piątek, 11 października 2024

Ładowanie jednego lub dwóch akusów Li-Ion bezpośrednio z USB, bez scalaków, mikrokontrolerów czy modułów

Proste i działające, choć zabezpieczenia przeciwzwarciowego czy przeciwpożarowego, tudzież kontroli w pełni chroniącej przed przeładowaniem nie będzie, przy czym to ostatnie jest akurat najmniej potrzebne, gdyż napięcie docierające do akumulatorów jest trzymane w ryzach (na każdej diodzie mamy spadek napięcia rzędu 0.6 ... 0.7 V, czyli z wejściowych 5 V zrobi się 3.6 ... 3.8 V, czyli do górnego progu 4.2 V jeszcze daleko, czyli akumulatorki nie napełnią się "pod sam korek"). 

Rozwiązanie polecam jako edukacyjno-poznawcze, awaryjne i tymczasowe, ponieważ nigdy nie można wykluczyć sytuacji, w której akumulatorek Li-Ion ulegnie awarii czy, nie daj Boże, zapaleniu się. Jeśli korzystamy z akumulatorów pochodzących z klasycznych dawnych telefonów komórkowych, to patent powyższy jest zasadniczo bezpieczny, ponieważ ogniwa takie mają już fabrycznie wbudowaną płytkę z podstawowym modułem zabezpieczającym. Jeśli jednak zapragniemy w taki sposób ładować akumulatory serii 18650, które nie mają wbudowanej płytki ochronnej, to stanowczo odradzam korzystać z tego rozwiązania i sugeruję zakupić za kilka złotych gotowy moduł ładowania na np. TP4056.

UWAGA!!! WSZYSTKO WYKONUJESZ NA WŁASNE RYZYKO!!! NIE ZNASZ SIĘ, TO NIE RÓB!!! POKAŻ SWÓJ UKŁAD ELEKTRYKOWI Z UPRAWNIENIAMI!!! RYZYKO POŻARU ZAWSZE ISTNIEJE!!! ROZWIĄZANIE NIE NADAJE SIĘ DLA WSPÓŁCZESNYCH DZIECI ORAZ MŁODZIEŻY!!!


(Marcin Perliński)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz