niedziela, 23 kwietnia 2023

Konduktywność gruntu w większości przypadków radykalnie poprawia zasięg nadajnika


Radiowe Centrum Nadawcze w Solcu Kujawskim znajduję się na obszarze, gdzie grunt nadzwyczaj dobrze przewodzi prąd elektryczny. Holenderscy piraci radiowi, "zabawiający się" emisjami średniofalowymi, także korzystają z takiego  "prezentu od Pana Boga". Dobra konduktywność to także radykalnie skuteczniejsze uziemienie. Ta pożyteczność odnosi się do większości pasm radiowych, ale istnieje jeden wyjątek w postaci emisji ELF, czyli częstotliwości rzędu dziesiątek herców, wykorzystywanych do komunikacji ze strategicznymi atomowymi okrętami podwodnymi, gdyż tu dla nadajników szuka się akurat obszarów ekstremalnie słabo konduktywnych, aby to ziemia, czyli skalne struktury geologiczne, mogły służyć jako antena, czyli główny rezonator i wibrator, w pewnym sensie porównywalny do "gigantycznego podziemnego kwarcu".

Z punktu widzenia krótkofalowca konduktywność jest jednak zjawiskiem ze wszech miar pożądanym. Osoby parające się "radiowariactwem", które mieszkają na terenach o gorszej przewodności gruntu, muszą zatem kompensować te niedostatki poprzez rozkładanie dodatkowych przeciwwag i/lub wbijanie wielometrowych szpil uziemiających do gruntu, bo nie każdy ma swoje QTH na przykład pod Bydgoszczą czy na Żuławach

Dobra konduktywność to nie tylko lepszy zasięg nadajnika, ale i poprawiona czułość odbiornika, więc warto to zawsze mieć na względzie, także w ramach wakacyjnych wypadów, choćby w Bieszczady, gdzie jest "fenomenalnie cicho", bo brak zakłóceń, ale ziemia akurat niezbyt sprzyja i warto to poprawić choćby kilkoma radialnie/gwiaździście ukształtowanymi przeciwwagami "pierdykniętymi na glebę".


(Marcin Perliński)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz