: kanał jutubny Всё о ножах...

Lakier do paznokci lub inne solidne idealnie równomierne/szczelne pokrycie (np. woskowe czy parafinowe), zmywacz do paznokci lub inny skuteczny odtłuszczacz na bazie acetonu, watka, plastikowy kubeczek lub podobny cylindryczny pojemnik (np. fragment butelki po wodzie mineralnej), dwa bardzo duże stalowe gwoździe, zasilacz 12V o wydajności prądowej przynajmniej jednego ampera (np. od maszynki do strzyżenia włosów, od biedy nada się także ładowarka telefoniczna 5V), woda z kranu i kilka łyżek soli kuchennej oraz przynajmniej kilkadziesiąt minut czasu. Minus do obu gwoździ, a plus do elementu poddawanego obróbce.

Wróg ludzkości (ten sam, któremu nie podoba się Pan Bóg, węgiel, gaz, ropa, benzyna, Homo sapiens, gotówka, złoto, rtęć, azbest, żarówki, wolność, normalność, przyzwoitość czy niezależność) robi wszystko, aby taka wiedza nie była zbyt powszechna, więc tym bardziej warto zapamiętać, zanotować i stosować, a przede wszystkim przekazać te tajniki młodemu pokoleniu.

Technologia tego typu jest od ponad stu lat intensywnie wykorzystywana w skali wielkoprzemysłowej, w tym również i w sektorze zbrojeniowym.

Polecam!

zapasior-widełor 


(Marcin Perliński)


poniedziałek, 12 lutego 2024

"Niedźwiedź i dziewczynka", czyli pierwotna wersja bardzo starosłowiańskiej opowieści ludowej (1974)

malarz/rysownik: R. Bylinskaja

Były kiedyś projektory statycznych bajek dla dzieci, które różniły się od zaramkowanych "slajdów" tylko tym, że prezentowane treści były umieszczone linearnie po sobie na wywołanej klasycznej perforowanej krawędziowo małoobrazkowej kinowej diapozytywowej taśmie filmowej o szerokości 35 milimetrów (klatki o wymiarach 24x36 mm).

Dzięki archiwalnym antykapitalistycznym zasobom kalifornijskim udało się mi dotrzeć do historycznego breżniewowskiego artefaktu z roku 1974, na którym uwieczniono podwaliny tego, co później ostatecznie stało się "Maszą i niedźwiedziem".

Kto chciałby poznać tę pierwotną oryginalną opowieść oraz poćwiczyć opanowanie języków obcych, ma teraz taką okazję (lub alternatywny mirrorek).

Zachęcam!


(Marcin Perliński)

Porównanie czasu na świecie — "Kalendarz Wojskowy 1971" (PRL/LWP)

Od chwili mojego urodzenia de facto niewiele się zmieniło, więc można to nadal uznawać za wiedzę względnie użyteczną:


Być może osoby bardziej dociekliwe zechcą uzupełnić zawartość swojej mózgoczaszki o fakty związane z linią zmiany daty.

Trochę nostalgiczne, ale i tak umiarkowanie polecam.


(Marcin Perliński)


niedziela, 11 lutego 2024

O ile procent wzrosło lub zmalało? Tak się oblicza!


O tyle procent wzrosło
:

(różnica wartości ÷ mniejsza wartość) * 100


O tyle procent zmalało:

(różnica wartości ÷ większa wartość) * 100


Przez ponad 50 lat życia nigdy nie wykonywałem takich obliczeń, gdyż nie było konkretnej potrzeby, choć z elementarnych kalkulacji procentowych na zasadzie "dodać ileś tam procent do kwoty" lub "odjąć ileś tam procent od kwoty" oczywiście korzystałem naprawdę bardzo często, nierzadko nawet w pamięci.

A dziś taka potrzeba (= o ile procent wzrosło) po raz pierwszy się pojawiła, gdyż zachciało się mi stwierdzić, o ile procent końcowe napięcie ładowania akumulatorka Ni-Cd (lub Ni-MH), czyli 1.45 V, jest większe od średniego umownego i nadrukowanego na obudowie napięcia znamionowego (1.2 V).

No i "pokopałem" w starych enerdowskich podręcznikach i przeprowadziłem obliczenie:

([1.45  1.2÷ 1.2) * 100 = (0.25 ÷ 1.2) * 100 = 0.20833... * 100 = 20.833... %

Napięcie końcowe jest zatem o 20.83 procent wyższe od znamionowego. 

I łatwo to sprawdzić, gdyż 1.2 * 1.20833... = 1.449996, czyli wszystko "gites tenteges".

Tym sposobem nawet taki tuman matematyczny jak ja także się czegoś nauczył.

Lepiej późno niż wcale!


(Marcin Perliński)



LM317 plus "dopał" PNP lub NPN

Oczywiście łatwo używalne także w przypadku 78xx, bo to przecież układy niemalże "siostrzane":

opornik trzyomowy dajemy na 5 wat

Jedyna "wada" jest taka, że rozwiązanie nie jest odporne na zwarcie (tranzystor jest bez zabezpieczenia), ale jeśli się o tym wie, to wcale nie musi to być mankament, a i dodanie ochrony (do konfiguracji PNP) także jest łatwo osiągalne.

Aha, osobiście zawsze jeszcze dodaję taką oto diodę (przykłady dla konfiguracji PNP/NPN):


(Marcin Perliński)


sobota, 10 lutego 2024

78xx-logia — do 5 amperów nawet i od razu z PEŁNYM samozabezpieczeniem także i "dopałki" tranzystorowej (Otmar Kilgenstein, 1981)

Zwiększanie prądu oddawanego przez 78xx (czy nawet LM317) poprzez dokooptowanie tranzystora mocy (zazwyczaj PNP, trochę rzadziej NPN) nie jest niczym nowym, ale ma tę wadę, że w przypadku zwarcia na wyjściu wspomniany tranzystor ulega przepaleniu (= zniszczeniu), gdyż zabezpieczenie przeciążeniowe jest zaimplementowane tylko na poziomie samego regulatora 78xx (wzgl. LM317), tzn. bez objęcia ochroną także i tranzystora zwiększającego oddawaną moc.

Profesor Otmar Kilgenstein w roku 1981 przedstawił gotową serię sprawdzonych, fizycznie wykonanych i realnie przetestowanych rozwiązań rozciągających zabezpieczenie przeciwzwarciowe także i na tranzystor mocy (PNP, w tym przypadku MJE2955 itp.):

opracowanie: Otmar Kilgenstein (1981)
Wystarczy więc dołożyć jeszcze jeden tranzystor mniejszej mocy (T2, np. BD136), kondensator elektrolityczny (C2 10 µF / 40 V) oraz dwa rezystory (R1 4.7 Ω / 1 W oraz R2 0.18 Ω / 6 W), aby uczynić całą konstrukcję względnie "idiotoodporną", o ile nie zapomnimy o prawidłowym montażu, grubych kablach i stosownych radiatorach. Uwaga!!! Współcześnie oferowane tranzystory mocy MJE2955 mogą być ordynarną i zrobioną "po taniości" podróbą, więc proszę EWENTUALNIE szukać oryginału lub markowego zamiennika, najlepiej z odpowiednim zapasem "pancerności", np. coś o maksymalnym prądzie kolektora na poziomie nie mniejszym niż 20 ... 25 A oraz z podobną "betą", tzn. z hFE na poziomie np. 30 ... 60. Z dostępnych na rynku tranzystorów zwracam uwagę na TIP36C (teoretycznie do 25 amperów, ale w praktyce i tak tylko do około 9 A, co dla tej konstrukcji będzie wystarczające).

Wartości elementów znajdziemy w materiałach źródłowych. Są to wartości oczywiście różne dla poszczególnych typów regulatorów oraz oczekiwanych warunków pracy, dlatego na powyższym uogólnionym schemacie ideowym nie znajdziemy gotowej specyfikacji.

Nadmieniam, że nie jest to żadna "wiedza tajemna", ponieważ opisywane zabezpieczenie jest przecież zawarte w notach aplikacyjnych wydanych przez producentów układów serii 78xx. Co innego jednakże umieścić wzmiankę w dokumentacji i podać "suche" i mało przemawiające do ludzi nie będących inżynierami wzory, a co innego zaprezentować "na tacy" gotowe, sprawdzone i działające rozwiązania warsztatowe, czyli praktyczne.

Uwaga!!! Powyższy układ może trwale okaleczyć, zabić na miejscu lub wywołać pożar, więc wszelkie samoróbki zawsze konsultuj z elektrykiem z uprawnieniami!!! Projekt absolutnie nie nadaje się do wykonania przez współczesne dzieci oraz młodzież!!!



(Marcin Perliński)

czwartek, 8 lutego 2024

Na Syberii zwykli ludzie potrafią znaleźć optymalne miejsce przeznaczone do wykopania czy wywiercenia studni przy pomocy ... kompasu (Wiktor Gonczarow)

źródło: kanał jutubny Wiktora Gonczarowa 

A skoro kompas, to metoda powtarzalna i naukowa, czyli nie jakieś tam czary-mary, a przypuszczalnie następstwo zjawisk magnetostrykcyjnych lub pokrewny im efekt Villariego. Nie mam tylko pewności, jak długo, czyli ile godzin, dni, tygodni, miesięcy czy lat metalowy słup, pręt, kątownik lub rura ma tkwić w ziemi, aby metoda okazała się naprawdę skuteczna.

Imponujące jest nie tylko samo określenie lokalizacji, ale i możliwość wykrycia dokładnej głębokości, na jakiej znajdziemy wodę. 

Warto choćby raz w życiu ujrzeć, jak oni to robią.

zapasior-widełor 


(Marcin Perliński)


środa, 7 lutego 2024

Sprawdzony współczesny antyzwarciowiec / bezpiecznik elektroniczny na toroidzie z zasilacza ATX, transoptorze i tranzystorze MOSFET (Zafer Yildiz)

koncepcja: Zafer Yildiz (YT)

Na niniejszym zablogowaniu o układach przeciwzwarciowych była już mowa aż dwukrotnie.

Dzisiejsza propozycja jest bardziej współczesna, nowoczesna, lepiej skalowalna, więc polecam zwłaszcza młodszym lutowaczom, gdyż "patent" pracuje z obciążeniami dowolnego typu (oporowymi/zwarciowymi, indukcyjnymi, impulsowymi), a po niewielkich modyfikacjach jest w stanie także wykrywać przeciążenia na liniach prądu przemiennego (AC) czy feederach antenowych nadajników radiowych itp.


(Marcin Perliński)


wtorek, 6 lutego 2024

"Девочка и птицелёт", czyli "Pamiętnik Oli", czyli podszlifuj język obcy na łatwym tekście (1966)

okładka wydania z roku 1971

Dla wielu ludzi dziełko Kisieliowa ma obecnie status kultowy i nostalgiczny. Oto historia dziewczynki wychowywanej przez mamę i ojczyma, mieszkającej w bardzo ciasnym mieszkaniu i interesującej się chemią. Nie jest to chyba opowieść nadmiernie wyraźnie nacechowana ideologicznie, a wręcz przeciwnie! Pasja, idealizm, przyjaźń, ambicje, zjawiska typowe dla tzw. "trudnego wieku" to główne determinanty tegoż tekstu, do którego odnosiłem się już w innym blogowpisku.

Pierwsze wydanie ukazało się w roku 1966 i było wznawiane kilkukrotnie. Po polsku wydrukowano totoż jako "Pamiętnik Oli" (1972, 1975) i miałem przyjemność kilkukrotnie czytać tę edycję w dzieciństwie.

A obecnie konsumuję online i słucham poprzez syntezator mowy w oryginale (niestety z alfanumeryką OCR, która nie zawiera literki "jo", ale i tak jestem zadowolony, bo od pewnego poziomu zaawansowania nie jest to naprawdę żadną niedogodnością).

Klasyka współcześniejszej literatury jest we wschodniosłowiańskim obszarze językowym dostępna bezpłatnie z możliwością czytania online lub pobrania w formie plikowej i stanowi to niewątpliwie okoliczność raczej dość pozytywnie świadczącą o tamtejszym paradygmacie oświatowym.

Zachęcam do nauki!


AKTUALIZACJA 1: jest także darmowy audiobook (1974), alternatywnie jako pobieralny mirror, plus jeszcze niezależny zapasek 

AKTUALIZACJA 2: film (1968)


(Marcin Perliński)


niedziela, 4 lutego 2024

Radość płynąca od von Eichendorffa (1902)

Czasy (pre)wilhelmińskie to nie tylko wesołe bractwa studenckie, przednia i afirmująca życie liryka, ale i np. charakterystyczne niepowtarzalne grafiki typowe dla przełomu stuleci.

Joseph von Eichendorff i Paul Horst-Schulze to ciekawy układ, który pobudza wyobraźnię (mimo że obaj panowie żyli oczywiście w odrębnych przedziałach czasowych):

Całość do przejrzenia lub pobrania tutaj oto.

Zachęcam!


(Marcin Perliński)

(mirrorek)



Oryginalny dawny dolnośląski wiejski dialekt (sowio)górski w pierwotnej wersji "De Waber" Gerharta Hauptmanna (1892)

Kapitalistyczni krwiopijcy pilnie strzegą wydań wydrukowanych "normalną" czcionką łacińską (= antykwa), podczas gdy oryginalne frakturowe skany faksymilowe dzięki dość liberalnej polityce byłego gubernatora Arnolda Schwarzeneggera są na przykład bez problemu dostępne w zasobach kalifornijskich.

Dla studentów germanistyki chcących skoncentrować się na dialektologii historycznej to prawdziwa gratka. Osoby zdecydowanie mniej zdolne, jednakże znające frakturę, alternatywnie mają wydanie w nieco bardziej literackiej odmianie języka niemieckiego.

źródło: Wikipedia (CC-BY-SA)

 
Auf dem Weg nach Hause! (Dzierżoniów),
źródło: Wikipedia (CC-BY-SA)

Komm mir nur! (Dzierżoniów),
źródło: Wikipedia (CC-BY-SA)

Polecam!

(mirrorowanie)


(Marcin Perliński)


Te cholerne krzaczory, czyli gotowiec do przeklejania

 
Mój podręczny "przeklejnik" wygląda tak oto:

-

Ø µF Ω cm² cm³ °C φ α β Π π γ Δ δ Σ σ λ Ψ ψ ≤ ≥ <  > ≠ ≈ ÷ + ' : ! ; / * " . , ( ) §

„ ”

« »

» «

‚ ’

‘ ’

‛ ’

Å Æ ᐰ ᛉ ᛋ ᛣ ϟ

€ $ ¥ % ‰ ¶ å æ ¼ ½ ¾ ¿ þ ¹ ² ³ ‱ ← ↑ → ↓ ↔ ↕ ↖ ↗ ↘ ↙ ⇄ ⇅ ⅓ ⅔ ± №

√ ® ™

@ & ` ~ | { } [] \ / % # * _ ^

Аа Бб Вв Гг Дд de Ее Ёё Жж Зз Ии Йй Кк Лл Мм Нн Оо Пп Рр Сс Тт Уу Фф Хх Цц Чч Шш Щщ Ъъ Ыы Ьь Ээ Юю Яя Ѣѣ ‡ 

Іі Її Ўў

₽ ₴

äÄ öÖ üÜ ß

ąĄ ćĆ ęĘ łŁ ńŃ óÓ śŚ źŹ żŻ

==================

... i ciągle go poszerzam.

Polecam!


(Marcin Perliński)


Poczciwi ludzie z Opolszczyzny — sensacyjnie wciągająca lektura na długie zimowe wieczory (1971, 1985)

źródło grafiki: Nasza Księgarnia (wydanie drugie, 1985)

Z blaskami (które w sposób miażdżący przeważają) oraz cieniami (które na szczęście nigdy nie dominowały).

opracowanie: Feliks Zygmunt Weremiej (1971, 1985)

Tekst w języku polskim (z dość licznymi i cennymi dla germanomaniaków wstawkami niemieckimi).

Zachęcam do naprawdę wciągającej i pouczającej lektury (= będzie na 100% miły czytelniczy weekendzik).

Do znalezienia w antykwariatach, bibliotekach, zasobach sieciowych.

Polecam!


(Marcin Perliński)