T5 taki sam jak T1 ... T4 |
Budowało to wielu radiomaniaków, więc sprawdzone. Zaletą jest możliwość wykorzystania gotowych fabrycznych kupnych dławików osiowych, a kto ambitniejszy może sobie zrobić lepsze grubodrutowe i większośrednicowe indukcyjności wysokodobrociowe, np. w postaci powietrznej na rurkach wodociągowo-kanalizacyjnych czy też na dławikowych pręcikach/ułomkach antenowych prętów ferrytowych lub nawet na rdzeniach pierścieniowych, wzgl. dwuotworowych. W VFO ma być ulepszony specjalizowany kondzior ceramiczny o podwyższonej odporności termicznej (NP0, COG, MLCC) ... lub po prostu "wpierdykniemy" strojeniowca 300 pF wydłubanego z jakiegoś starego popsutego archaicznego radiozłomu (trymer 3 ... 40 pF nie będzie wówczas potrzebny). Kondensatory oznaczone jako MYLAR to foliowce, czyli takie z dielektrykiem "plastikowym". Stabilizator 78L05 można też próbować zastąpić innym (78L06, a nawet 78L08, jeśli podniesiemy napięcie zasilania do np. 15 V) czy też wręcz stosowną diodą Zenera z rezystorem ograniczającym.
Moc wyjściowa 50 mW PEP. Antena to zazwyczaj 2 ... 3 metry przewodu. Zasięg przynajmniej 15 metrów. Głębokość modulacji dochodzi do 85%. Kondzior 2n2 na wejściu filtra wyjściowego zapewnia szerokość pasma na poziomie około 7 kHz.
Układ łatwo przerobić na krótkofalarskie pasmo 160 metrów.
Polecam, bo można wykorzystać elektrośmieci. Tranzystory "podejdą" też dowolne inne uniwersalne małej mocy małej częstotliwości o polaryzacji NPN (BC547B, BC107B, BC147B, BC238B, 9014B oraz naprawdę bardzo, bardzo, bardzo wiele innych).
Schemat po raz pierwszy pojawił się w znakomitej książce Rudolfa F. Grafa oraz Williama Sheetsa "Build Your Own Low-Power Transmitters" i był przedrukowywany w białoruskim miesięczniku "Radiomir" (11/2013) oraz w jednym z numerów naszego polskiego "Świata Radio".
Zachęcam, bo ustrojstwo zapewnia głośność i czytelność nadawania, czyli głębokość modulacji, nie gorszą od tego, co oferują "prawdziwe" komercyjne nadajniki broadcastingowe. Stabilność częstotliwościowa jest również wystarczająca do amatorskich zastosowań domowych (bo przecież raczej nie będziemy z tym biegać po mrozie czy wynosić nadajniczek na skwierczącą od upału plażę).
Na wejściu podajemy sygnał audio o napięciu 1 wolta peak-peak (poziom doprecyzowujemy potencjometrem 50 kΩ). Kable audio mają być ekranowane, napięcie zasilania stabilizowane i niskobrumowe. Można także pomyśleć o metalowej obudowie ekranującej, którą połączymy z minusem zasilania. Dodanie uziemienia lub solidnej przeciwwagi zwiększa zasięg nadawania.
Konstrukcja jest całkowicie legalna, o ile nie "przegniemy pały" na zasadzie zbyt rozbudowanego systemu antenowego czy przesadnie zwiększonego napięcia zasilania. Nie dotyczy to oczywiście licencjonowanych krótkofalowców, którzy w Polsce w jednym z wycinków pasma 160 metrowego mogą nadawać z mocami nawet do dziesięciu tysięcy razy większymi w porównaniu z tym, co produkuje niniejsza "zabaweczka" podpięta do zaledwie 2 ... 3 metrów przewodu spełniającego rolę anteny.
(Marcin Perliński)
mocniejszy transmiter kwarcowany
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz