źródło: Meyers (1905), tom 16, strona 86 |
Szczupli blondyni, względnie szatyni z odstającymi kośćmi policzkowymi i lekko wygiętym nosem, skłonni do gniewu, niesolidności i swawoli, ale i obdarzeni szeregiem cech wartościowych typu lotność umysłu, ponadprzeciętna uprzejmość czy wrażliwość na piękno, przy czym autorzy leksykonu podkreślili "pozytywny" wpływ "cywilizacji niemieckiej" na Polaków z okolic Poznania jako tych "lepszych".
Cóż, faktem jest, że nie potrafiliśmy utrzymać swojej jedności, państwowości i niepodległości, więc "smród" poszedł za nami na całą Europę i musiały minąć dwa stulecia, zanim postrzeganie nas przez sąsiadów uległo diametralnej poprawie. Współcześnie niewiele już zostało z bismarckowsko-hakatowskiej, naprawdę skrajnie nieścisłej, oceny Polaków jako uogólnionego narodu.
Powyższy krzywdzący, subiektywny i nierzetelny materiał jest cennym przyczynkiem do ciekawych konwersatoriów dla studentów filologii germańskiej, polskiej, historii, socjologii, politologii, antropologii/etnologii, psychologii, a być może i psychiatrii.
Może ktoś napisze choćby pracę semestralną lub ambitniejszą, porównującą ówczesne stereotypy dotyczące różnych nacji europejskich, które to "Meyers" wyspecyfikował aż nader dokładnie i ochoczo.
(Marcin Perliński)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz