źródło: "Спутник партизана" (1941), str. 146 |
Kulę wyjmowali, część prochu wysypywali na kupkę składającą się z wcześniej przygotowanej mieszanki zawierającej papierki, suche listki, igliwie, włosie, hubkę, sianko itd. itp. Pozostałą część prochu w naboju zabezpieczali delikatnie wciśniętym kawałkiem papierka. Takimże pozbawionym kuli oraz części prochu nabojem ładowali broń i przykładali koniec lufy nieco powyżej kupki z mieszanką rozniecającą. Ciągnęli za "cyngiel", rozlegał się (dość cichy) wystrzał i płomień wylotowy rozniecał ognisko.
UWAGA!!! METODA HISTORYCZNA!!! MOŻE BYĆ NIEBEZPIECZNA!!! SKONSULTUJ TO ZE SWOIM INSTRUKTOREM WOJSKOWYM!!!
Niniejszy blogowpis umieszczam bardziej jako ciekawostkę historyczną, jednak w sytuacjach ekstremalnych i apokaliptycznych taka wiedza może nawet i uratować życie, bo ogień to ciepła strawa, suszenie przemoczonej odzieży, odstraszanie dzikiego zwierza i zabezpieczenie przed zamarznięciem.
(Marcin Perliński)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz