Diody Zenera czas swojej popularności i świetności mają już wprawdzie chyba za sobą, ale nadal się je produkuje i od czasu do czasu "wpiernicza" do różnych układów.
źródło: ME-03, Unitra Telpod |
źródło: ME-03, Unitra Telpod |
Jeśli nie mamy "zenerki" na jakieś bardzo małe napięcie (np. na 1.8 V), to możemy sobie "odgapić" stosowny trick, jaki przedstawił R. A. Penfold:
opracowanie: R. A. Penfold (1980/1986), rezystor wstawiamy np. jednokiloomowy |
Powyższy układ jest bez tranzystora zwiększającego moc, czyli można czymś takim stabilizować stosunkowo niewielkie prądy (= natężenia), czyli zazwyczaj na poziomie do kilkunastu ... kilkudziesięciu miliamperów. Zwracam uwagę, że "krzemówki" na powyższym schemacie "celują" w dół. Gdyby użyć "prawdziwej diody Zenera", to "celowałaby" ona w górę, czyli katodą do plusa, czyli klasycznie "zenerkowo zaporowo".
Jeśli chciałbyś poszerzyć swą wiedzę o "samodzielne" wykorzystanie diod Zenera do celów stabilizacji czy obniżania napięcia, to zapoznaj się z poniższymi materiałami:
źródło: electronicspoint.com |
źródło: electronicspoint.com |
Jeśli natomiast myślisz o budowie poważniejszych klasycznych tranzystorowo-zenerkowych zasilaczy stabilizowanych, to zacznij od tego materiału.
... oraz zagłęb się w zamysłach inż. Konrada Widelskiego:
Tranzystor dopasowujemy do zapotrzebowania na natężenie, czyli przynajmniej BD135 lub znacznie bardziej "pancerny" (np. coś porównywalne z dawnym oryginalnym 2N3055, obecnie masowo podrabianym, fałszowanym, przemalowywanym). Powyższy zasilacz stabilizowany "karmiony" jest napięciem pozyskiwanym z akumulatora samochodowego.
Osoby zainteresowane klasycznymi zasilaczami tranzystorowo-zenerkowymi w pełni odpornymi na zwarcie (np. wykonanymi w genialnej topologii "fold-back") klikają se tutaj.
(Marcin Perlinski)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz