Na początek doprecyzowanie, aby nawet taki ślimok jak ja wiedział, co to jest ten cały przekrój środkowego słupka:
źródło: fonar.com.pl |
No i sam materiał "mieciowy":
źródło: Mieczysław Wargalla "Młody radioamator" (1965), str. 274 |
Stare sprawdzone "analogowe patenty warsztatowe" znacznie przewyższają wszelkie akademickie bełkoty, ponieważ działają od ręki, zawsze i wszędzie.
Powyższość pochodzi jeszcze z epoki lampowej i nadaje się do trafek wypluwających z siebie do maksymalnie kilkuset wat, o ile zastosujemy odpowiednie średnice drutu nawojowego oraz sięgniemy po rdzeń transformatora o wystarczająco dużym przekroju. Metodologia niniejsza obowiązuje tylko i wyłącznie w odniesieniu do rdzeni klasycznych typu "E-I". Więcej szczegółów "wyjmiemy sobie" z poniższego materiału uzupełniającego, jakim posługują się profesjonalne zakłady produkujące oraz przewijające trafka sieciowe:
No i na koniec przypomnę zasadę, o którą pytano mnie jeszcze na egzaminie krótkofalarskim: Jeśli trafo ma działać przez całe dziesięciolecia w trybie 24/24 oraz 7x7 i z pełnym obciążeniem, to należy je dobrać z takim zapasem, aby śmigało "na pół gwizdka", czyli np. do zasilania panoramicznego odbiornika nasłuchowego na okręcie wojennym, działającego bez przerwy i pobierającego 10 wat, najlepiej sięgnąć po trafo "podwójne mocowo", czyli na przykład dwudziestowatowe.
Jeśli zamierzasz samodzielnie nawijać trafo na rdzeniu toroidalnym, to korzystasz z tego blogowpisku.
Polecam!
(Marcin Perliński)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz