poniedziałek, 11 września 2023

Względnie zdrowe pożywne przedwojenne tanie i smaczne jadło dla czeladzi dworskiej (1929)

„Państwo” żywiło się drogo i niezdrowo. Pochłaniali nieproporcjonalnie duże dawki soli, tłuszczu, węglowodanów i dogadzali sobie przepiórkami, cynaderkami, bażantami, szczupakami, sumami, dziczyzną oraz niezmiernie wyszukanymi czy przeładowanymi kalorycznie deserami, przez co niejednokrotnie cierpieli na niestrawności oraz wiele wtórnych schorzeń ogólnoustrojowych.

A zwykła pospolita „chamska” czeladź dworska jadła dość „jałowe” potrawy – proste, tanie i pożywne, co było nawet dobrze dopasowane do ciężkiej i wyczerpującej pracy fizycznej, jaką musieli wykonywać.

Efekt końcowy był taki, że mieliśmy dość przekarmione i chorujące z dobrobytu „państwo” oraz względnie rozsądny i zbilansowany jadłospis dla „chamstwa”.

Współczesne obserwacje dietetyków niewątpliwie przychyliłyby się do jadłospisu dla czeladzi dworskiej, z jednym jednakże zastrzeżeniem – obecnie człowiek posługuje się maszynami i ułatwieniami, więc to dawne „ciżebne” menu należałoby chyba jeszcze nieco okroić z kalorii poprzez ewentualne zmniejszenie wielkości porcji, bo obecnie wydatek energetyczny dla pracowników fizycznych uległ jakiemuś tam proporcjonalnemu zmniejszeniu.

Oto przykładowy jadłospis dla czeladzi dworskiej, jaki umieściła w wydanej po polsku w roku 1929 „Wielkiej ilustrowanej książce kucharskiej” znana popularyzatorka dawnej klasycznej profesjonalnej "carskiej" gastronomii „dworskiej”, Pani Helena Mołochowiec. Książkę tę wydała poznańska oficyna "Bracia Niteccy", a z rosyjskiego przełożyła Wanda Kalinowska:








 

Dawny świat nie był wcale taki głupi, jak się obecnie uważa, a rybne "religijne" okresy postne pochwaliłby pewnie niejeden współczesny lekarz.

 

(Marcin Perliński)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz