piątek, 27 września 2024

Reaktancja pojemnościowa w praktyce, czyli zasilanie małej żaróweczki latarkowej bezpośrednio z sieci 230 V


Takie rozwiązania stosowane są nawet do dziś w niektórych żarówkach LED, zasilaczach beztransformatorowych, przetwornicach impulsowych itp. Osobiście uważam to rozwiązanie za sensowne i bezpieczne tylko w sytuacji, kiedy użyjemy naprawdę dobrego pewnego specjalistycznego kondensatora bardzo wysokiej klasy oraz dodamy do szeregu odpowiednio dobrany bezpiecznik topikowy, a stwierdzam to na podstawie własnych mało przyjemnych przeżyć. 

W roku 1990 zakupiłem na targu w Dzierżoniowie radziecką latarkę ładowaną bezpośrednio z sieci energetycznej. Latareczka działała ponad 20 lat i wymagała jedynie sporadycznego przeczyszczania pokrywających się brudnym nalotem trzech akumulatorków Ni-Cd, zamontowanych w jej wnętrzu. Pewnego dnia spalił się bezpiecznik topikowy, znajdujący się na płytce modułu ładowania tejże latareczki, więc w swojej głupocie "zawatowałem" go kawałkiem drutu i włożyłem "fonarik" do gniazda sieciowego. Zaczęło śmierdzieć, dymić się i nadtopiła się plastikowa obudowa tegoż ustrojstwa. W ostatnim momencie uniknąłem pożaru!!! Kondensator reaktancyjny, wbudowany we wspomniane urządzenie, po prawie ćwierć wieku działania uległ przebiciu i na elektronikę "poszło" większe napięcie i natężenie i niemalże rozpoczął się pożar. Gdybym nie "zawatował" bezpiecznika, to do takiej nieprzyjemnej sytuacji na pewno by nie doszło.

Uwaga!!! Ryzyko porażenia prądem elektrycznym!!! Ryzyko pożaru!!! Jeśli się nie znasz, to nie rób!!! Wszystko konsultuj z elektrykiem z uprawnieniami!!! Rozwiązanie to absolutnie nie nadaje się dla współczesnych dzieci i młodzieży!!!

Pamiętaj, że tak prosty układ warto wyposażyć w równolegle dopierdyknięty rezystor rozładowujący kondensator (tzw. bleeder, czyli po polsku opornik upustowy), zazwyczaj ćwierćwatowy o wartości 1 megaoma, a także uwzględnić w obliczeniach nieco mniejszy dopływ "amperażu" w stosunku do tego, co napisano na cokole żaróweczki. Więcej szczegółów tutu.


(Marcin Perliński)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz