Co zrobić, jeśli kalafonia czy pasta nie działa lub kiedy skrobiemy, drapiemy, grzejemy lutownicą czy palnikiem gazowym, a wychodzi kicha?
jeden z bardziej znanych produktów przeznaczonych do lutowania powierzchni niklowanych, bazuje na 35-procentowym kwasie fosforowym, więc należy zachować szczególną ostrożność i postępować ściśle według zaleceń sformułowanych przez wytwórcę |
Tak naprawdę to po prostu najlepiej kupić gotową fabryczną "łagodniejszą" wodę lutowniczą, zwaną także kwasem lutowniczym, bo zazwyczaj nie zawiera w swoim składzie ponadprzeciętnie niebezpiecznego kwasu solnego, a jedynie mieszankę kilku chlorków czy fosforanów, ułatwiających lutowanie opornych blaszek, bateryjek, oprawek, żaróweczek, a nawet rynien i parapetów. Istnieją także nieco bardziej agresywne kwasy lutownicze (patrz foteczka powyżej). Ceny zaczynają się już od około 6 zł za kilkudziesięciomililitrową buteleczkę, a są i tacy producenci, którzy za podobne pieniądze oferują całą szklankę preparatu (250 ml).
Jeśli potrzebujesz działać szybko i nie masz możliwości udania się do sklepu, to spróbuj lutować "na aspirynę" wzgl. "na witaminę C". Uwaga na smród!
Możesz też nalać kilkadziesiąt mililitrów wody do plastikowego kubeczka, dodać do tego łyżeczkę soli kuchennej i wsypać paczuszkę kwasku cytrynowego, a następnie dobrze wymieszać. Ta metoda jest względnie bezpieczna i mogę ją z czystym sumieniem polecić, choć oczywiście należy unikać kontaktu preparatu ze skórą, oczami czy ubraniem.
Ostatni bardzo profesjonalny sprawdzony przedwojenno-powojenny "patent" to cynk pozyskany ze starożytnej baterii cynkowo-węglowej, dodany do kwasu solnego, wytworzonego na bazie elektrolitu akumulatorowego (= kwas siarkowy 38-procentowy) oraz soli kuchennej rozpuszczonej w małej ilości wody, ale ta ostatnia metoda nie jest całkowicie bezpieczna w domowym wydaniu, więc zdecydowanie odradzam jej wykonanie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz